listopada 30, 2021
Ostatni lot - Julie Clark
Dwie kobiety. Dwa loty. Jedyna szansa, żeby zniknąć.
Claire Cook wiedzie idealne życie u boku Rory’ego, wspaniałego męża. Związek z zamożnym politykiem, luksusowe mieszkanie na Manhattanie i żadnych powodów do zmartwień. Ale to tylko pozory. Za zamkniętymi drzwiami ich domu nic nie jest takie, jak się wydaje. Apodyktyczny mąż nie potrafi zapanować nad swoim wybuchowym charakterem i wyładowuje agresję na żonie, a armia jego lojalnych pracowników śledzi każdy ruch Claire. I choć Rory kontroluje żonę przez całą dobę, to nie wie, że Claire od miesięcy planuje ucieczkę.
Podróż służbowa, w którą Claire ma się udać sama, to dla niej niepowtarzalna szansa, by wreszcie uwolnić się od męża psychopaty. Na lotnisku w jednym z barów kobieta przypadkowo spotyka Evę, z równą determinacją próbującą zerwać z przeszłością. Strach i pragnienie ucieczki są tak silne, że dwie nieznajome kobiety podejmują spontaniczną decyzję, która na zawsze odmieni ich życie. Zdesperowane postanawiają wymienić się kartami pokładowymi: Claire poleci jako Eva do Oakland, a Eva do Portoryko jako Claire. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i nikt nie odkryje prawdy, zostawią przeszłość za sobą i zaczną nowe życie.
Kiedy po wylądowaniu w Oakland Claire dowiaduje się o katastrofie lotniczej z udziałem samolotu lecącego do Portoryko, ma w głowie mętlik. Eva wspomniała, że jest pogrążoną w żałobie wdową i nikt nawet nie zainteresuje się jej zniknięciem. Czy to nie idealna okazja, by przejąć tożsamość tragicznie zmarłej kobiety i bezpowrotnie zostawić za sobą przeszłość? Claire nie wie jednak, że Eva ją okłamała, a życie, o którym opowiadała, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Odkąd zobaczyłam zapowiedzi bardzo chciałam ją przeczytać. Jak przeczytałam różne recenzje chciałam jeszcze bardziej. W końcu do mnie trafiła i jak to bywa, rzeczywistość nie do końca sprostała moim oczekiwaniom. To, co jako pierwsze mi się nasuwa po lekturze "Ostatniego lotu", to brak napięcia, który towarzyszy najlepszym thrillerom. Dla mnie to była thrillerowata obyczajówka. Oczywiście ma w sobie elementy, które często występują w thrillerach, jednak patrząc całościowo, nie nazwałabym jej tak.
Wydarzenia w książce dotyczą Claire i Evy, których los splata na lotnisku, w momencie gdy obie szukają sposobu na 'zniknięcie'. Fabuła toczy się dwutorowo, w dwóch płaszczyznach czasowych. Historia Evy dzieje się w przeszłości, natomiast Claire w teraźniejszości. Cała książka to opis życia zarówno jednej, jak i drugiej kobiety. Claire to bogata żona polityka o dwóch twarzach. Eva to samotniczka z wyboru, której życie i sposób zarabiania na niego nie należą do najbezpieczniejszych. O jej tajemnice odkrywamy stopniowo wraz z Claire, która z braku lepszego rozwiązania trafia do jej mieszkania.
Fabuła wraz z rozwojem sytuacji i kolejnymi stronami książki robi się przewidywalna. Napięcie (jeżeli jakiekolwiek było) opadło. Kolejne wydarzenia nie robiły na mnie wrażenia. Nie działo się nic, czego nie można było się domyślić - może poza jednym, ale w zasadzie niewiele znaczącym dla całej historii. "Ostatni lot" to tak naprawdę historia obyczajowa dwóch doświadczonych przez życie, zdanych tylko na siebie kobiet, które szukają dla siebie ratunku. To opowieść o niesprawiedliwości, przemocy w małżeństwie, pozorach.
Moje oczekiwania nie zostały zaspokojone, a Wasze? Czytaliście "Ostatni lot"?