lipca 29, 2021

"Nie wiesz nic" Marcel Moss

"Nie wiesz nic" Marcel Moss
Tragiczna śmierć Alana, kapitana drużyny siatkówki z liceum Freuda, wpływa niekorzystnie na morale niektórych zawodników. Nowy kapitan, Hubert, wyjeżdża więc z kilkoma kolegami na kilkudniowy obóz w Bieszczady. Chłopak liczy, że w ten sposób uda mu się na nowo tchnąć w nich ducha rywalizacji. Nie wie, że to miejsce stanie się areną dramatycznej walki o przetrwanie.

Komu tak bardzo zależy na ich śmierci? Tymczasem Marta wraz z przyjaciółmi próbuje wrócić do normalności po tragicznych wydarzeniach. Ktoś jednak zna ich tajemnicę i grozi, że ujawni prawdę. Rozpoczyna się walka z czasem.


Ostatnia książka Marcla Mossa, którą przeczytałam - "Wszyscy muszą zginąć" nie zdobyła mojej przychylności, uzyskując jedynie 3/10. Mimo to sięgnęłam po kolejną. Jak było tym razem? Na pewno lepiej.

Marcel Moss po raz kolejny w swojej powieści skupił się na problemach młodzieży. Tym razem postawił na problem tożsamości płciowej, niezrozumienia przez dorosłych, stalkingu i niebezpiecznych aplikacji, a także radzenia sobie z chorobą rodzica. Wydawać by się mogło, że jak na jedną książkę to naprawdę dużo tematów, ale jednak autorowi udaje się zachować równowagę i pospinać fabułę oraz bohaterów tak, że wszystko ma 'ręce i nogi'.

Zacznijmy od tego, że "Nie wiesz nic" ma to, co w książkach uwielbiam - genialny prolog. Czytamy pierwszą stronę i już jesteśmy w środku akcji, już nie możemy się oderwać od książki. Bardzo żałuję, że prolog nie stał się najważniejszym punktem powieści, że w ogóle to nie on był tematem książki. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś wykorzysta ten motyw i stworzy z niego świetny thriller. Wracając jednak do powieści Marcela Mossa - autor potrafi stworzyć ciekawą fabułę, zainteresować czytelnika i go zaskakiwać. Mimo, iż w przypadku "Nie wiesz nic" mamy do czynienia z małym prawdopodobieństwem zdarzeń to jednak, jako książka - stanowi ona bardzo dobrą rozrywkę. 

Zagłębiając się w najnowszą powieść autora nie wiedziałam, że jest to część serii, dlatego nie popełnijcie mojego błędu i sięgnijcie najpierw po pierwszy tom: "Nie wiesz wszystkiego"; są one ściśle ze sobą powiązane. Jeżeli chodzi o drugo tom, czyli "Wszyscy muszą zginąć", możecie przeczytać później, nawiązanie jest tylko w końcówce do pewnego wydarzenia. 


Bohaterami powieści Marcela Mossa są nastolatkowie, uczniowie liceum, którzy jak wspomniałam na początku, borykają się z przeróżnymi problemami. Czy współczesna młodzież może się tu odnaleźć? Podejrzewam, że tak. Dlatego nie będę zbyt surowa. Książkę przeczytałam, przymykając oko na nieprawdopodobne wydarzenia oraz na nagromadzenie nieszczęść w jednej grupie 'przyjaciół'. Wciągnęłam się w opisywane wydarzenia, przede wszystkim, czekając na rozwiązanie tajemnicy z prologu. Technicznie książka jest dobrze napisana, nie wstrząsnęła mną, nie zarwałam dla niej nocy, końcówka mnie rozczarowała, ale ogólnie spędziłam z nią całkiem ciekawy czas. Nie ukrywam jednak, że książki "Pokaż mi" oraz "Utraceni" podobały mi się dużo dużo bardziej.

Czy polecam? Starsi czytelnicy mogą być zawiedzeni i niezainteresowani życiem nastolatków, niemniej, zawsze warto przekonać się samemu :)
Ocena: 6/10

Inne książki autora:

lipca 26, 2021

"Krwawe pozdrowienia z Rosji" Heidi Blake

"Krwawe pozdrowienia z Rosji" Heidi Blake
Myśleli, że znaleźli bezpieczną przystań na zielonych wzgórzach Anglii. Mylili się. Rosyjscy oligarchowie, dysydenci i gangsterzy, którzy uciekli do Wielkiej Brytanii po dojściu do władzy Władimira Putina, umierali jeden po drugim w dziwnych lub podejrzanych okolicznościach. Podobnie przerażający koniec stawał się udziałem ich brytyjskich prawników i pomocników. Jednak władze brytyjskie zamykały każde dochodzenie, dobre stosunki z Kremlem były ważniejsze. Krwawe pozdrowienia z Rosji to nieopowiedziana dotąd, przerażająca historia o tym, jak Kreml, w bezwzględnej pogoni Putina za globalną dominacją, udoskonalał sztukę zabijania nieprzychylnych sobie obywateli za granicą, na co szpiedzy i rządy zachodnich państw mogły tylko patrzeć z przerażeniem i bezradnością.


Szok
Tak mogę jednym słowem opisać tę książkę.
Myślę, że każdy z nas zdaje sobie sprawę, że Putin to nie jest kryształowy człowiek. Zapewne duża część z Was słyszała o tym, jak niszczy on opozycję, zabija swoich przeciwników itp., ale gdy czytamy o tych wydarzeniach chronologicznie poukładanych, gdy widzimy jak wszystko się zazębia to trudno nie być w szoku. Co gorsza, zabijanie oponentów to jedno, drugie to zamachy terrorystyczne, które swój początek też mają na samym szczycie Kremla. 

Heidi Blake, autorka książki, jest szefową działu międzynarodowych śledztw dziennikarskich w BuzzFeed News, wielokrotnie nagradzaną, to o czym pisze to skutek odwagi i determinacji jej i współpracowników. Książkę czyta się jak najlepszy kryminał, czy wręcz thriller. Wydarzenie goni wydarzenie, a nasze oczy otwierają się coraz szerzej ze zdumienia i irytacji, że takie rzeczy dzieją się za pozwoleniem innych państw. To straszne, że wspólne interesy, pieniądze, zysk, są w stanie przykryć działania Rosji.

Zanim jednak przechodzimy do wydarzeń z prezydentury Putina, poznajemy Rosję czasów przemian, dojścia do władzy Jelcyna, czasów mafii, korupcji, bogacenia się oligarchów i powoli, powolutku wychodzącego z cienia Władimira. Tę książkę czyta się świetnie, jednak konkluzja, jaka się pojawia po lekturze nie jest przyjemna. Jeżeli obce mocarstwo jest w stanie wjechać do innego kraju z substancjami radioaktywnymi aby zabić dysydenta, jeżeli daje zgodę na zamachy terrorystyczne, aby usprawiedliwić swój najazd na inny kraj to czego nie jest w stanie zrobić? Czy w takim przypadku zamach na samolot, którym leci prezydent, który krytykuje jego działania powinien nas dziwić i śmieszyć? Tej kwestii nie będę rozstrzygać, zostawiam ją tylko pod rozwagę, bo gdy ułożymy sobie w głowie wszystko, co miało JUŻ miejsce to naprawdę nic nie powinno nad zdziwić w związku z tym człowiekiem.

"Krwawe pozdrowienia z Rosji" to książka, która podniosła mi ciśnienie o 100% i chociaż znałam wydarzenia opisane w książce i domyślałam się w nich udziału Putina to jednak chronologiczne czytanie o tym, z kontekstami, dokładniejszym poznaniem życiorysów, dowodami zszokowały mnie. A czytało się ją jak najlepszy thriller polityczny, wciągnęła mnie od początku i utrzymała moje zainteresowanie do końca.
POLECAM!
Ocena: 8/10

lipca 21, 2021

Mój szef. Mój AS - Melissa Darwood

Mój szef. Mój AS - Melissa Darwood

Kontynuacja bestsellerowej komedii romantycznej Mój szef, którą pokochały tysiące kobiet. Gorące sceny, humor i bohaterowie, których nie da się zapomnieć.

I oto jestem. Punkt ósma. W poniedziałek po świąteczno-noworocznej przerwie. Siostra Maria odziana w habit – gotowa duchem i ciałem na posługę.
Ludzie patrzą na mnie, jakbym faktycznie dostąpiła objawienia pańskiego i wstąpiła do klasztoru. Przykro mi, moi drodzy, to tylko kamuflaż. Tak naprawdę byłam bardzo, ale to bardzo niegrzeczna w te święta. I najwyraźniej Bóg mnie za to ukarał, bo nie dość, że straciłam głowę dla mężczyzny, którego szczerze nienawidziłam, to właśnie na oczach wszystkich pracowników wystawiam się dla niego na pośmiewisko. Ale czego to ludzie nie robią z miłości, prawda?

Jesteśmy na początku związku. Dopiero się poznajemy. Fakt, znacząco się od siebie różnimy i nadajemy na zupełnie innych kanałach – on to BBC, ja to MTV. Ufam jednak, że w końcu się zgramy. Po prostu musimy się starać bardziej niż inne pary na początkowym etapie znajomości.
Wierzę, że warto włożyć w naszą relację więcej wysiłku. Chcę, żeby nam się udało. Musi nam się udać!

A co, jeśli te nasze starania i wysiłek nie wystarczą? Czy taki powściągliwy AS jak Jan i neurotypowa ekstrawertyczka jak ja mogą stworzyć udany związek i być ze sobą szczęśliwi?


"Mój szef. Mój AS" to kontynuacja bardzo dobrego romansu ("Mój szef"), który wzbudził we mnie sympatię, śmiech i ciekawość. Genialni, jedyni w swoim rodzaju bohaterowie, z których każde było na swój sposób interesujące, fabuła, która tylko z pozoru była stereotypowa i HUMOR. To dzięki niemu nie mogłam oderwać się od książki. Bohaterka, Maria, to dziewczyna w stylu Bridget Jones, Jan to jej szef i  całkowite  przeciwieństwo. 

UWAGA SPOILERY.
W tej części Maria i Jan są już parą. Absolutnie genialną, zabawną, uroczą parą, która początkowo  ukrywa się ze swoim uczuciem. W tej powieści autorka pokazuje nam codzienność niecodziennej pary bohaterów. To co mnie urzekło to nacisk jaki autorka kładzie na pokazanie jak ważny w związku jest kompromis. Dawanie, ale i branie dla siebie. Maria i Jan, jako całkowite przeciwieństwa, nadal wzbudzają całą gamę ciepłych uczuć i szczery śmiech. Ich perypetie, a właściwie można by powiedzieć perypetie Marii, z których Jan pomaga jej się za każdym razem wykaraskać, w dalszym ciągu wywoływały we mnie szczery uśmiech rozbawienia. Muszę jednak przyznać, że trochę denerwowało mnie sprowadzanie w każdej spornej kwestii do seksu. Było tego za dużo, za szczegółowo, męczyły mnie te opisy. Natomiast cała otoczka, podejście do miłości było w punkt. Autorka wybrała i opowiedziała o 'idealnym' związku z bardzo nieidealnymi ludźmi. 


Smaczkiem powyższej powieści było wprowadzenie do fabuły pary bohaterów znanej z innej serii Melissy Darwood "(Nie)zdobyta". Jeżeli nie czytaliście - bez obaw, znajomość nie jest konieczna, poza tym, myślę, że po przeczytaniu tej zechcecie sięgnąć i po tamtą.

Podsumowując - obraz miłości, przedstawienie rzeczywistości dwojga różnych ludzi, w tym jednej z zespołem Aspergera wyszło autorce znakomicie. Mnie pokonały szczegółowe sceny seksu, których w tym tomie było duuużo więcej niż w pierwszym, ale za to roztkliwiła dbałość o siebie nawzajem i swoje uczucia, a także prawdziwa i realna walka o swoje wzajemne dobro.



lipca 15, 2021

"Wizjer" Magdalena Witkiewicz

"Wizjer" Magdalena Witkiewicz
„Wizjer” to znakomity, trzymający w napięciu thriller, który od samego początku wciąga w genialną intrygę, nie raz zaskoczy i sprawi, że na nowo spojrzysz na otaczającą cię rzeczywistość – zarówno tę realną, jak i wirtualną.

Każdy z nas pewnie choć raz zastanawiał się, dlaczego pewne sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. A co, jeśli naszym życiem nie rządzi przypadek, ale można je zaplanować, kontrolować i przewidzieć? I jaką władzę może mieć nad tym jeden, z pozoru niewiele znaczący, człowiek?

W życiu Laury, młodej samotnej matki, zaczynają dziać się niewiarygodne rzeczy. Niektórzy znajomi znikają bezpowrotnie bez zapowiedzi, inni ulegają dziwacznym wypadkom bądź popełniają samobójstwa. Czy podejrzana seria wydarzeń w jej życiu ma jakiś związek z pracą, którą kobieta wykonuje, czyli projektowaniem i prognozowaniem zachowań oraz potrzeb konsumentów? Czy istnieje „ktoś”, kto nami steruje? Kto to jest? No i najważniejsze – po co to robi?


Najnowsza powieść Magdaleny Witkiewicz zbiera na Instagramie bardzo pochlebne opinie, niektóre nazwałabym hurra-pozytywnymi i nie ukrywam, że trochę mnie to dziwi. "Wizjer" nie zawiera w sobie żadnych nowych tematów, ciekawych rozwiązań, wielkich zaskoczeń, ani efektu 'wow' - oczywiście w mojej opinii, ale czy to znaczy, że jej nie polecę? Nie do końca.

"Wizjer" porusza dość popularny ostatnio temat cyberprzestrzeni. Główna bohaterka, Laura, to młoda samotna matka, niezwykle zaradna i stosunkowo dobrze sytuowana. Pracuje w firmie, którą bardzo chciałaby zmienić i tak też w końcu się dzieje. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności rozpoczyna pracę w korporacji, przy nowym projekcie - aplikacji, której zadaniem jest idealne dopasowanie do siebie osób. Aplikacja, jak w prawdziwym życiu, aby działać potrzebuje wielu zgód, których ludzie bez namysłu udzielają, często nawet ich nie czytając.

Bardzo dużo miejsca zajmuje w książce wyjaśnianie i opisywanie ww. mechanizmów. Dla internetowych laików może być to potrzebna i ciekawa wiedza, dla ludzi świadomych będzie ona tylko przypomnieniem o zagrożeniach. Dla mnie była zbyt rozciągnięta i zajmowała w powieści za dużo miejsca, odbierając je wydarzeniom. Jednak, nie mogę uznać tego za wielki minus książki, na tym ona się opierała, poza tym te opisy były napisane ciekawie, nie miałam ochoty kartkowania, a faktycznie wszystko czytałam. Strona techniczna, wyjaśniająca zjawiska absolutnie bez zastrzeżeń. Zastrzeżenia mam względem głównej bohaterki, która będąc analityczką, zajmującą się internetem, jego funkcjonowaniem zdawała się mało rozgarnięta w temacie cyberprzestrzeni. To jej niespójna kreacja stanowiła dla mnie największy minus w powieści. Oprócz powyższego, rozśmieszało mnie jej pojemne serce. Tak pojemne, że po dwóch spotkaniach była pewna, iż znalazła miłość swojego życia, co jednakże, nie przeszkadzało jej współżyć ze współpracownikiem, któremu wynajmowała pokój. 


Magdalena Witkiewicz oprócz spraw cyberprzestrzeniowych zawarła w "Wizjerze" także trudny temat sieroctwa i adopcji, a także sprawę tajemniczych samobójstw. Niestety, nie wzbudzały one większych emocji, a rozwiązania kluczowej kwestii - fan thrillerów - może domyślić się na bardzo wczesnym etapie powieści. Z całej powieści najbardziej emocjonalnie wyszedł jej opis na książce, treść niestety mocno średnia.
Ocena 5+/10

lipca 11, 2021

"Bezczelna" Melisa Bel

"Bezczelna" Melisa Bel

Kinga jest młodą, utalentowaną skrzypaczką, która świat dorosłych utożsamia z bólem, niezrozumieniem i poniżeniem. Uwięziona pomiędzy wymagającymi, tkwiącymi w tradycjonalizmie rodzicami a szkolną dyscypliną, znajduje wytchnienie w muzyce i w kontaktach z rówieśnikami.
Bolesne doświadczenia i łatka bezczelnej dziewczyny sprawiają jednak, że zanim w pełni stanie się kobietą, traci wiarę w siebie.

Gdy wkrótce w jej życiu pojawia się Marcel, spokojny, inteligentny oraz niezwykle pociągający mężczyzna, Kinga podchodzi do niego z dużą dozą ciekawości, ale i nieufności. Niezwykła chemia, jaką do siebie czują, uzmysławia dorastającej dziewczynie jej pragnienia, które, jak jest o tym przekonana, są zakazane i niewłaściwe.

Czy Kinga będzie w stanie sprzeciwić się wpajanym latami zasadom, by odkryć swoją prawdziwą naturę? Czy kobieta, która nie wie, czym jest miłość, potrafi obdarzyć uczuciem siebie i ludzi? Jak wychowanie wpłynie na jej przyszłe relacje z mężczyznami?


Tytułową bezczelną jest Kinga - dziewczyna, licealistka, młoda kobieta, w której będzie mogła odnaleźć się niejedna nastolatka. Również ja odnalazłam wiele wspólnych cech, a nawet przeżyć. To co urzekło mnie już na samym początku to prawda. Autorka odmalowuje rzeczywistość Kingi (tę wczesnoszkolną) w prosty, prawdziwy, dziecięcy sposób. Nie mamy wprost nazwanego problemu, mamy zawoalowany obraz zalęknionej dziewczynki, dla której wyciągnięta ręka jest oznaką zbliżającego się uderzenia, a najbliższa osoba nazywana jest Potworem. Ta mała dziewczynka, pełna wypracowanych mechanizmów obronnych, wyrasta na Bezczelną, czerwonowłosą, młodą kobietę, która jak potrafi najlepiej, próbuje poradzić sobie w życiu. Kinga jest utalentowaną skrzypaczką, która tylko dzięki muzyce przechodzi w liceum z klasy do klasy. Mimo, iż w domu sytuacja przedstawia się niezbyt ciekawie to dziewczyna może liczyć na paczkę przyjaciół - osoby, tak jak ona, nie do końca przystosowane do ogółu. Każde z nich ma swoje doświadczenia i swoje problemy.

Kinga i jej przyjaciele przeżywają prawdziwe nastoletnie troski, doświadczają niezrozumienia dorosłych, pochopnego osądu. Często już sam wygląd - tak jest np. w przypadku Kingi, określa stosunek nauczyciela do danego dziecka. Trzeba zaznaczyć, iż dziewczyna nie jest ideałem. Wagary to jej drugie imię, ale brak wsparcia i próby zrozumienia są nadto widoczne. Autorka odmalowuje nam świat nastolatki niepokornej, ale całkowicie normalnej. Wiemy, że Kinga ma trudną sytuację w domu, chociaż brakuje opisów wprost mówiących o tym, co się tam działo/dzieje. Melisa Bel na przykładzie swojej bohaterki bardzo dobrze pokazuje jak rodzina/rodzice, determinują życie dziecka. To dom rodzinny wpływa na to, jaką kobietą staje się Kinga. Szkoda, że opisy tego, co działo się w domu są niepełne, mgliste. Żałuję, że autorka bardziej nie skupiła się na rozwinięciu tych spraw i pogłębieniu portretu psychologicznego rodziców i samej Kingi.


"Bezczelna" jest podzielona na dwie części. O pierwszej już wspomniałam, jest to dzieciństwo i lata nastoletnie Kingi, które do mnie bardzo mocno trafiły i nie miałabym nic przeciwko jeszcze bardziej dogłębnemu portretowi psychologicznemu rodziny dziewczyny. W tej części towarzyszymy Kindze w szkolnych ławkach, jesteśmy świadkami pierwszych zauroczeń i miłosnych zawodów. Poznajemy tajemniczego Marcela, który jest bardzo intrygującą i enigmatyczna postacią, obiektem pierwszego poważnego uczucia Kingi. Natomiast druga część to Kinga dorosła. Tutaj niestety przeżyłam rozczarowanie. Nudziły mnie wpisy Kingi, miałam trochę wrażenie takiej zapchajdziury, które miały doprowadzić do finału, który jest zapowiedzią kolejnej części. 


Trzeba przyznać, że Melisa Bel stworzyła bardzo ciekawą, niebanalną powieść, w której mamy więcej prawdy niż w ostatnich 'młodzieżówkach' amerykańskich. Książka godna polecenia więc polecam ją Waszej uwadze :)

lipca 06, 2021

To, co lśni - Danielle Steel

To, co lśni - Danielle Steel
Sztuką jest dostrzec prawdziwy blask wśród niewiele wartych błyskotek

Nicole miała mieć wszystko. Dziewczęta takie jak ona – piękne córki wpływowych rodziców – mogą przebierać w życiowych szansach. Studia na elitarnej uczelni, praca w prestiżowym magazynie i miłość najbliższych sprawiają, że jej życie wypełnia blask.
Ale nie ma światła bez ciemności, a los prędzej czy później każdemu pokaże swoje mroczne oblicze. Rodzice Nicole giną w zamachu terrorystycznym. Zdruzgotana dziewczyna zostaje sama na świecie.

Życie odsłoni przed nią cały swój blask i wielki mrok. Kolejne miłości przyniosą jej zarówno szczęście, jak i ból, a wyzwania sprawią, że Nicole stanie się silniejsza.
Czy odkryje, co jest w życiu najważniejsze?
I czy mimo zawirowań losu – zdoła poznać samą siebie?

Olśniewająca i pełna nadziei powieść o blaskach i mrokach życia. Ukochana pisarka milionów kobiet przypomina, że to, co lśni najjaśniej, nie zawsze ma największą wartość.


Rozczarowana ostatnio przeczytanymi powieściami postanowiłam oddalić się od ulubionego thrillera i sięgnąć po obyczajówkę. W tym celu z księgarni TaniaKsiążka.pl wybrałam sobie najnowszą powieść Danielle Steel ("To, co lśni"), której książki lata temu podkradałam swojej mamie. Książka z opisu i okładki zdawała się idealna, jako lektura odprężająca i niewymagająca specjalnego skupienia i uwagi. Będą już po lekturze, muszę przyznać, że jestem usatysfakcjonowana, bo historia i jej morał podobały mi się.

Autorka "To, co lśni" od lat utrzymuje się w rankingu najpopularniejszych pisarek tzw. powieści dla kobiet. Naprawdę podziwiam jej nieustającą wenę. Ponieważ, naprawdę wiele lat minęło odkąd po raz ostatni trzymałam książkę Danielle Steel w rękach, nie miałam wygórowanych oczekiwań, chciałam czystej rozrywki i w zasadzie ją otrzymałam.

Bohaterką najnowszej powieści autorki jest Nicole, młoda, dobrze sytuowana dziewczyna. Mimo bogactwa, Nicole, jest bardzo dobrą, skromną i pracowitą osobą. Rodzice wpoili dziewczynie dobre zasady, wychowując na samodzielną kobietę, która zna wartość pieniądza. Dziewczyna ma z rodzicami bardzo dobre relacje, łączy ich wzajemna miłość i szacunek. Niestety, rodzice Nicole giną w zamachu terrorystycznym, zostawiając ją całkiem samą, zrozpaczoną i samotną. Jej jedyną bratnią duszą pozostaje Sam, chłopak, z którym przyjaźni się od najmłodszych lat. Podatna na ciepłe słowa szybko wpada w ręce mężczyzny, który wykorzystuje jej naiwność.

Danielle Steel w swojej najnowszej odsłonie stawia pytania o to, co jest w życiu ważniejsze, ekscytacja, blask, czy odpowiedzialność i spokój? A może ani to, ani to? Bohaterka powieści "To, co lśni" jest naiwną, aczkolwiek waleczną kobietą, która daje się wykorzystywać, ale potrafi także być stanowcza, a co najważniejsze, nie pozostaje ślepa na to, co dzieje się wokół niej. Chociaż Nicole jest osobą z wyższych sfer i jej życie raczej nie przypomina losu zwykłej polskiej kobiety, to jednak niejedna z nich będzie mogła wyciągnąć z niej lekcję dla siebie. Chociaż stopa życiowa inna to doświadczenie nieszczęśliwej miłości, samotne macierzyństwo, naiwność względem kochanego mężczyzny dotyczy tak samo bogatych, jak i biednych. 

Bardzo ciekawie wykreowanym bohaterem był Sam - całkowite przeciwieństwo Nicole, który dodatkowo wniósł w powieść tradycję świata ortodoksyjnych Żydów. Minusem powieści były powtórzenia pewnych fraz i naiwność, która dla innych może być urocza. Jeżeli macie ochotę poprzyglądać się życiu dwójki bliskich sobie osób, żyjących i kierujących się całkowicie różnymi priorytetami i zasadami to polecam Wam tę powieść. Nie jest odkrywcza, zakończenia można się domyślić, ale dobrze spędzało mi się z nią wieczory.

Jeżeli tak jak ja potrzebujecie odpocząć od ulubionego gatunku i szukacie dla niego zastępstwa i odskoczni to polecam wizytę w dziale nowości księgarni TaniaKsiążka

lipca 03, 2021

Oriflame - nie tylko kosmetyki

Oriflame - nie tylko kosmetyki

Czy istnieją osoby, które nigdy nie słyszały o marce Oriflame? Kiedyś była jedną z dwóch, w których młode dziewczyny, ich matki, sąsiadki i koleżanki, zaopatrywały się w kosmetyki. Również ja byłam konsultantką, która cyklicznie zbiera zamówienia, a zarobione pieniądze - nieduże, ale jednak, przeznacza na kosmetyki dla siebie. Pamiętam jak na przerwach w gimnazjum i później jeszcze w liceum siedziałyśmy w kółeczku na podłodze i przeglądałyśmy najnowsze katalogi, pocierając strony, które wydobywały zapach wybranych kosmetyków. Wspominam to z rozrzewnieniem jako swoją pierwszą pracę. 'Karierę' konsultantki zakończyłam wraz z rozpoczęciem studiów, ale do tej pory mam sentyment i czasem jakiś kosmetyk sobie kupię.

Właśnie.
Kosmetyk. 
Podejrzewam, że większość osób kojarzy Oriflame z kosmetyków - i ja nie pomyślałabym, że będzie wśród nich idealna na lato... torebka. Duża, przestronna, z praktyczną, wyjmowaną wkładką idealnie sprawdza się przy wyjściach z córką na plac zabaw, czy na plażę. Zmieści koc, przekąski, wodę, zabawki, dodatkowe ubrania i wszelkie inne rzeczy niezbędne każdej matce. Środek, czyli zamykana, wyjmowana wkładka sprawdzi się, gdy będziemy chcieli schować rzeczy typu portfel, czy telefon. 

Przeglądając stronę marki, czy katalogi widzę, że wszelkich poza-kosmetycznych rzeczy jest w nich dużo więcej niż pamiętam to ze starych czasów. Znajdzie w nich akcesoria kosmetyczne, odzieżowe, torebki, kosmetyczki i wiele innych gadżetów, które można zakupić wraz z kosmetykami. Jak się sprawdzają - nie wiem - torebka, o której dziś piszę jest moją pierwszą poza kosmetyczną rzeczą z marki katalogowo-kosmetycznej.

Muszę przyznać, że nie wiem, czy torebka, którą Wam zachwalam jest dostępna w regularnej sprzedaży, ponieważ ją dostałam, a nie kupiłam. Jeżeli jednak gdzieś ją zauważycie, a będziecie potrzebowali dobrej, przestronnej i sprawdzonej torebki - to ja, jak najbardziej, polecam.

A Wy macie jakieś sprawdzone gadżety z tej bądź innej marki kosmetycznej? Byłyście, a może jesteście konsultantkami którejś?

Copyright © Femina domi , Blogger