grudnia 28, 2022

Tysiąc pocałunków- Tillie Cole

Tysiąc pocałunków- Tillie Cole

Wyobraź sobie, że otrzymujesz tysiąc małych karteczek i masz wypełnić je najpiękniejszymi momentami swojego życia…

Bestseller USA Today!

Jeden pocałunek trwa chwilę. Tysiąc pocałunków może wypełnić całe życie.
Chłopak i dziewczyna. Wielka miłość, która miała przetrwać na zawsze. A przynajmniej tak zakładali.

Kiedy Rune wraca z rodzinnej Norwegii do sennego miasteczka Blossom Grove w stanie Georgia, gdzie jako dziecko przyjaźnił się z Poppy, myśli tylko o jednym. Dlaczego dziewczyna, która była drugą połową jego duszy i przysięgała czekać na jego powrót, odcięła się od niego bez słowa wyjaśnienia?
Serce Rune’a zostało złamane, gdy Poppy przestała się do niego odzywać.
Jednak gdy odkryje prawdę, jego serce rozpadnie się na nowo.
Ten słoiczek jest dla ciebie, byś wypełniła go pocałunkami. Chowaj w nim te naprawdę wyjątkowe. Te, które będziesz chciała pamiętać.


Jakże to było nudne, wydumane i na wskroś amerykańskie.

Wyobraźcie sobie historię młodych ludzi, którzy się kochają, zmuszeni są się rozstać... a potem wracamy do początku historii, i znowu od nowa się kochają. Wątków pobocznych brak, ciekawych bohaterów brak, emocje przerysowane, nieprawdziwe, nie przekazywane czytelnikowi, fabuła nie wciąga. 

"Tysiąc pocałunków" opiera się na starym i sprawdzonym połączeniu  miłości i śmierci, ale to nie jest "Love story", ani "Jesienna miłość". To tania podróbka, aspirująca do czegoś większego, a może po prostu adresowana do duuużo młodszego czytelnika, którego nie dopadła jeszcze proza życia i ma w sobie pokłady nieskażonej wizji miłości dwojga ludzi? Nie wiem. Dla mnie była -> patrz pierwsze zdanie ;)

Tytułowe tysiąc pocałunków to dosłownie tysiąc pocałunków, które babcia Poppy każe jej zbierać, przekazując na łożu śmierci słoik z tysiącem pustych karteczek, na których ma zapisać, kiedy, gdzie i z kim przeżyła piękny pocałunek. Oczywiście zadanie będzie proste bo Poppy od najmłodszych lat ma przyjaciela, Rune'a. Piękna dziecięca, a potem młodzieńcza miłość zostaje przerwana przez wyjazd rodziny Rune'a. Kontakt między dwojgiem urywa się... bla bla bla bla bla bla i tak brniemy przez opisy miłości, wyznań, tragedii, licząc na to, że ta, jakby nie było, smutna historia wywoła łezkę, albo chociaż wzruszenie, drgnienie serca, cokolwiek? U mnie nic nie drgnęło, a czytanie wynurzeń bohaterów, ich skupienie tylko i wyłącznie na sobie irytowało. Nie czułam tej miłości, a więc jej tragedia nie wywołała we mnie żadnych emocji. Ot, młodzieżówka, jedna z gorszych jakie czytałam, z papierowymi bohaterami. 

Oczywiście, weźcie poprawkę, że moje serce może być już odarte z wszelkiego romantyzmu, stare i zgorzkniałe, ale zapewniam, że lubię wzruszające historie, jakby to nie zabrzmiało, lubię powieściowe melodramaty, ale w wykonaniu Tillie Cole mnie nie przekonało. Brakowało fabuły, ciekawych bohaterów, odskoczni od ciągłego miłowania się głównych bohaterów. Było nudno. Było mdło, nie polecam.

grudnia 23, 2022

Zło kryje się w mroku - Charlie Donlea

Zło kryje się w mroku - Charlie Donlea
Prawdę łatwo przeoczyć, nawet gdy mamy ją tuż przed sobą.

Rory Moore, rekonstruktorka sądowa, rzuca światło na nierozwiązane sprawy zabójstw sprzed lat, łącząc szczegóły z miejsca zbrodni, które przeoczyli inni śledczy. Sprawca o pseudonimie Złodziej nie pozostawił po sobie ciał ani żadnych wskazówek – do czasu, gdy policja otrzymała przesyłkę od tajemniczej Angeli Mitchell. Ale kobieta zniknęła, zanim zdołano ją przesłuchać.
Czterdzieści lat później seryjny morderca ma zostać zwolniony warunkowo. Rory zaczyna rekonstruować ostatnie dni życia Angeli. Łącząc przeszłość z teraźniejszością, Rory odkrywa mroczną prawdę. Okazuje się, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka. Nawet Rory nie jest na nią przygotowana…


Nie był to najlepszy thriller jaki w życiu czytałam, ale był na tyle wciagający, że na pewno będę go polecała.

Dużym atutem powieści jest główna bohaterka, Roory Moore - rekonstruktorka sądowa, postać bardzo dobrze nakreślona, charakterystyczna i zapamiętywalna. Nie jest powiedziane na co cierpi, czy co dolega kobiecie, ale możemy się domyślać, że jest to jakaś postać autyzmu. 

Historia opisywana w powieści toczy się od wielu wielu lat. Bieżące wydarzenia konfrotnujemy z wydarzeniami z przeszłości. W teraźniejszości, jesteśmy świadkami przygotowań do wypuszczenia z więzenia mężcyzny podejrzewanego o seryjne zabójstwa kobiet. To właśnie Rory Moore, 'w spadku' po zmarłym ojcu ma tej sprawy dopilnować. Tutaj rodzą się pytania, dlaczego tata zajmował się w zasadzie głównie tą sprawą? Kim była i co się stało z kobietą, dzięki albo raczej przez którą trafił do więzenia? A to i tak jeszcze nie wszystkie pytania jakie rodza się na kartach tej powieści....

"Zło kryje się w mroku" to bardzo dobry thriller, który prowadzi nas po nitce do kłębka. Kolejne wydarzenia rodzą kolejne pytania, dając bardzo mało odpowiedzi. Od książki trudno się oderwać. Na szczęście autorka nie tylko potrafi kluczyć między meandrami i zawiłościami opowiadanej historii, ale także logicznie wszystko uzasadniać. Ciekawi bohaterowie, bardzo dobrze opisani, niezwykle interesujące powiązania, które dają do myślenia, i których możemy się domyślać, ale i tak pozostaje cała gama pytań, na które pragniemy uzyskać odpowiedź. 
POLECAM.

grudnia 19, 2022

Zagubiony anioł - Magdalena Kordel

Zagubiony anioł - Magdalena Kordel
Nie jest samotny ten, kto ma kogoś do kochania.

Rok temu Michalina odważyła się wypowiedzieć skryte życzenia, a dziś aż trudno jej uwierzyć we własne szczęście. Mała Klara, zakochany po uszy Konstanty i troskliwa Nela każdego dnia przypominają jej o tym, jak wielką moc mają anioły. Pierwsze święta w ich nowym domu będą dokładnie takie, jak zaplanowała – wypełnione zapachem mandarynek, melodią wspólnie śpiewanych kolęd i magią świętowania tych szczególnych dni w gronie najbliższych.

Jednak nie dla wszystkich grudzień jest czasem radosnych przygotowań. Haśka oddałaby wiele, aby zapewnić swojej córeczce ciepło i bezpieczeństwo. Ukrywając się z Tosią przed ludźmi, którym nigdy nie powinna ufać, czuje, że jest sama przeciwko światu. I że jak nigdy dotąd potrzebuje jakiegoś znaku. Czegoś, co dałoby jej choć cień nadziei na to, że ona i jej córeczka mają szansę na chleb, którego nie zabraknie, grube rękawiczki i rozgrzany piec. Na to, żeby kochać. Na zwyczajne życie. Bez fajerwerków. Ot, normalne, codzienne bycie razem.

Gdy Michalina po raz pierwszy spotyka zziębniętą i samotną dziewczynę z maleńkim dzieckiem, widzi w niej cząstkę siebie z przeszłości. Wraz z najbliższymi postanawia podarować jej to, co najcenniejsze – nadzieję na lepsze jutro. Jednak czy Haśka będzie gotowa zaufać aniołom, które los postawi na jej drodze?

Zagubiony anioł to pełna ciepła historia o tym, że cuda, te małe i te nieco większe, mogą nam się zdarzyć każdego dnia, a szczęściem warto się dzielić nie tylko od święta.


"Zagubiony anioł" to kontynuacja książki "Anioł do wynajęcia", jednakże jest tak napisana, że osoby, które nie czytały pierwszego tomu rozeznają się w fabule i bohaterach. Wiem, co mówię, bo sama, niestety, jej nie czytałam.

Wierzę w anioły, te boskie i te ludzkie. Dziś jednak, przy okazji najnowszej powieści Magdaleny Kordel, skupię się na tych ludzkich, tych, którzy dzięki swoim przejściom, doświadczeniu, rozumieją więcej. W "Zagubionym aniele" jest taki właśnie anioł, a nawet anioły. Tutaj historia zatacza koło, pokazując, że pomoc i wsparcie jest doceniane i przekazywane dalej.


Powieść Magdaleny Kordel jest przede wszystkim ciepła. Bije z niej empatia, troska o drugiego człowieka i zrozumienie, ale jest także okraszona humorem. Bohaterów mamy kilku. Każdy jest inny i przyciąga nas inną cechą swojej osobowości. Michalina to bohaterka znana z pierwszej części, obecnie szczęśliwa mężatka i spełniona mama. To ona znajduje dziewczynę, która przypomina jej wydarzenia sprzed roku, kiedy to sama potrzebowała pomocy. Jak skończy się sprawa niepokornej i ostrożnej Haśki, dowiecie się, sięgając po "Zagubionego anioła", ja tylko napiszę dlaczego warto to zrobić. Książka ma pozytywne przesłanie, w którym autorka pięknie udowadnia jak okazana dobroć powraca do kolejnego człowieka. Powieść jest cieplutka i kojąca, wprawia nas w ten specyficzny nastrój, który powoduje, że uśmiechamy się do siebie, a kocyk nie jest potrzebny bo czytana historia ogrzewa nas od środka. Na dodatek forma przekazu, styl autorki jest bardzo przyjemny w odbiorze. 

Historia zawarta w książce jest uniwersalna. Różnorodność bohaterów, w tym wiekowa czy Z przyjemnością przeczyta ją młodsze, jak i starsze pokolenie. 


Polecam każdemu kto chce się pozytywnie nastroić na święta, albo po prostu ogrzać od środka pozytywną historią :)

grudnia 08, 2022

Jeszcze jeden dzień - Kristin Harmel

Jeszcze jeden dzień - Kristin Harmel
Czy w obliczu śmierci można zrozumieć, jak żyć pełnią życia?

Wzruszająca historia przyjaźni Jill, pielęgniarki z oddziału dziecięcej onkologii, i małego Logana. Zapierająca dech w piersiach, radosna podróż przez światy miłości, przyjaźni i odkrywania, co jest najważniejsze.

Afirmacja życia zaklęta w piękną literacką formę, niezwykle ciepła opowieść o miłości z nutką magii.


Powieść "Jeszcze jeden dzień" była moim pierwszym spotkaniem z Kristin Harmel, czy udanym? Hmm... nie do końca.

Kiedy zaczęłam czytać odniosłam wrażenie, że autorka chwilę wcześniej skończyła czytać "Oskara i panią Różę" i w przypływie natchnienia zaczęła pisać swoją książkę. "Jeszcze jeden dzień" to powieść, w której magia miesza się z dramatem, kicz ze łzami, a bohaterowie wzbudzają zarówno współczucie jak i podziw. Czytanie o dzieciach nieuleczalnie chorych jest trudne. Często, nawet jak książka jest słaba to ronię łzę (czyt. ryczę jak bóbr). Bardzo trudno jest mi przejść obojętnie obok dziecięcego cierpienia. To chyba nawet nie jest możliwe. Autorka zrównoważyła dziecięcą tragedię - magią. Piękną magią, dającą nadzieję, że nic nie jest ostateczne. Niestety, jak to bywa z magią, jest i kicz - na szczęście, do strawienia. To co jednak bardziej mi przeszkadzało to powtórzenia, odtwarzamy ciągle jeden dzień, więc jak komuś działał na barwy "Dzień świstaka " to i ta książka będzie trudna do strawienia 😉


Książka Kristin Harmel jest cieniutka, dlatego nie będę się bardziej rozpisywała. Kto będzie chciał sięgnie i sam się przekona, czy było warto :)

Pięknego dnia!

grudnia 01, 2022

Szczęście jest bliżej niż myślisz - ks. Pawlukiewicz

Szczęście jest bliżej niż myślisz - ks. Pawlukiewicz

Wszyscy go szukamy. Nie wszyscy tam, gdzie trzeba.

Szczęście odmieniamy w ciągu swojego życia przez wszystkie przypadki. Szukamy go, dążymy do niego, życzymy go sobie nawzajem, czasami nawet go sobie zazdrościmy.

Ksiądz Piotr Pawlukiewicz każe nam spojrzeć na nie z zupełnie innej strony. W mocnych, trafiających prosto do serca, słowach zwraca uwagę na to, co w życiu najważniejsze, jak zwykle nie stroniąc od charakterystycznego dla siebie humoru.

Co decyduje o tym, czy czujemy się szczęśliwi? Czy pieniądze mogą jednak zapewnić nam szczęście? I dlaczego chrześcijanin nawet jeśli smutny, jest jednak radosny, choć ubogi jest bogaty?

Ks. Piotr Pawlukiewicz – Związany był z kościołem św. Anny w Warszawie, gdzie głosił legendarne już kazania dla studentów. Redaktor naczelny Radia Józef, współpracownik Radia Plus, w którym prowadził audycję Katechizm poręczny.


"Szczęście jest bliżej, niż myślisz" to kolejny zbiór, dających do myślenia kazań księdza Pawlukiewicza. Nie ukrywam, że bardzo lubię je czytać i do nich wracać. Nie oznacza to jednak, że wszystko przyjmuje bezrefleksyjnie, czy że ze wszystkimi się zgadzam - nie nie ;) Wiele stwierdzeń wzbudza mój sprzeciw. Z wieloma słowami bardzo trudno mi się zgodzić, ale wszystkie dokładnie czytam, i rozważam. Często też proste stwierdzenie staje się dla mnie takich obuchem, który prostuje moje ścieżki myślowe.

Ksiądz Pawlukiewicz miał taką piękną zdolność trafiania do zwykłych, prostych ludzi. Nie używał górnolotnych, pełnych patosu zdań. Jego siła tkwiła w prostocie, a właściwie cały czas tkwi, bo choć jego już z nami nie ma, to słowa pozostały. Każdy, naprawdę każdy może wziąć książkę z zapisem kazań księdza Piotra, przeczytać i po prostu zrozumieć, a czy się z tym zgodzi to oczywiście inna sprawa. Nie każdy ma zdolność trafiania do serc i głów ludzi. Niestety, wielu księży ma z tym problem. Ile razy byliście w kościele na mszy, na kazaniu ziewając z nudów, czekając tylko na błogosławieństwo i możliwość opuszczenia jego murów? Bardzo żałuję, że tak niewielu księży ma nie tylko pasję, ale także wiedzę i taką, zdawać by się mogło naturalną dla nich, chęć przybliżenia Boga i jego nauk, ale tak prosto i zrozumiale, bez wpadania w potoczystości. Ksiądz Pawlukiewicz to potrafił. Znalazłam w tej książce wiele niewymuszonej mądrości. 

Szczęście, o którym pisze ksiądz Piotr, jest związane z Bogiem i wiarą, co mam nadzieję nikogo nie zaskoczy, w końcu autorem jest ksiądz katolicki. I chociaż już na początku znalazłam kilka kwestii spornych, o których z wielką chęcią bym z księdzem podyskutowała, to jednak, patrząc na tekst całościowo przyznaję mu rację. Szczęście, o którym mówi ksiądz nie jest proste. Powinno być zwłaszcza dla katolika, ale jesteśmy tylko ludźmi. Myślę, że taka piękna wiara, taka prawdziwa bezgraniczna ufność w Boga byłaby sporym ułatwieniem, ale to jest rzecz, nad którą chyba wielu ludzi musi pracować, ja na pewno ;) 

Nie zrozumcie mnie źle - szczęście nie spłynie na nas tylko dlatego, że wierzymy i stawiamy Boga na pierwszym miejscu. 

Ks. Pawlukiewicz mówi: Każdy chrześcijanin powinien pracować tak, jak gdyby wszystko zależało od niego. A jednocześnie powinien pamiętać, że wszystko w istocie zależy od Boga, że to On jest źródłem szczęścia (s.21)

Teksty zawarte w "Szczęście jest bliżej niż myślisz" są bardzo dobrym punktem wyjścia do rozważań w okresie adwentu. Myślę, że warto poświęcić parę minut dziennie na przytaczane z Pisma Świętego słowa i ich rozważanie, wyjaśnienie, naprowadzenie nas, chrześcijan na drogę do szczęścia. Jest to również mądry prezent na święta Bożego Narodzenia dla bliskich nam osób.

POLECAM:

listopada 28, 2022

Ranking twórców 2022

Ranking twórców 2022
Kochani, 
1 listopada ruszyła 4 edycja ogólnopolskiego Rankingu „Opowiemci” 2022, w której doceniane są osoby aktywnie promujące czytelnictwo.

Jak podaje Beata Skrzypczak, organizatorka plebiscytu, w 2021 roku oddano 7369 ankiet, w których można było oddać głos w 14 kategoriach. W tym roku można głosować w 15 kategoriach tematycznych, a głównym partnerem plebiscytu jest serwis Audioteka: dobrze opowiedziane historie.

Głosowanie na swoich ulubionych twórców jest bardzo proste, wystarczy zaznaczyć w danych kategoriach tych, którzy według Was na to zasługują i zostawić swój mail - to wszystko :) 

W tym roku mój blog został nominowany w kategorii: blog literacki. Ktokolwiek mnie nominował, sprawił mi wiele radości - bardzo bardzo dziękuję :) 

Jeżeli macie ochotę zagłosować na swoich ulubionych twórców to przypominam, że głosy można oddawać do 31 grudnia. 


listopada 23, 2022

Witkiewicz, ojciec Witkacego - Natalia Budzyńska

Witkiewicz, ojciec Witkacego - Natalia Budzyńska
Stanisław Witkiewicz. Utalentowany malarz, genialny krytyk sztuki i pisarz, ojciec Witkacego. Nietuzinkowy Litwin, nowatorski wizjoner, uparty patriota, naznaczony rodziną powstańczą historią. Człowiek, który wymyślił w architekturze styl zakopiański i odkrył dla świata uroki najpopularniejszej dziś podtatrzańskiej miejscowości.

Kim był człowiek, który dał nam Zakopane?

Łzy cisnące się do oczu i ściśnięte od płaczu gardło nie pozwoliły na jego pogrzebie przemówić Stefanowi Żeromskiemu. Henryka Sienkiewicza zeswatał z jego ukochaną przyszłą żoną, przedwcześnie zmarłą Marią, a światowej sławy aktorka Helena Modrzejewska była chrzestną jego jedynego syna. Zresztą do pary z niepiśmiennym góralem, muzykantem i gawędziarzem, Sabałą. Taki właśnie był Stanisław Witkiewicz, z jednej strony znał się z niemal całym artystycznym światkiem przełomu XIX i XX wieku, z drugiej siadał z góralami na ganku, gdzie gawędzili przy koniaku. Nie miał manii wielkości, wręcz przeciwnie. Nie wziął nawet korony za wykonanie ponad 200 projektów zakopiańskich domów, nie przyjmował przyznawanych mu nagród i państwowych orderów, wolał spokojne Podhale niż przytłaczającą Warszawę. W życiu liczyły się dla niego tylko trzy rzeczy: ukochany syn, sztuka i Polska.


Jaka biografia już od samego początku zniechęca Was do dalszego czytania? U mnie jest to: XX urodził się ... roku w mieście... .

Schemat, sztampa, fakt, który możemy wyczytać w pierwszej lepszej encyklopedii.

"Witkiewicz, ojciec Witkacego" rozpoczyna się legendą, potem następuje opis wydarzeń, które miały miejsce jak Witkiewicz był jeszcze młodym chłopakiem. Mamy tutaj sceny w pięknym dworku, oraz na Syberii. Ta książka zachęca do czytania już pierwszymi stronami. Pokazuje, jak fascynująca jest historia nie tylko samego Witkiewicza, ale całej jego rodziny. Natalia Budzyńska potrafi operować piórem, by nie tylko przedstawiać fakty, ale obudowywać je w ciekawą i wciągającą formę opowieści.

Mnogość nazwisk i faktów jest duża, ale nie męcząca. Zapewniam, że czyta się ją bardzo dobrze i z dużym zaciekawieniem. Człowiek, który wyłania się z opowieści Natalii Budzyńskiej jest fascynujący. Autorka bardzo plastycznie, przedstawiając nam Witkiewicza, nakreśla tło historyczne, wszystkie czynniki idealnie tu współgrają. 

Nie ukrywam, iż sięgając po tę pozycję, widząc jej grubość i niemałą liczbę stron myślałam, że będzie wiele niepotrzebnych nawiązań, za dużo szczegółów, które nie będą odnosiły się do Witkiewicza, ale miło się rozczarowałam. Być może można by skrócić tę biografię, ale naprawdę nie trzeba. Całość jest ciekawa i wciągająca.


Zapewne większość osób słysząc nazwisko Witkiewicz, od razu ma skojarzenia z Zakopanem i Witkacym (jego synem). Po przeczytaniu jego biografii ten wąski strumień skojarzeń rozszerza się, ukazując człowieka wielu talentów: krytyka, malarza, pisarza, człowieka poszukującego prawdy i nie bojącego się mówić o swojej 'prawdzie'. Poznając jego działania, zainteresowania, obserwujemy także życie prywatne, dodajmy, równie interesujące. Jeżeli chcecie dowiedzieć się jakim był mężem, a jakim ojcem, bądź jeżeli interesuje Was, co dały mu podróże po świecie to koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Na kartach książki przewiną się także inne znane nazwiska, z którymi związany był Witkiewicz: Żeromski, Modrzejewska, Sienkiewicz...

Czego nauczył się od niego Józef Piłsudski?

Co takiego Witkiewicz dostrzegł w Zakopanem, że poświęcił mu znaczną część życia?

Skąd wzięła się jego fascynacja rewolucją?

Dlaczego wierność małżeńska nie miała dla niego największej wartości?

I jak to się stało, że Witkacy tak bardzo go rozczarował?

Osobiście, bardzo się cieszę, że miałam możliwość bliższego poznania twórcy stylu zakopiańskiego, ojca Witkacego, który okazał się niezwykle interesującą postacią, która swoje miejsce na ziemi znalazła w Zakopanem.
POLECAM!

listopada 21, 2022

Grudzień drugich szans - Anna Langner

Grudzień drugich szans - Anna Langner
Gdy myślisz, że wszystko już skończone, pamiętaj, że święta to czas cudów!

Popularność, imprezy, zakupy – Klaudia wiedzie niemal idealne życie. Jednak nikt nie wie, jak wiele musiała poświęcić, aby to osiągnąć. Gdy jako nastolatka była wyśmiewana z powodu swojego wyglądu, postanowiła zrobić wszystko, aby zostać zaakceptowaną przez rówieśników. Zrezygnowała nie tylko z tego, kim niegdyś była, ale i z tego, co w jej życiu miało największą wartość – z przyjaźni. Przecież jeśli chciała trzymać z fajnymi dzieciakami, nie mogła więcej pokazywać się w towarzystwie Filipa – nieśmiałego i nieatrakcyjnego chłopaka zafascynowanego komputerami i popkulturą. Nawet dziś, gdy jako dorośli pracują w tej samej firmie, Klaudia trzyma się jak najdalej od byłego przyjaciela. Przebywanie blisko niego przypomina jej okres w życiu, który najchętniej wymazałaby z pamięci.

Kiedy okazuje się, że najbliższe Boże Narodzenie spędzą razem, kobieta wpada we wściekłość. Ich szef jest nieugięty i wysyła parę do Zakopanego, gdzie muszą wykonać zadanie specjalne. Wydawałoby się, że badanie trendów obowiązujących w góralskich restauracjach to raczej nagroda niż kara, jednak zarówno Klaudia, jak i Filip mieli już inne plany na te wyjątkowe dni. Zmuszona do współpracy z dawnym przyjacielem Klaudia ze zdumieniem odkrywa, że wszystko, co myślała, że wie na jego temat, to kłamstwo.

Zaparzcie herbatę, otulicie się ciepłym kocem i zanurzcie się we wzruszającej opowieści o tym, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje na pierwszy rzut oka…

"Grudzień drugich szans" to powieść, którą powinniśmy czytać w okresie świąt Bożego Narodzenia, inaczej, tak jak to było w moim przypadku, nie do końca dacie się jej oczarować. Święta mają to do siebie, że sprawiają, iż człowiek jest bardziej pobłażliwy, więcej wybaczy. Wydaje mi się, że to przenosi się również na powieści, które wtedy czytamy.

Anna Langner stworzyła powieść schematyczną i przewidywalną, ale dzięki aurze świąt możliwą do strawienia. Główna bohaterka to roztrzepana, głośna, hałaśliwa kobieta, która (oczywiście) skrywa w sobie drugie dno, dodajmy: lepsze. Powierzchownie, po latach bycia obrażaną i wyśmiewaną, stała się płytką, nastawioną na zabawę i wydawanie pieniędzy blondynką, bez specjalnych ambicji - to jest ta wersja jawna, tę skrywaną pozostawię do odkrycia Wam ;) Natomiast główny męski bohater, Filip, jest w zasadzie od zawsze taki sam. Okularnik, nie przejmujący się swoim strojem, metkami itp. Informatyk, introwertyk, samotnik, trochę naiwniak. Ona i on - woda i ogień. Dawniej przyjaciele, w dorosłym życiu osobniki z dwóch różnych galaktyk. Powiedzmy, że zrządzenie losu sprawia, iż oboje lądują w Zakopanem, z tajnym zadaniem, mającym być odkupieniem win. Dla mnie ten pomysł był kuriozalny i bardzo nieprawdopodobny, ale jak pisałam, może w święta odebrałabym to inaczej. Co się dalej dzieje w fabule oczywiście nie napiszę, jeżeli macie ochotę się dowiedzieć, to śmiało sięgajcie po książkę. 

Dla mnie powieść "Grudzień drugich szans" była sztampowa, prosta, naiwna i przewidywalna. Nie polubiłam się z bohaterami, nie poczułam magii, ani chemii między nimi, chociaż muszę zaznaczyć, że z biegiem wydarzeń szala z całkowitego - NIE, zaczęła się przechylać w stronę: OK, MOŻE BYĆ. Klaudia, początkowo była tak mocno irytująca, tak negatywnie nakreślona, że nawet późniejsze wydarzenia nie zmieniły mojej oceny tej postaci. Trochę lepiej wypada Filip, bohater męski, który zdaje się mieć więcej charakteru. Oprócz bohaterów denerwowały mnie także powtórzenia pewnych myśli i opinii głównej bohaterki, natomiast na plus zauważam fakt, iż książka swoją prostotą i brakiem zaangażowania emocjonalnego sprawia, że szybko się ją czyta. Nie trzeba robić przerw, nie ma się nad czym zastanowić, po prostu płyniemy z tekstem. Miejscami jest przyjemnie i świątecznie, a sceny erotyczne, których nie ma dużo, nie wyzwalały we mnie chęci wyłupania sobie oczu.

To nie jest tak, że nic mi się tu nie podobało. To jest prosta historia, taka jak miliony innych, więc jeżeli dodamy do tego sprzyjające okoliczności to zapewne będziemy mniej krytyczni, może nawet damy się porwać Zakopanemu zimą. U mnie tego porwania nie było, nie było też wielu pozytywnych uczuć względem bohaterów, ale fabuła była prosta i przyjemna, w sam raz na wolny grudniowy wieczór. 

listopada 19, 2022

Pacjentka - Alex Michaelides

Pacjentka - Alex Michaelides
Na tę książkę czekałam prawie trzy lata.
Pozytywne opinie wciąż i wciąż rozbudzały moją ciekawość i nadzieję na dobry thriller. Jak to jednak w życiu bywa, istniała szansa, że mnie na przekór opiniom, książka nie przypadnie do gustu.

Ceniona malarka i fotografka mody Alicia Berenson wiedzie życie, jakiego każdy mógłby jej pozazdrościć. Do czasu. Pewnego wieczoru jej mąż Gabriel wraca do domu, zaś Alicia strzela mu w głowę pięć razy, zabijając go na miejscu. Od tego momentu kobieta przestaje mówić. Nikt poza nią nie wie, co wydarzyło się tamtej nocy. Ostatecznie trafia do zamkniętego ośrodka psychiatrycznego Grove.

Po sześciu latach w tymże ośrodku rozpoczyna pracę psychoterapeuta Theo Faber, zafascynowany postacią Alicii i jej historią. Theo robi wszystko, co w jego mocy, aby dotrzeć do pacjentki i sprawić, żeby się przed nim otworzyła, a także aby rozwikłać zagadkę śmierci Gabriela. Poznając pacjentkę, psychoterapeuta nieoczekiwanie odnajduje coraz więcej podobieństw w ich losach, począwszy od traumatycznego dzieciństwa. Dokąd zaprowadzą go te rozmowy i co się stanie, jeśli Alicia wreszcie zacznie mówić?


Bohaterów głównych w książce mamy dwóch, chociaż początkowo tylko Alicia zdaje się pretendować do tytułu 'najgłówniejszej'. Alicia przebywa w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym, do którego trafiła za zabicie swojego męża. Sprawa jest o tyle intrygująca, że kobieta od zabójstwa nie wypowiedziała ani jednego słowa. Sprawę bardzo chce rozwiązać psychiatra Theo, który wykorzystując powstały wakat zatrudnia się w szpitalu, by być bliżej kobiety. Rozpoczyna on próbę przełamania milczenia kobiety oraz swoje prywatne śledztwo, mające na celu wyjaśnienie, co wydarzyło się feralnej nocy, przy okazji poznajemy też jego nie-lekkie życie.

Alex Michaelides w swoim debiucie literackim bardzo ciekawie sportretował bohaterów, powolutku wyjawiając kolejne tajemnice. Wszystko zdaje się jasne, a jednak nic takie nie jest. Sprawa zabójstwa sama w sobie jest bardzo ciekawa i wywołuje nasze różne domniemania, zapewniam jednak, że ciężko będzie wstrzelić się w to, wymyślone przez autora. Każda przewijająca się przez powieść postać była dla mnie podejrzana, a jednak żaden z moich scenariuszy się nie sprawdził. Autor całkowicie wywiódł mnie w pole i chwałą mu za to! Nie nudziłam się nawet przez chwilę. Bardzo podobały mi się zarówno nawiązania do mitologii greckiej, jak i wstawki wyjaśniające mechanizmy psychologiczne. Naprawdę trudno było mi się oderwać od książki, a dawno już tak nie miałam przy thrillerze!

Zagadka, kolejne kroki Theo, powolutku ujawniane sekrety tylko zaciemniały obraz powieści. Końcowy twist to była wisienka na dobrym psychologicznym thrillerowym torcie. Czuję się w pełni usatysfakcjonowana lekturę. Cieszę się tym bardziej, iż druga książka autora "Boginie" była dla mnie kompletną klapą. 

Zdecydowanie POLECAM!

listopada 13, 2022

Zimowy ogród - Kristin Hannah

Zimowy ogród - Kristin Hannah
Czasem wystarczy otworzyć drzwi do przeszłości matki, aby odnaleźć swoją przyszłość.
Meredith i Nina Whitson są tak różne, jak tylko różne mogą być siostry. Jedna została w domu, zajmuje się dziećmi i rodzinną firmą; druga wyruszyła w świat i została słynną fotoreporterką. Kiedy ukochany ojciec ciężko zachoruje, obie siostry wraz nieakceptującą córek Anyą Whitson znajdą się przy nim. Nawet w tak ciężkich chwilach, matka jest wobec nich zimna i obojętna. Ojciec przed śmiercią wymusza na niej obietnicę: żona ma opowiedzieć córkom bajkę, którą zaczęła wiele lat temu i nigdy nie skończyła. Tym razem ma dokończyć.

Opowieść, którą usłyszą od matki, okaże się zaskakująca. Jest to historia wielkiej, wieloletniej miłości, która zaczęła się w mroźnym Leningradzie czasów drugiej wojny światowej, a finał znajdzie na współczesnej Alasce. Nina wręcz obsesyjnie chce poznać prawdę i to ona zmusza matkę i siostrę do wyprawy w przeszłość. Na jaw wyjdą sekrety które wstrząsną całą rodziną.


Muszę przyznać, że ta książka mnie bardzo pozytywnie rozczarowała. Kristin Hannah to amerykanka, więc z góry założyłam, że przedstawiona przez nią historia będzie upiększoną bajką. Niestety, obecnie powstaje multum książek, rozgrywających się w czasie II wojny światowej, które mitologizują ten czas. Nadają mu magii, odzierając ofiary z traum, przedstawiając historię piękniejszą niż była w rzeczywistości. Kristin Hannah również w pewnym momencie 'łamie się', ale jednak większość jej historii jest naprawdę przejmująca i przerażająco prawdziwa.

Powieść "Zimowy ogród" to historia Anji Whitson - zimnej, nieczułej matki, ale szczerze kochającej żony. Śmierć męża a ojca Niny i Meredith oraz obietnica, jaką każda z nich mu składa sprawia, że te trzy kobiety zaczynają ze sobą rozmawiać. Punktem wyjścia jest bajka, którą od wczesnego dzieciństwa opowiada Anja swoim córkom.

W zasadzie mamy tutaj trzy różne historie, trzech różnych bohaterek, które toczą się wokół tej najważniejszej, tej, która może zmienić postrzeganie matki przez córki. To na niej skupiły się wszystkie moje emocje i uczucia. To ona powodowała, że nie mogłam odłożyć książki, chociaż w pewnym momencie domyśliłam się, co skrywa bajka starszej kobiety. To co mnie uwierało podczas czytania to ignorancja amerykanek. Nie znały historii. Nie wiedziały, że było takie miasto jak Leningrad, nie słyszały o czystkach itd. - jest to przykre, bo prawdziwe.


Kristin Hannah napisała naprawdę przejmującą historię. Opis życia w odciętym od świata Leningradzie, w którym narodziła się miłość, i w której zdarzyło się wiele śmierci była naprawdę przejmująca, brutalnie prawdziwa. Ileż razy moje oczy się zaszkliły to nie zliczę. To nie był byle jaki dramat, historia jakich wiele, ale prawdziwa odsłona wojny i życia w Rosji. Dramatyczne losy bohaterów były dramatyczne, bo były 'prawdziwe'. Tak w tym czasie żyli mieszkańcy Rosji. Nie ma koloryzowania, dostajemy pięścią między oczy. Tutaj miłość nie jest czczą gadaniną to są czyny i decyzje, które łamią serca. 

Dawno nie czytałam historii, która by mnie tak wciągnęła i tak sponiewierała. I chociaż autorka polukrowała swoją historię, dodała męskim bohaterom cechy idealnych bytów, to jednak nie zmienia to mojej oceny. Polecam zaopatrzyć się w chusteczki i CZYTAĆ.

Inne książki autorki:

listopada 10, 2022

Orwell - Richard Bradford

Orwell - Richard Bradford
Kompletna biografia proroka obecnych nieszczęść politycznych.

Minęło ponad siedemdziesiąt lat od śmierci George’a Orwella – twórcy o barwnym życiorysie, skandalisty z ogromnym poczuciem humoru, włóczęgi i fana wypraw motocyklowych. Dopiero teraz możemy poznać go jako człowieka z krwi i kości.

Syn kolonialnego urzędnika pochodzący z klasy średniej, ale brzydzący się wszelkimi przejawami klasizmu. Uchodzący za antysemitę, choć otoczony grupą żydowskich przyjaciół. Żołnierz i – oczywiście – pisarz, którego książki są czytane nieprzerwanie na niemal całym świecie.

W swojej twórczości Orwell zaciera granice między literaturą piękną, dziennikarstwem i komentarzem politycznym. Przepowiadał autorytarne rządy w Europie oraz Ameryce Północnej i prognozował powolną korozję wszelkich unii między państwami. Czy mógł zatem przewidzieć Brexit i odradzające się nacjonalistyczne ruchy w krajach europejskich?

Jego Rok 1984 był inspiracją programu Big Brother, który zgromadził przed telewizorami miliony widzów spragnionych podglądania innych. Sprzedaż tej kultowej książki została zakazana w ZSRR, w 1981 roku na Florydzie, a w 2022 roku również w Białorusi.
Czy tego też się spodziewał?

George Orwell – aktualny jak nigdy dotąd.

Któż z nas - książkoholików - nie zna, nie czytał, albo chociaż nie słyszał nazwiska Orwell? Autor "Roku 1984", czy "Folwarku zwierzęcego" był dla mnie postacią mglistą. W zasadzie tak bardzo skupiałam się na utworach, na treści, że postać ich twórcy była tylko nazwiskiem na okładce. Dopiero teraz, na stare lata, zrodziła się we mnie ciekawość tym, w którego głowie te utwory powstały.

Rok 1984 jest jedną z najbardziej kultowych powieści Orwella. Jej sprzedaż została zakazana w ZSRR, w 1981 roku na Florydzie, a w 2022 roku również w Białorusi.
Powieść ta natomiast zawsze była popularna w Rosji Putina.

Była jedną z najlepiej sprzedających się książek dekady – pomiędzy 2010 a 2019 r. sprzedano 1.8 mln egzemplarzy. Znalazła się także w top 10 najlepiej sprzedających się książek w 2015 roku – zaraz po tym, jak Rosja dokonała aneksji ukraińskiego Krymu.

W marcu tego roku sprzedaż książki Rok 1984 w Rosji wzrosła o 30% w księgarniach i o 70% w sklepach online w porównaniu z rokiem ubiegłym.

28 września premierę miała biografia Orwella, która wyszła spod skrzydeł Wydawnictwa Znak. Nie była to łatwa lektura. Czcionka dosyć mała, dużo informacji, analiz powodowało, że przyjemność poznawania tego niezwykłego człowieka musiałam sobie dawkować. To nie jest pozycja, którą się pochłania dla relaksu po przyjściu z pracy; nad którą nie trzeba myśleć. Tutaj potrzeba czasu i spokoju aby ogarnąć cały świat Orwella. W biografii poruszonych jest wiele tematów, które skłaniają do refleksji i pewnej zadumy. Cofają nas do czasów, kolokwialnie mówiąc, trudnych. Na dodatek sam Orwell swoim zachowaniem dostarcza kolejnych, jeszcze bardziej intrygujących. Zagłębianie się w jego życiorys było fascynujące. Nie ma w niej pominiętej żadnej ważnej informacji, żadnych znaczących,  wydarzeń, a to wszystko urozmaicane jest idealnie dobranymi cytatami z książek Orwella.

Autor biografii, Richard Bradford, bardzo dobrze wywiązał się ze swojej roli. Jego znajomość dzieł pisarza, umiejętność powiązania ich z wydarzeniami z życia Orwella i przekazanie ich w przystępnej formie iście mistrzowskie. Jedynym minusikiem były wtrącenia i nawiązywanie autora do bieżącej polityki, moim zdaniem, zupełnie niepotrzebne. Uważam, że autor powinien zostać obserwatorem tychże, a nie ich komentatorem. Informacji i tak było dużo, co miejscami męczyło i wymagało odejścia od lektury, przerwy, aby nasz mózg miał czas na ich przyswojenie i zatęsknienie za dalszym ciągiem historii.

Co do samego Orwella, była to postać absolutnie nietuzinkowa. Dzieciństwo, można by rzec bez ojca, czy może lepiej z jego skromną obecnością, a jednak mającą wpływ na postrzeganie rzeczywistości przez jego syna, służba policyjna w Birmie, gotowość do poświeceń takich jak zamieszkanie wśród włóczęgów, czy korzystanie z noclegowni - to wszystko odbijało się w jego utworach. Bardzo polecam powtórzenie sobie, albo w ogóle zapoznanie się z utworami Orwella po poznaniu jego życiorysu. Dowiecie się m.in. czy był antysemitą, jak wyglądało jego życie rodzinne, stosunek do wojny itd. itp.

Richard Bradford udowadnia, że nie można oddzielić życia od twórczości Orwella. Panuje tutaj symbioza, jedno wynika z drugiego. Poznajemy nie tylko fascynującego człowieka, ale także jego nietuzinkowe, wizjonerskie - bardziej i mniej znane - dzieła. Na końcu książki mamy dość obszerną bibliografię, widać, że autor przygotował się do opowiedzenia o Orwellu, którego prawdziwe nazwisko brzmiało: Eric Artur Blair.
Polecam!

listopada 06, 2022

Kołysanka - Maciej Siembieda

Kołysanka - Maciej Siembieda

Nowe śledztwo Jakuba Kani! Czy będzie jego ostatnim?

Tam, gdzie sąsiedzi mogą się dzielić opłatkiem, ale nie sprawami z przeszłości...

Czego szukał po wojnie na Śląsku Opolskim światowej sławy kompozytor Aram Chaczaturian, przysłany przez NKWD? Czy on także był oprawcą?

Wyjątkowo trudna i ściśle poufna sprawa wagi państwowej wiedzie Jakuba Kanię – specjalistę od śledztw historycznych – do Grodkowa, którego szarą eminencją jest radna sejmiku wojewódzkiego, Iwona Kern. Dlaczego wyszła za mąż za Tomasza, człowieka, którego powinna nienawidzić? O co tragicznie poróżniły się ich rodziny? Jakie tajemnice kryją ruiny jednej z najwspanialszych niegdyś rezydencji magnackich w Europie, w której dwieście lat temu sprowadzono całą orkiestrę na intrygujący koncert dla... dwóch osób? Jak połączą się losy porzuconej przez matkę czteroletniej Joanny Gryzik i „diabła z Rudy”, potwornie okaleczonego w młodości i oszpeconego odludka Karola Goduli? I wreszcie czym była „tajemnicza melodia”, którą nie tylko prokurator Kania próbuje odszukać…

Maciej Siembieda z mistrzowską zręcznością splata sensacyjną fikcję z Wielką Historią i małą polityką oraz fascynującymi śląskimi ciekawostkami. Trzymające w napięciu wydarzenia wokół sprawy Chaczaturiana, prawdziwej bajki o Kopciuszku, przeklętych nut oraz rodzinnych sekretów i tajemnic pałacu w Kopicach stawiają pod znakiem zapytania nie tylko dalszą karierę prokuratora Jakuba Kani, ale przede wszystkim naszą przespaną noc…


Czy jest tu ktoś, kto jeszcze nie czytał żadnej książki Macieja Siembiedy? Jeśli tak to namawiam aby to zmienił. Wystarczy jedna książka, by przekonać się, że autor potrafi już pierwszymi stronami 'przyspawać' nas do książki i wypuścić z niej dopiero gdy dojdziemy do tylnej okładki. Amerykanie mają Dana Browna, my mamy Macieja Siembiedę - i nie ma co ukrywać, mamy lepiej ;)

Tym razem autor zabiera nas do województwa opolskiego, na którego terenie prokurator IPN Jakub Kania, próbuje rozwiązać tajemniczą, ściśle tajną sprawę ewentualnej współpracy światowej sławy kompozytora Arama Chaczaturiana z NKWD, [której działalność w tamtym czasie, nie tylko na Opolszczyźnie, można nazwać bestialską]. Sprawa nie jest prosta, zwłaszcza gdy pomocą służą osoby, chcące więcej zatuszować niż ujawnić. Postać kompozytora to nie jedyni historyczni bohaterowie występujący na kartach powieści. Autor przypomina także postać Karola Goduli, śląskiego przemysłowca, którego traumatyczna historia chwyta za serce. 

Kiedy zasiadam do książek Macieja Siembiedy to zawsze mam przy sobie telefon. Dlaczego? Bo sprawdzam, co jest prawdą historyczną, a co nie. Co się wydarzyło, a co zostało wymyślone. Czuję się prawie jak główny bohater, z tym że nie opuszczam ciepłego mieszkania i wygodnego fotela. Tym razem mogłam sobie przybić piątkę, bo historię Goduli i jego podopiecznej, zwanej śląskim Kopciuszkiem, znałam. 


Autor przeplata w "Kołysance" dwie rzeczywistości. Z jednej strony mamy czasy współczesne i śledztwo, a z drugiej przenosimy do schyłku XIX wieku, poznając twardego, choć mocno poranionego przez życie przedsiębiorcę. Pióro Siembiedy pięknie odmalowuje te dwa światy, nie pozwalając na nudę. A to jak łączy tyle tajemnic w jedną historię to majstersztyk. Z przyjemnością zarwałam dla tej powieści noc.

Jeżeli chcecie przekonać się jak Maciej Siembieda łączy historię z fikcją, jak genialnie przeplata prawdę z wytworem swojej wyobraźni to koniecznie sięgnijcie do "Kołysanki". Z wcześniejszych książek autora polecam moją ulubioną, czyli "Gambit".

listopada 03, 2022

Apka - Karolina Wójciak

Apka - Karolina Wójciak
Historie Leona, Sandry i Maksa pokazują, jak złudne jest bezpieczeństwo online, jak nauczeni życia w internecie przestają dostrzegać ryzyko, które niesie ze sobą każde kliknięcie „Wyślij”, „Enter” czy „Instaluj”. Kiedy Leon idzie na randkę z Sandrą, nie przypuszcza, że zostanie ona zrelacjonowana na żywo na Instagramie. Wyśmiany i upokorzony na oczach znajomych ze szkoły, a także zupełnie obcych obserwatorów, poznaje, czym jest hejt. Leon musi działać szybko – zanim internet go zniszczy. Tworzy aplikację, dzięki której naprawi swój błąd, a przy okazji da wszystkim nauczkę. Nikt się przecież nigdy nie dowie, że to on stoi za tą aplikacją…

Maks wydaje wszystkie zarobione pieniądze na operacje plastyczne. Wygląda zniewalająco, niczym chodzący ideał, ale dla pełnego lansu chciałby też sprawiać wrażenie bogatego inwestora. Lubi łatwe i szybkie rozwiązania, stąd dlatego też decyduje się na pranie pieniędzy dla groźnego przywódcy grupy przestępczej. Zamiast wykonywać potulnie swoje zadanie, popełnia największy w życiu błąd: oszukuje go. Co się stanie, gdy zniknie pięć milionów złotych?


Mam tyle zastrzeżeń do książki Karoliny Wójciak, że nie wiem od czego zacząć. Może zacznę od pozytywów, bo będzie ich zdecydowanie mniej. Kiedy przejdziemy pierwszą połowę książki, pomęczymy jeszcze kawałek środka to dojdziemy do momentu, w którym  historia nas wciągnie. Zacznie się prawdziwy thriller, a nie przegadana, moralizatorska młodzieżówka. Historia w końcu ruszy z kopyta i zaciągnie nas do satysfakcjonującego zakończenia. Pomysł z zazębieniem różnych bohaterów - bardzo dobry, chociaż nie trudno się pewnych rzeczy domyślić.

Przejdźmy do minusów. 
Fabuła jest prosta. Dziewczyna nagrywa randkę z pewnym bogatym chłopakiem, żeby pokazać, jak on źle traktuje dziewczyny. Oczywiście Instagram idzie w ruch i historia spotkania, lotem błyskawicy obiega nie tylko szkołę, ale chyba i cały kraj. Od tego się zaczyna. Potem mamy konsekwencje zarówno dla jednej, jak i drugiej strony oraz strumień powtarzanego zdania - w internecie nie jesteśmy anonimowi, w internecie nic nie ginie, nasze działanie może ściągnąć na nas hejt - i tak w koło Macieju. 

Bohaterowie dużo myślą, nawet bardzo dużo. Analizują w swoich głowach i analizują, a my się męczymy i męczymy. Ileż można powtarzać to samo? Na dodatek Sandra, główna bohaterka jest tak irytująca, tak dziecinna z tym swoim niezdecydowaniem, że naprawdę ledwo brnęłam przez wątki z jej udziałem. Oprócz niej mamy też w książce bogatych homoseksualistów. Jeden utajony a drugi całkiem jawny. Ten jawny był naprawdę skrzywdzony przez autorkę. Tak negatywnie przedstawionego bohatera dawno nie widziałam. Natomiast kim jest pan 'tajemniczy gej', można się bardzo łatwo domyślić.

Gdyby nie wątek Maksa i wynikająca z niego brutalność i zdeprawowanie, mogłabym zaliczyć Apkę do młodzieżówki, a tak nie bardzo wiem komu mogłabym ją polecić. Tematycznie porównałabym książkę Karoliny Wójciak do powieści Marcela Mossa Pokaż mi. Tyle, że Moss, jako ostrzeżenie przed zgubnym działaniem w internecie, bezmyślnym klikaniem i ściąganiem różnych aplikacji wygrywa i to zdecydowanie.


Zakończenie, jak już wspomniałam na wstępie, bardzo dobre. Podobało mi się, że autorka nie bała się radykalnych rozwiązań i przeszła z przegadanej obyczajówki do dobrego thrillera.

Inne książki Karoliny Wójciak

października 25, 2022

Ostatni dom na zapomnianej ulicy - Catriona Ward

Ostatni dom na zapomnianej ulicy - Catriona Ward

Oto historia seryjnego mordercy, ale nie tylko. To także opowieść o porwanym dziecku, zemście i śmierci. Oraz o pewnym zwyczajnym domu na końcu zupełnie przeciętnej ulicy.

Wszystkie te historie są prawdziwe, a jednocześnie w każdej z nich kryje się kłamstwo…
Jedno jest pewne – pod ciemnym lasem na końcu zapomnianej ulicy czają się z dawna pogrzebane tajemnice.

Być może uznaliście już, że dobrze wiecie, co mieści się w ostatnim domu na tamtej zwyczajnej ulicy. Myślicie, że znacie już tę historię.
I tu się mylicie.


Jeżeli po przeczytaniu Daisy Darker myślałam, że żadna książka w najbliższym czasie mnie nie zaskoczy to sromotnie się pomyliłam. Wizualnie, "Ostatni dom na zapomnianej ulicy", nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Okładka z brzozami ok. Czerwony tytuł może być, ale te żółte wstawki? W pierwszym momencie pomyślałam, że mam brudną książkę ;) Na szczęście treść rekompensuje pierwsze wrażenie.

Rekomendacja na okładce należy do Stephena Kinga, który twierdzi, że nie czytał nic równie ekscytującego od czasów "Zaginionej dziewczyny". PIERWSZY RAZ zgadzam się z rekomendacją tego autora. Książka była bardzo ciekawa, a przedzieranie się przez meandry umysłu głównego bohatera, fascynujące.

Bohaterem powieści Catriony Ward jest samotny mężczyzna - Ted, mieszkający w domu na końcu ulicy, tuż u podnóża lasu. Życie ogranicza do spacerów po nim, opiekowania się kotem, wizytami u psychiatry oraz wizytami córki. Oprócz niego poznajemy także młodą kobietę, która od lat próbuje uporać się z zaginięciem młodszej siostry. Ted nie udziela się towarzysko, okna jego domu zabite są dyktą, a jedyny kontakt z ludźmi miewa w lokalnym pubie. Okazuje się, że mężczyzna był jednym z podejrzanych o zaginięcie siostry wspomnianej kobiety, która zdobywszy jego adres wprowadza się do opuszczonego domu obok...


Kochani, "Ostatni dom na zapomnianej ulicy" jest thrillerem, który nie ma spektakularnej akcji, jego siła tkwi w niedopowiedzeniu, w wywoływanej w nas empatii względem mężczyzny, którego inna bohaterka podejrzewa o uprowadzenie siostry. Praktycznie do samego końca nie jesteśmy w stanie określić, co się wydarzyło i co się wydarzy. Zakończenie zaskakuje, myślę, że nie będzie spoilerem, gdy napiszę, że mnie mocno poruszyło i wzruszyło. Gratuluję autorce tematu i sposobu jego przekazania, a Was zachęcam do sięgnięcia po tę powieść.
POLECAM!

października 23, 2022

Sekret pełni księżyca - Karen McQuestion

Sekret pełni księżyca - Karen McQuestion
W mroźną styczniową noc Sharon Lemke wychodzi na podwórko, aby obejrzeć zaćmienie krwawego Księżyca. Zauważa coś dziwnego u swoich sąsiadów. W ich kuchni mała dziewczynka zmywa naczynia. Dlaczego nie śpi o tak późnej porze? I kim jest? Flemingowie twierdzą, że mają tylko syna…

Sharon mogłaby to tak po prostu zignorować, ale gdy osiemnastoletnia Niki, była wychowanka rodziny zastępczej, przyjeżdża w odwiedziny, również zauważa podejrzane sytuacje w domu Flemingów. Kiedy wezwanie opieki społecznej nie skutkuje szybkim działaniem, obie kobiety postanawiają zbadać sprawę na własną rękę.

Czy ich sąsiedzi rzeczywiście są tym, na kogo wyglądają? 
Czy w ich zachowaniu rzeczywiście jest coś niepokojącego? 
Czy dziewczynka naprawdę istnieje, czy była jedynie wytworem wybujałej wyobraźni Sharon?
Opis książki "Sekret pełni księżyca" zdaje się sugerować, iż mamy do czynienia z thrillerem. Nic bardziej mylnego, ale to wcale nie oznacza, że książka była zła ;)

Powieść Karen McQuestion to bolesna powieść obyczajowa, poruszająca m.in. temat dysfunkcyjnej rodziny, w której to matka jest sprawczynią przemocy zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Dla równowagi mamy drugą rodzinę, w której miłość i wsparcie rozciągnięte zostaje na obcą dziewczynę, w zasadzie już kobietę, sierotę, która próbuje ułożyć sobie dorosłe życie.

W książce mamy do czynienia z dwoma głównymi wydarzeniami. Pierwsze dotyczy starszego małżeństwa, które mimo upływu lat cały czas czeka na dobre wiadomości związane z ucieczką ich córki. Drugie zaś, odbywa się na naszych oczach i dotyczy tajemniczej małej dziewczynki, która według słów rodziny, w której domu była widziana, tak naprawdę nie istnieje. 


Mimo, iż opis książki brzmi tajemniczo to jednak "Sekret pełni księżyca" jest przewidywalny. W zasadzie nie ma tu niczego, co nas - czytelników - by zdziwiło. Autorce, nie udało się stworzyć dużego napięcia i wywołać we mnie ekscytacji kolejnymi wydarzeniami. Cała fabuła, wszystkie sekrety i zagadki układają się logicznie i poprawnie. A jednak czytało mi się ją bardzo dobrze; lekko, przyjemnie i z ciekawością, mimo tej przewidywalności. Opowieść jest snuta powoli, subtelnie z nutką tajemniczości. Podobało mi się, że autorka nie ograniczyła się do jednego narratora, ale pozwoliła przemówić kilku swoim bohaterom. Ich kreacje literackie były naprawdę dopracowane. Każdy z nich był charakterystyczny i wzbudzał emocje. 

Sięgając po "Sekret pełni księżyca" nastawcie się na dramat obyczajowy osnuty mgiełką tajemnicy. Poznacie tutaj dwie rodziny, zmierzycie się zarówno z patologią, jak i bezinteresownym wsparciem. I choć powieść Karen McQuestion nie zostanie w mojej pamięci na długo, to jednak nie żałuję spędzonego z nią czasu. Polecam na jesienny wieczór :)

października 20, 2022

Drzwi o trzech zamkach - Sonia Fernandez-Vidal

Drzwi o trzech zamkach - Sonia Fernandez-Vidal
Najpierw na suficie w pokoju Nika wyświetliła się tajemnicza wiadomość. Potem po drodze do szkoły chłopak dostrzegł dziwny dom z drzwiami o trzech zamkach. Przeczuwał, że dzieje się coś nietypowego, ale nie przypuszczał, że opuszczona rudera skrywa przejście do innego świata. Takiego, w którym można się teleportować, podróżować z prędkością światła, kot Schrödingera pomaga rozwiązywać zagadki, a na troski pije się herbatkę radioaktywną.

Z pomocą wróżki Quiony, elfa Eldwena i Mistrza Zen-O Niko odkrywa, że jego pojawienie się w tym świecie nie było przypadkowe. Jako jedyny człowiek widzi superpozycję. Ale co to dla niego oznacza? I dlaczego ścigają go czarne zjawy, straszliwe stworzenia zrobione z samej esencji czarnych dziur?
***
„W swojej powieści Sonia Fernández-Vidal po raz pierwszy zmieszała fantasy z fizyką kwantową i zmieniła naukę w coś przyjemnego i atrakcyjnego dla każdego czytelnika”.

Dr Muhammad Yunus, laureat Pokojowej Nagrody Nobla


Wiele w książkach dziecięcych już widziałam, ale tym razem nawet ja zostałam bardzo zaskoczona. Fizyka kwantowa w powieści? Czemu nie. Jak widać, nawet taki temat można tak przedstawić, że stanie się on fascynujący dla młodych czytelników i jednocześnie wniesie do ich stale rozwijających się umysłów trochę wiedzy. Zapraszam na spotkanie z chłopcem, który przeżywając tajemnicze i magiczne przygody, otwiera przed nami drzwi do poznania zalążka fizyki kwantowej.

Główny bohater książki Sonii Fernandez-Vidal ma na imię Niko. Niko jest czternastoletnim chłopcem, który nie ma przyjaciół. Pewnego dnia na suficie jego pokoju wyświetla się tajemnicza wiadomość, która radzi mu aby zmienił swoje przyzwyczajenia. Kierując się tą dziwną radą, następnego ranka zmienia kierunek, w którym zawsze zmierzał do szkoły. Efektem tej zmiany jest napotkanie domu o trzech zamkach. Zaciekawiony Niko podchodzi do drzwi, a one nieoczekiwanie zapraszają go do wejścia. Dostać się do środka nie jest jednak prostą sprawą... Tu na chłopca czeka pierwsza z wielu zagadek i tajemniczych sytuacji.

Chłopiec spotyka m.in. materię i antymaterię, jest świadkiem powstania wszechświata, poznaje i zaprzyjaźnia się z elfem Eldwenem oraz wróżką Quioną, co okazuje się niebezpieczne bo... nielegalne. Koniecznie sięgnijcie po tę pozycję jeżeli zainteresował Was nasz opis i chcielibyście dowiedzieć się, jak zakończyła się ta niebywała historia. Obiecuję, że nie odłożycie książki dopóki nie skończycie, tzn. Wasze dzieci ;)


"Drzwi o trzech zamkach" są powieścią bardzo ciekawą i wciągającą. Połączenie fantasy i nauki wyszło zgrabnie i fascynująco. Jestem pewna, że grono młodych czytelników zechce pogłębić zdobytą w tak przygodowym tonie wiedzę. Książkę polecamy dla dzieci 10+ gdyż dla młodszych pewne sformułowania i opisy będą jeszcze zbyt zagmatwane i trudne do zrozumienia. Ola mówi, że chętnie sięgnie po kolejne tomy :)


Za książkę dziękujemy Wydawnictwu Znak Emotikon
Polecamy na empik.com-> https://bit.ly/3KKlIUN

października 19, 2022

Daisy Darker - Alice Feeney

Daisy Darker - Alice Feeney

Rodzina Daisy Darker
spod ciemnej gwiazdy cała.
Łgała, gdy ktoś z nich umarł,
nic niby nie widziała

TRUDNO JEST WYTRZYMAĆ Z RODZINĄ, ZWŁASZCZA TAKĄ JAK NASZA.

Daisy Darker przybywa do domu swojej babci na jej osiemdziesiąte urodziny. Jest Halloween, a Seaglass – popadający w ruinę dom na kornwalijskiej wysepce – jest zespolony ze skałą, na której stoi.

Rodzina Darkerów nie zbierała się w komplecie od ponad dekady.Tymczasem nadchodzi przypływ i wszyscy zostają odcięci od świata. Gdy wybija północ, a na zewnątrz szaleje burza, babcia zostaje znaleziona martwa.

Godzinę później znaleziona zostaje kolejna osoba… Uwięzieni na wyspie, na której ktoś zabija ich po kolei, Darkerowie muszą się mierzyć z zagadkowym zabójcą i tajemnicami z przeszłości. Aż przychodzi odpływ i wszystko staje się jasne

Kiedy zobaczyłam opis książki, a w nim wierszyk, który odgrywa w powieści istotne znaczenie, od razu przypomniałam sobie genialnego "Szeptacza", który zawiera podobny motyw. To nie było jedyne podobieństwo do innego dzieła literackiego jakie wyłapałam z samego opisu. Drugim skojarzeniem była książka "I nie było już nikogo" Agathy Christie z praktycznie identycznym pomysłem na powieść. Jak się okazało, skojarzenie to było jak najbardziej trafne i ma swoje fabularne uzasadnienie, o czym mówi sama autorka.

Powieść Alice Feeney trafiła w mój gust w prawie 100%. Wyobraźcie sobie dom na wyspie, do której nie można dopłynąć, i z której nie można się wydostać dopóki nie skończy się przypływ, a to oznacza dzień i noc z mordercą. Smaczku dodaje fakt, iż w domu znajduje się rodzina. Czyż to nie jest w pewien sposób fascynujące? ;) 

Rodzina Darkerów nie jest ze sobą za bardzo związana. Właściwie to od lat nie przebywała razem w jednym miejscu i czasie. Dopiero urodziny babci i wróżba, mówiąca iż umrze w dniu swojego święta powoduje, że do jej domu na wyspie zjeżdża cała rodzina. Po odczytaniu testamentu i udaniu się na spoczynek przepowiednia się spełnia, a to dopiero początek...

Narratorem powieści jest tytułowa Daisy, dziewczyna żyjąca z wyrokiem śmierci, której życie od zawsze naznaczone było chorobą, leczeniem, szpitalem itp. Jej największą przyjaciółką i najżyczliwszą osobą w życiu była właśnie babcia. W miarę czytania poznajemy nie tylko jej smutne losy, ale także każdego z członków rodziny. Retrospekcje przeplatają się z bieżącymi wydarzeniami, które stają się coraz bardziej dramatyczne.


"Daisy Darker" to powieść, którą czyta się bardzo dobrze. Wciąga, fascynuje, zaciekawia. Zagadka kryminalna jest równie intrygująca, jak obraz członków rodziny Darkerów. Typowanie kto i dlaczego ich wykańcza nie od razu zaprząta nasze myśli. Początkowo skupieni jesteśmy na ich poznawaniu poprzez zachowanie w obliczu dziejących się wydarzeń. Z biegiem stron ciekawość 'kto' wzrasta. Teraźniejsze wydarzenia zaczynają przeplatać się ze wspomnieniami w pewien sposób narzuconymi przez mordercę. Feeney bardzo dobrze żongluje emocjami i dozuje napięcie - doceniam, ale co najważniejsze, do samego końca nie potrafiłam wskazać, z całą stanowczością, kto może być odpowiedzialny za tę makabrę - mimo, iż po wszystkim, po finale, uświadomiłam sobie, że autorka podsuwała mi tropy!

Bardzo polecam Wam najnowszą powieść Alice Feeney i jednocześnie zachęcam do sięgnięcia po "I nie było już nikogo" Agathy Christie :)

października 17, 2022

Maja i tajemnicza szuflada - Agnieszka Krawczyk

Maja i tajemnicza szuflada - Agnieszka Krawczyk
Maja ma dziesięć lat. Jej rodzice wyjechali na Spitsbergen prowadzić badania naukowe,
więc dziewczynka tymczasowo mieszka u babci Irenki, która robi najpyszniejsze konfitury na świecie, umie szyć i szydełkować, a nawet tańczy zumbę w Klubie Aktywnego Seniora. Dziewczynka mieszka w dawnym pokoju swojej mamy. Tam właśnie stoi biurko z niezwykłą szufladą… Nagle w okolicy znikają wszystkie zegary! Czy Maja i jej nowo poznani przyjaciele rozwikłają zagadkę?

Pełna ciepła i tajemniczych zdarzeń historia o rezolutnej Mai i jej radosnych przygodach przypomni wszystkim czytelnikom, że czasami całkiem dobrze jest nie nosić zegarka.


Agnieszka Krawczyk to autorka, którą czytelnicy znają przede wszystkim z powieści obyczajowych dedykowanych kobietom. Niezwykle popularna i lubiana wśród czytelniczek (i czytelników) dorosłych pisarka, zdecydowała się na napisanie książki dla dzieci. Czy to się udało? Zapraszam do dalszej części tekstu ;)

Bohaterką najnowszej serii dla dzieci, Agnieszka Krawczyk uczyniła dziesięciolatkę - Maję. To ona jest także narratorem powieści. Maja to gadatliwa, inteligentna, nie potrafiąca usiedzieć w jednym miejscu dziewczynka, która pewnego dnia dowiaduje się, że z powodu wyprawy rodziców musi zmienić szkołę i przeprowadzić się do babci. Ten fakt zamiast ją zasmucić wywołuje podekscytowanie i radość. U babci spotyka dość nietypowego kolegę Leona, z którym szybko się zaprzyjaźnia. Wspólnie odkrywają ukrytą w gęstwinie furtkę do parku i zaprzyjaźniają się z innymi przebywającymi tam dziećmi. Dzieciaki spędzają czas na zabawie i przy okazji odkrywają sedno tajemnicy znikających z ich domów i okolic zegarów.

Opinia Oli (9lat):
Cóż, gdy czytałam tę książkę nie bardzo mi się podobała, brakowało mi w niej większej inicjatywy bohaterów w losy tajemniczych przedmiotów - aby się nimi bardziej zainteresowali. Ale to co mi się w niej podobało to fajne, czarno - białe ilustracje, oraz to, że jest przyjemna dla ucha, gdy czytamy ją na noc nie musimy się obawiać że potem ze strachu nie zaśniemy. Możemy ją z powodzeniem czytać 6-7 latkom, ale starszym już nie polecam, chyba że lubią takie nie do końca przygodowe, spokojne książki. Niestety, powieść sama w sobie nie jest wciągająca ani fascynująca, dałabym jej 6 gwiazdek na 10. Takie jest moje zdanie na ten temat, ale oceńcie sami:)

Jak widzicie, Agnieszka Krawczyk stworzyła historię dla młodych czytelników z gatunku łatwych i przyjemnych. Nie ma tu porywającej akcji, ale młodszym czytelnikom zapewne przypadnie do gustu opowieść o paczce przyjaciół, która spędza czas na miłych zabawach, a przy okazji odkrywa tajemnicę znikających zegarów.
 

października 12, 2022

Fall in love - Marika Krajewska

Fall in love - Marika Krajewska
Adam imał się już wielu zajęć, żeby zapewnić sobie byt. Doświadczony przez los, nie miał nigdy okazji, żeby zastanowić się nad swoją pasją. W mieście gwiazd i pierników w końcu odnajduje swoją niszę – słodkie wypieki z dostawą pod same drzwi. Czy Adamowi wystarczy determinacji, by samodzielnie rozkręcić cukierniczy biznes? Jedno jest pewne – oprócz wanilii, cynamonu i goździków dorzuci do ciastek ogromną dawkę miłości.

Jagoda zdążyła już poznać ciemną stronę związków. Rozczarowania sprawiły, że zamknęła się głęboko w sobie i wcale nie zamierza się otwierać. Tej jesieni jednak do jej drzwi zapuka ktoś o niezwykłym talencie do wyrobu słodyczy. Czy można oprzeć się takiej pokusie? W końcu jesień to nie tylko sezon chłodu i mgły, ale także czas gorącej czekolady, spacerów o zmroku i magicznej aury. Czy to nie najlepsza pora na cuda?


Pewnego październikowego popołudnia przyszła do mnie wyczekiwana książka, która miała umilić mi pierwsze prawdziwie jesienne wieczory.

Piękna okładka, opis wzbudzający zaciekawienie, do tego gorąca herbatka, miękki fotel i oczekiwanie, że zaraz zatopię się w "najsłodszym romansie na jesień". Zatopiłam się w opisach słodkości, pieczeniu, walce o marzenia, ale romansu nie dostrzegłam. 

Bohaterami jest dwoje dorosłych ludzi. Kobieta, Jagoda - irytująca, zmagająca się z problemem brutalnego męża, aczkolwiek nie bardzo chcąca zmienić swoje obecne życie oraz Adam - miły, uczynny, dający wchodzić sobie na głowę mężczyzna, z bardzo trudną i smutną przeszłością. Adam krąży wokół Jagody, próbując słodkościami pokazać jej, że jest warta więcej niż otrzymuje. Głównych bohaterów uzupełniają drugoplanowi, którzy byli dla mnie ciekawsi i bardziej życiowi. Nie owijając w bawełnę, gdyby nie dwie starsze panie, mała dziewczynka i pewien aktor zamknęłabym książkę z odczuciem czytelniczej porażki. 


Powieść jest połączeniem dramatu i komedii. Nakreślony wątek przemocy domowej jest baaardzo subtelny, zachowanie bohaterki momentami bardzo irytujące. Nie jestem przekonana, czy wprowadzanie takiego problemu społecznego jakim jest przemoc w takiej formie i takiej konwencji to dobry pomysł. 

Ponadto, wbrew opisom, trudno nazwać Fall in love romansem to raczej powieść, w której dwoje ludzi zmaga się ze swoimi demonami, walczy o marzenia, a przy okazji wie o swoim istnieniu. Opisy kuchennych poczynań były największym plusem i najbardziej dopracowanym elementem książki, gdyby autorka dołożyła do tego ciepłą opowieść o rodzącej się miłości byłabym 'kupiona', a tak miałam wrażenie,  że czytam różne elementy jednej historii, które w tę jedną historię nie chcą się ułożyć. Mógł być z tego dobry romans bądź dobra obyczajówka psychologiczna, niestety mamy hybrydę, która okazało się zakalcem.
Copyright © Femina domi , Blogger