Przyjemnie dostać w swoje ręce książkę, która do przeczytania zachęca już samym wyglądem. Okładka "Winnej" Alicji Sinickiej jest bardzo fotogeniczna i mimo pewnego minimalizmu, (a może dzięki niemu), bardzo intrygująca. Autorka zadebiutowała książką "Oczy wilka", której nie miałam jeszcze przyjemności czytać, ale która również zachwyca mnie ciekawą okładką. Tak jak nie lubię twarzy spozierających na mnie z książek, tak w tych przypadkach, grafikowi udało się mnie do nich przekonać. "Oczy wilka" z tego, co wiem, stały się niezłym bestsellerem, a po pierwszych recenzjach, które miałam okazję zaobserwować, wygląda na to, iż "Winna" powtórzy ten sukces. Nie ukrywam jednak, że moja recenzja doda tutaj troszkę dziegciu...
Główną bohaterką powieści Alicji Sinickiej jest Wendy, młoda dziewczyna pracująca na uczelni, doktorantka psychologii, córka bogatych rodziców, która wiele lat temu brała udział w wypadku, w wyniku którego zmarł jej młodszy braciszek. Cala rodzina bardzo mocno to przeżyła, każdy jej członek radzi sobie z tym na swój sposób. Wendy znosi to prawdopodobnie najgorzej, gdyż czuje się WINNA. Uważa, że również jej ojciec, nie mówiąc tego wprost, obwinia ją o ten wypadek. Na domiar złego dowiaduje się, że jej ukochany mężczyzna ja zdradził. Natłok zdarzeń, w tym poznanie Jima, wojskowego, który zdaje się być plastrem na jej bolączki, niskie poczucie własnej wartości oraz poczucie winy, prowadzą do ciągłych rozważań, które bohaterka strona po stronie, z rozdziału na rozdział, snuje na łamach książki.
Cała powieść to wewnętrzna 'psychoautoanaliza' jaką przeprowadza Wendy. Narracja 1-osoba sprawia, że trafiamy do duszy bohaterki, która więcej myśli niż robi, czy mówi. Czytając książkę miałam wrażenie, że czytam pamiętnik pacjentki poddawanej psychoanalizie. I to nie byłoby złe, gdyby nie trwało od pierwszej do ostatniej strony. Dialogów między bohaterami mamy tam znacznie mniej niż 'dialogów' jakie prowadzi sama ze sobą Wendy. Do połowy książki aż tak bardzo mi to nie przeszkadzało. Byłam ciekawa, co się wydarzy, a że coś się wydarzy było pewne. Myślałam, że autorka wymyśli coś podobnego do zdarzeń z powieści "Przyszłość ma twoje imię" Elżbiety Rodzeń. Czytaliście?
Czy tak się stało, czy nie, oczywiście nie napiszę by nie psuć Wam zabawy ;) Ale muszę przyznać, że mnie książka Alicji Sinickiej rozczarowała. Czekałam na wielki finał, o którym pisały blogerki na Instagramie, na wielkie zaskoczenie, ale nic takiego nie nastąpiło. Autorka bardzo sprawnie prowadziła fabułę, widać jej porządne pisarskie rzemiosło, ale to powodowało, że właściwie od razu można się było domyślać, z którym bohaterem będą 'problemy'. To było tak czytelne, że dziwi mnie, iż inni byli tym tak bardzo zaskoczeni. Widać, że autorka próbowała mylić tropy, ale to nie wyszło. Być może moje zamiłowanie i namiętne czytanie thrillerów spowodowało, że pewne rzeczy były oczywiste i nie dałam się nabrać. Jedyne, co mogło spowodować zdziwienie, (i u mnie spowodowało), to był motyw. Na szczęście wszystkie niuanse zdają się pasować, nie są zbytnio wyolbrzymione i od początku do końca układają się w miarę racjonalnie i logicznie.
Autorka w swojej powieści zawarła i powiązała ze sobą trzy główne motywy: winę, którą czujemy, z którą staramy się żyć, i która ma ogromny wpływ na nasze życie, romans, który ma być lekarstwem na nieszczęśliwą miłość oraz wątek sensacyjny, który jednak na dobrą sprawę trwa tylko chwilę. Każdy z tych wątków ma w sobie coś interesującego, niestety ten pierwszy jest mocno 'przegadany' i przysłaniający całość. Wydarzenia są tłem, dodatkiem do wiecznego umartwiania się bohaterki. Muszę przyznać, że w połowie książki przeskakiwałam już akapity, a nawet całe strony bo miałam dość czytania rozterek wewnętrznych bohaterki, która więcej sobie 'wyobrażała' i dopowiadała niż miało to miejsce w rzeczywistości. Swoją drogą była to dość irytująca postać, mojej sympatii nie zdobyła.
"Winna" jest powieścią mocno analityczną i psychologiczną, wręcz powiedziałabym, iż jest swoistą pisemną psychoterapią bohaterki, z filozoficznymi wstawkami. Dużo miejsca zajmuje np. dogłębne opisanie relacji Wendy z ojcem. I to byłoby ciekawe, gdyby nie zajmowało praktycznie całej książki. Za dużo tego. Minusem były też sceny intymne, których opis miejscami, (oczywiście nie każdy), był dość infantylny i śmieszny. Książka, ze względu na wątek sensacyjny, może się jednak podobać. Wystarczyłoby zmniejszenie objętości powieści poprzez wyrzucenie paru kolejnych przemyśleń bohaterki, aby cała powieść zyskała na atrakcyjności.
Podsumowanie: Jeżeli wolicie przemyślenia od akcji, rozważania od dialogów, zagłębianie się w psychikę bohatera, romans z nutą sensacji to powieść "Winna" z pewnością Wam się spodoba. Mojego serca nie zdobyła, a czy zdobędzie Wasze przekonajcie się sami :)
Ocena: 6/10
Premiera 13.02