"Gordian. Grzech" jest pierwszą częścią serii, której nigdy w życiu nie dokończę. Była to opowieść, którą, mimo 258 stron przeczytałam w godzinę. 18+ na okładce sugerowało mi erotyk, i byłam na to przygotowana, ale to co dostałam bliższe było opowieści pornograficznej niż erotycznej.
Pikantna. Mroczna. Mocno erotyczna powieść.
Gordian zawsze stawia na swoim. Jest trenerem sztuk walki, studentem inżynierii, mężczyzną, któremu nie oprze się żadna dziewczyna. Z wyjątkiem nowo poznanej, przybranej siostry – Kiry, której zdobycie stanowi dla niego nie lada wyzwanie.
Gordian skrywa mroczne tajemnice. Zbrodnia, której się dopuścił trawi go od środka. Seks wydaje się być najlepszym sposobem na rozładowanie buzujących w nim emocji, lecz czy wystarczającym? Czy każdy grzech można odkupić? Czy rany z przeszłości mogą się zabliźnić na dobre? Czy dwoje poranionych przez życie ludzi powinno być razem?
Główny bohater, praktycznie całą książkę jest sterowany przez swojego penisa. To on za niego myśli, to on jest jego panem i władcą. Gordian właściwie nie ma nic do powiedzenia. Zezłości się - seks, czuje napięcie - seks, coś mu nie wyjdzie - seks, zobaczy piękną kobietę - seks, w ogóle zobaczy kobietę - seks. Jak rozwiązuje problemy? Oczywiście seksem. Zawsze zwarty i gotowy - seksualna maszyna. Na dodatek żadna, (do czasu), kobieta mu nie odmawia. Każda tylko marzy by użyczyć naszemu bohaterowi swojego ciało. Rzecz jasna, sceny erotyczne w książce oznaczonej 18+ były do przewidzenia, ale tutaj te sceny były jak z taniego pornola, na dodatek ich natężenie przyprawiało o mdłości. Przez pierwsze próbowałam przebrnąć, ale gdy strona po stronie Gordian ciągle nie miał dość, a opis wpatrzonych w niego głupich, tzn. zauroczonych kobiet sprawiał, że miałam ochotę walić głową w ścianę, poddałam i przekartkowywałam je. Zapewne zastanawiacie się, co sprawiało, że Gordian miał takie wzięcie? Otóż ... był przystojny, podobno nieziemsko. Jak widać, to wg autorki wystarczało aby bohaterki wyskakiwały z ubrań na sam jego widok.
Melissa Darwood próbowała w "Gordianie" poruszyć ważne tematy i w pewien sposób usprawiedliwić sposób bycia bohatera - ciężkie dzieciństwo, oglądanie znęcającego się nad matką ojca, a w dorosłym życiu zmaganie się z lękami i głosami, które słyszał. Gdyby były one bardziej rozbudowane i miały możliwość większego zaistnienia z pewnością stanowiłyby pozytywną wartość opowieści i uczyniłyby z niej, coś więcej niż tani pornograficzny erotyk.
Na szczęście nie było tak źle aż do samego końca powieści. Nie wiem, czy to brak weny w dalszych seksualnych opisach, czy przemyślana strategia, w każdym razie po wprowadzeniu bohaterki Kiry, przybranej siostry Gordiana, najciekawszej z postaci powieści, w książce zaczyna dziać się o wiele lepiej - jest w końcu, co czytać. Kira jest postacią bardzo tajemniczą, całkowicie odporną na 'urok' Gordiana. Na dodatek jest ona silna, niezależna i inteligentna. Autorka nie potrafiła, niestety, oddać chemii między bohaterami, a przynajmniej ja jej zupełnie nie wyczułam, ale miło było dla odmiany poczytać dialogi i opisy Grecji, chociaż było tego, w porównaniu do całej powieści, malutko.
Podsumowanie: Niestety, ilość seksu, i ciągłe o nim myślenie i wspominanie przez bohatera skutecznie przysłaniało te znacznie ciekawsze części książki. Niewyżyty bohater i cielęco oddane bohaterki okazały się dla mnie niestrawne. Najciekawsze ostatnie strony książki to za mało by zachęcić mnie do sięgnięcia po 2 tom.
Ocena: 2/10
Jestem na nie. To chyba pozycja dla naprawdę wielkich maniaków seksu :D
OdpowiedzUsuńWyszło, że ja nie jestem ;D
UsuńNie mój klimat. No ale cóż, może jacyś zagorzali czytelnicy się znajdą ;) Widocznie jest takie zapotrzebowanie.
OdpowiedzUsuńjest na pewno, biorąc pod uwagę listy sprzedażowe i coraz więcej nowych autorów w tej kategorii...
UsuńDo scen łóżkowych mam pod pewnymi względami podobne nastawienie jak do drastycznych i makabrycznych obrazków. Jak autor danego utworu nie przedobrzy z ich nadmiarem kosztem innych aspektów fabuły, to niech sobie będą. A skoro w tej książce z wiadomymi elementami przeholowano, to sobie odpuszczę ów tytuł. Tak więc dziękuję za ostrzeżenie. :)
OdpowiedzUsuńA proszę ;)
UsuńUśmiecham się pod wąsem, bo autorka potwierdza regułę pisania o pięknych bohaterach uprawiających nieziemski seks bez zmordowania przez osoby z... no, miłą twarzą i resztą wizerunku szarej myszki :) Kojarzę też kilka innych pisarek erotyków, które są dość misiowate z wyglądu, a na kartkach ich książek sami piękni i wysportowani. Osomichodzi? Kobity opisują swoje fantazje i pewnie świetnie się przy tym bawią. Niech się bawią, na zdrowie, niech rozwijają wyobraźnię ;D W razie gdyby ktoś chciał rzucić bulwersikiem, mówię od razu, że nie mam nic złego na myśli. Po prostu... Trochę mnie bawi, jakie dzikie, rozpustne myszy harcują w głowach niepozornie wyglądających babeczek ;)
OdpowiedzUsuńA książka? Oczywiście, że nie przeczytam ;)
Hahaha, prawda. Kto by pomyślał jakie myśli się im roją w główkach...
UsuńPewnie masz rację, ale to też pokazuje, że zwykłe szare myszki, czyli podejrzewam większość kobiet na świecie potrzebuje tego typu 'inspiracji'. Wydaje mi się, że lepiej czytać o szarej myszce, która 'złowiła' boga, niż sex bombie, z którą się nie utożsamiamy ;)
UsuńNie, nie i jeszcze raz nie. Zdecydowanie nie dla mnie. Lubię erotykę w książkach, ale bez przesady.
OdpowiedzUsuńNo to tutaj jest z przesadą ;D
UsuńPo książki typowo erotyczne nie sięgam bo wiem czego mniej więcej się po nich spodziewać więc i na ten tytul nawet nie zwracam uwagi
OdpowiedzUsuńNie polecam ;)
UsuńCóż tu można jeszcze dodać? Współczuję kiepskiej lektury.
OdpowiedzUsuńPo takich książkach za to bardziej docenia się te inne ;)
UsuńTo nie mój klimat - ja i tego typu książki... nie jesteśmy zesobą na Ty ;)
OdpowiedzUsuńTak podejrzewałam ;)
UsuńCzytałam kiedyś jedną z książek tej autorki i miałam wrażenie, że napisała ją na kolanie, byle szybko i byle jak. Wychodzi na to, że i w przypadku tej pozycji jest podobnie.
OdpowiedzUsuńZa to najnowsza zdobywa bardzo dobre recenzje, ciekawe, czy tendencja się utrzyma, gdy trafi do rąk 'zwykłych' czytelników...
UsuńTo książka chyba dla jakis nimfomanek ;p co za dużo to niezdrowo wiec chyba raczej odpuszczę ta książkę xd
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że nią nie jestem ;D
UsuńNie planuję sięgać po tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem ;)
UsuńW ogóle nie brałam pod uwagę, że mogłabym przeczytać tę książkę, a po tym, co napisałaś to już w ogóle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
subjektiv-buch.blogspot.com
A mnie zaatakowała ciekawość i musiałam przeczytać ;)
UsuńJak ja się cieszę, że koniec końców jej nie czytałam xD Miałam to zmienić, bo tuż przed premierą nie miałam ochoty, bo tak głośno było. Ostatnio nawet zastanawiałam się, czy jednak po nią nie sięgnąć, ale po Twojej recenzji cieszę się, że tego nie zrobiłam, serio xD
OdpowiedzUsuńO nie! A jakby się okazało, że to dla Ciebie cudowna lektura??? ... Żartuję ;D
UsuńP.S. Chociaż kto wie ;)
Hoho, to Ci się trafiła "perełeczka";))) Będę omijać;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Pozdrawiam :)
UsuńTym razem pasuję...
OdpowiedzUsuń;D
UsuńTakie książki od dawna już mnie nie interesują ;)
OdpowiedzUsuńJa mam jeszcze przebłyski ;D
UsuńAj, nie mój typ, ale recenzja ciekawa.
OdpowiedzUsuńA dziękuje, miło mi to czytać ;)
UsuńZdecydowanie nie zamierzam jej czytać, nawet o niej wcześniej nie słyszałam przedtem.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Naprawdę? Było o niej dość głośno, ale wg mnie spokojnie można sobie darować jej poznawanie ;)
UsuńJak zobaczyłam tego gołego goscia na okładce, to wiedzialam, ze on nic dobrego nie zwiastuje
OdpowiedzUsuńAle koleś całkiem całkiem ;D
UsuńHehe, nie moje klimaty XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!^^
Rozumiem ;)
Usuń