HISTORIĘ PISZĄ ZWYCIĘZCY, ALE CZEMU ZAWSZE PRZEGRYWAJĄ KOBIETY?
Maria zaginęła na 3 dni. To było 20 lat temu, kiedy spędzała ostatnie lato u babci w Górach Sowich. Ani ona, ani nikt inny nie wie, co wtedy się z nią działo.
Teraz, gdy wraca w tamto miejsce, nie przypuszcza, że będzie musiała zmierzyć się nie tylko ze swoją traumą, ale i z tym, co zdarzyło się na tych terenach pod koniec wojny.
Stare poniemieckie domy w spowitej mgłą dolinie szepczą mroczne tajemnice.
Maria, Mereike, Marianna – wszystkie musiały coś ukryć i wszystkie musiały milczeć.
Zbyt długo skrywane tajemnice teraz okazują się zbyt trudne do wypowiedzenia.
Czy Marię budzi w nocy krzyk saren, a może to głosy kobiet z przeszłości?
Pośród dziesiątek zromantyzowanych powieści dotyczących drugiej wojny światowej pojawiają się perełki, których przekaz nie jest tak banalnie przekoloryzowany. Powieści ukazujące prawdziwe oblicze wojny. Takie, w których pojawiają się emocje, uczucia, ale nie przykrywają tego jak naprawdę wygląda rzeczywistość wojenna, a na nią składają się strach, krzywda ludzi, zniszczenie, terror, niesprawiedliwość, śmierć, która dla niektórych jest wybawieniem. Cały ogrom zniszczeń ludzkich istnień, psychicznych i fizycznych.
Katarzyna Zyskowska znana mi jest z bardzo dobrej powieści biograficznej "Szklane ptaki", dlatego nie mogłam odmówić sobie lektury najnowszej książki autorki "Nocami krzyczą sarny". I tym razem nie zawiodłam się. Otworzyłam książkę i już pierwsze zdania przykuły moją uwagę. Nie mogłam się oderwać od czytania chociaż im dalej posuwała się fabuła tym trudniejsze treści ze sobą niosła. To, co mnie najbardziej dotknęło w tej książce, poruszyło to sposób w jaki historia zatoczyła koło. Każdy każdemu wyrządzał krzywdę, każdy w tej powieści był ofiarą, i każdy był sprawcą. Nie było tutaj dobrych i złych bohaterów, były postacie ukształtowane przez daną rzeczywistość - miejsce urodzenia, wychowanie itp.
Podziwiam sposób w jaki autorka połączyła trzy historie, trzy tragedie trzech bohaterek. I od razu zaznaczam, nie jest najważniejsze czy domyślicie się i rozgryziecie ich tajemnice. Siła tej powieści tkwi w słowie, w otwieraniu kolejnych szufladek wypełnionych bólem wspomnień, w niewypowiedzianych słowach, w traumach przeszłości, która nie pozwala normalnie żyć.
Niezwykła to była powieść. Jedna z niewielu w ostatnim czasie, która nie pójdzie w zapomnienie. "Nocami krzyczą sarny" to książka, która dobitnie pokazuje, że na wojnie nie ma zwycięzców, są tylko przegrani.
Na koniec chciałabym wspomnieć o miejscu akcji - Góry Sowie. Jeżeli będziecie na Dolnym Śląsku koniecznie wybierzcie się do sztolni, które można zwiedzać, powspinajcie się po górach, pochodźcie po szlakach... To jest region bardzo piękny, który naprawdę warto poznać. Czekają na Was wspaniałe, tajemnicze miejsce, dzięki którym ciekawie spędzicie wakacje :)
Cenię sobie tego rodzaju książki. Na pewno sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że mam tę książkę już na swojej półce.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Super, że książka jest inna. Bardzo mnie denerwuje to romantyzowanie wojny i nurt holo-polo...
OdpowiedzUsuńSuper, że te trzy historie się tak fajnie przeplatają :D
OdpowiedzUsuńAle mnie zaciekawiłaś tą książką! Chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do przeczytania jej, zapisuję tytuł. Nie przepadam za zbyt romantyzowanymi historiami wojennymi, gdzie wojna jest tylko tłem, mającym przyciągnąć kolejną grupę czytelników. Jakby wojna dała się tak zepchnąć z pierwszego planu.
OdpowiedzUsuń"Szklane ptaki" czytałam, ale nazwiska nie skojarzyłam. W takim razie muszę po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ta książka tak mnie fascynuje, że wiem, że po prostu muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuń