lipca 28, 2023

Miejsca cieniste - Jacek Kalinowski

Miejsca cieniste - Jacek Kalinowski
Witek z pozoru jest wymarzonym mężem. Jednak kiedy decyduje się przyjąć pod swój dach przyjaciela, który właśnie wyszedł z więzienia, Anna jest przerażona. Przez lata Krzysztof był tylko odległym cieniem, historią z przeszłości. Od dziś będą dzielić z nim dom.

Traf chce, że kilka dni po pojawieniu się mężczyzny w okolicy ginie dziesięcioletnia Iga, a życie jej rodziców – Łukasza i Pauli – przeradza się w piekło.

Miejsca cieniste to opowieść o tym, jak ludzkie losy – dawnych przyjaciół, niedoszłych kochanków, sąsiadów, bliskiej rodziny i przypadkowo poznanych osób – splatają się bezpowrotnie. A także o tym, że strata przychodzi niekiedy w najmniej spodziewanym momencie, stopniowo sącząc swój jad i nieodwracalnie zatruwając życie.

Przeczytałam tę książkę już parę dni temu, ale nie umiałam zabrać się za napisanie opinii. Do tej pory nie wiem, co myśleć o tej książce, nie umiem nawet sprecyzować, czy mi się podobała, czy nie ;)

Bohaterami są dwa małżeństwa. Stworzone na zasadzie majątkowego kontrastu nie wzbudzają ani sympatii ani antypatii. Bogaci bohaterowie to Witek - głowa rodziny, radykalny, nie lubiący i nie tolerujący odmiennego zdania, zawsze stawiający na swoim. Jego żona Anna, cicha, aczkolwiek rozsądnie myśląca, zdająca sobie sprawę z wdzierającej się do jej związku toksyczności oraz nastoletni syn.

Biedni bohaterowie to kiedyś wspólnicy ww. postaci. Na skutek pewnych wydarzeń opuścili spółkę i obecnie próbują odbić się i wrócić na lepszy niż obecnie poziom. Walczy oto przede wszystkim Łukasz - głowarodziny. Posiadają 10-letnią córkę Igę oraz drugie dziecko, które jeszcze się nie narodziło.

Mamy także dwoje bohaterów tajemniczych (o jednym z nich jest wzmianka w opisie książki).

Cała fabuła opiera się o zaginięcie Igi, czyli 10-latki. 

I teraz zaczyna się moja zagwozdka, bo:
książkę czyta się bardzo dobrze, jeżeli chodzi o sposób pisania, różnych narratorów, wydarzenia, bohaterów pobocznych, ale z drugiej strony mamy rodziców dziewczynki, która zniknęła, i którzy nie wykazują emocji z tym związanych. Jeden atak paniki to za mało. Nie wiem, którzy rodzice po zniknięciu dziecka znajdują czas, by jechać na pogawędkę do dziadka?? Nikt tu nie rwie włosów z głowy, a matka jest chyba najspokojniejszą bohaterką takich wydarzeń jaką spotkałam na kartach różnych książek z podobną tematyką.

Dziwnie jest również przedstawione śledztwo. Mam wrażenie, że ono w ogóle się nie toczy. Nie ma policjantów w domu, nie ma założonych podsłuchów na telefon, i wiele innych rzeczy, które mnie - laikowi - przychodzą do głowy. Mądrzejsi od policjantów są inni bohaterowie, co jest lekko absurdalne...


Dłużyła mi się ta powieść, ale czytałam gnana chęcią sprawdzenia do czego zmierza autor. Co tu się jeszcze wydarzy? Jaki będzie suspens?
A czy się doczekałam?
Nie bardzo. 

Finał jest logiczny, rzeczowy, powiedziałabym wręcz, życiowy.
Czy mnie satysfakcjonuje? Hmm. Nie wiem. W powieści obyczajowej, owszem, rzekłabym, że jest ok, ale widać, że autor pretendował do uzyskania thrillera, a to moim zdaniem nie wyszło.

lipca 23, 2023

Zapisane w sercu - Agata Sawicka

Zapisane w sercu - Agata Sawicka
Ela zawsze lubiła słuchać opowieści swojego dziadka o Wołyniu. Po jego śmierci postanawia wyruszyć w podróż do Łucka, by odwiedzić ziemię, z której pochodził. Ma ze sobą stary, znaleziony w jego rzeczach, notes. Zapiski opowiadają o losach trzech dziewcząt – Heleny, Wiry i Chajki, których młodość zostaje brutalnie przerwana przez wojnę. Polkę, Ukrainkę i Żydówkę czeka czas pełen dramatycznych wydarzeń i trudnych wyborów. Za miłość, a nawet przyjaźń na ogarniętym wojenną pożogą Wołyniu można przecież zapłacić najwyższą cenę...

Czy więź między dziewczętami przetrwa tę próbę? Co łączy Helenę z rodziną Eli?
I skąd tajemniczy notes znalazł się mieszkaniu dziadka?

Opowieść o miłości i przyjaźni w świecie ogarniętym wojenną zawieruchą.


Druga wojna światowa to chyba najtragiczniejszy okres w historii świata. To co wtedy się działo przechodzi ludzkie pojęcie. Ogrom tragedii tego czasu jest nie do opisania. Zbrodnie czynione nieznajomym, sąsiadom, a nawet rodzinie jeży włos na głowie. Trudno uwierzyć, że to ludzie ludziom zgotowali ten los. Agata Sawicka w swojej najnowszej książce odnosi się do jednego najbrutalniejszych aspektów naszej historii, a mianowicie rzezi wołyńskiej. Za sprawą trzech odmiennych narodowościowo bohaterek (Żydówki, Polki oraz Ukrainki) ukazuje ten wycinek historii z trzech różnych punktów widzenia.

Helenę, Werę i Chajko, czyli główne bohaterki powieści "Zapisane w sercu", poznajemy gdy rzeczywistość jest jeszcze spokojna, a one mogą cieszyć się beztroską i swobodą. Jeszcze nie wiedzą, że życie wystawi je (ich wybory, moralność, etykę) na ciężką próbę.

Autorka opisuje krok po kroku jak następowała eskalacja nienawiści, jak zmieniała się rzeczywistość, a sąsiedzi stawali się wrogami. Bardzo przykry jest to obraz, bolesny. Czytanie o cierpieniu niewinnych, poczucie niesprawiedliwości i złość na to, co dostajemy na kartach powieści towarzyszy nam do ostatniej strony. Duża w tym zasługa dobrze wykreowanych bohaterek, zwłaszcza Heleny, która wzbudza w czytelniku bardzo pozytywne uczucia. Kibicujemy jej, podziwiamy odwagę, mając nadzieję na happy end. Autorce udała się trudna pisarska sztuka całkowitego zaangażowania emocjonalnego czytelnika. Nie mogłam oderwać się od książki i bardzo przeżywałam losy bohaterów.


Do świata Heleny, Wery i Chajko wprowadza nas bohaterka współczesna - Ela, która z pamiętnikiem siostry dziadka rusza do Łucka, aby poznać korzenie swojej rodziny. To, czego się dowiaduje nie jest tym, czego oczekiwała... Wstawki z tą bohaterką dają nam czas na odetchnięcie od trudnych treści dotyczących przeszłości, nie są nachalne i nie są pisane na siłę - to dobrze zastosowany przerywnik, nie zaburzający odbioru powieści.

Podsumowując: bardzo polecam książkę Agaty Sawickiej "Zapisane w sercu". Chociaż jest to powieść  smutna to pokazuje również siłę, determinację oraz potęgę miłości. Trudno się od niej oderwać nie poznawszy wszystkich skrywanych na jej kartach sekretów.

lipca 21, 2023

Noc, w której zniknęła - Lisa Jewell

Noc, w której zniknęła - Lisa Jewell
Wszystko zaczęło się już pierwszego dnia, kiedy znalazłam kartonowy znak przybity do płotu. Ktoś napisał na nim: „Kop tutaj”.

Tak właśnie zrobiła.

W ten sposób pisarka kryminałów, Sophie, trafiła na sprawę zaginięcia nastolatki z Upfield Common. Kobieta przeprowadziła się w te okolice ze swoim partnerem, który w lokalnej szkole objął posadę dyrektora. Jednak tęsknota za Londynem sprawia, że nie potrafi odnaleźć się w nowym otoczeniu. Za sprawą tajemniczej wiadomości miejsce to staje się dla niej zdecydowanie bardziej intrygujące.

Dwa lata wcześniej 19-letnia Tallulah wyszła na randkę, zostawiając synka pod opieką swojej matki. Wtedy Kim widziała córkę po raz ostatni. Poszukiwania zaginionej doprowadziły kobietę do Mrocznego Domu, w którym feralnego wieczoru dziewczyna była na imprezie. Wszystko wskazywało na to, że wyszła stamtąd w towarzystwie partnera. Nie udało się ustalić, jakie były dalsze losy tej dwójki.

Tajemnicze zaginięcie, opuszczona rezydencja, rodzinne sekrety i niewyleczone traumy składają się na opowieść przyprawiającą o dreszcze. Lisa Jewell z wyczuciem opowiada o niszczącej sile obsesji i tych, którzy stają się jej ofiarami.


"Noc, w której zniknęła" to dla mnie nie thriller, ale obyczajówka, nie oznacza to oczywiście czegoś gorszego. Było naprawdę wciągająco, chociaż samą zagadkę odgadłam dość szybko.

Trzy czasy i trzy bohaterki: Tallulah, która z partnerem nie wraca z imprezy, jej mama Kim, opiekująca się wnukiem, a synkiem dziewczyny, oraz pisarka Sophie. Bohaterek (i bohaterów) jest więcej, ale te trzy postacie wysuwają się na plan pierwszy. Obserwacja wydarzeń z trzech perspektyw, retrospekcje i powracanie do przeszłości zaginionej dziewczyny powodują, że fabuła wciąga i trudno się od niej oderwać. Generalnie jednak, nie jest zbyt skomplikowana i trudna do rozszyfrowania.

Wydarzenia opisane w książce toczą się na przestrzeni około dwóch lat. W 2017 roku Tallulah wychodzi na randkę ze swoim chłopakiem, ojcem jej dziecka. Kolacja we dwoje kończy się imprezą w domu znajomej ze szkoły, z której już nie wracają. Dwa lata później, do tego miasteczka wprowadza się Sophie, której partner został dyrektorem szkoły z internatem. Na terenie swojego nowego lokum, znajduje ona pewien zakopany w ziemi przedmiot, dzięki któremu śledztwo w sprawie zaginięcia dziewczyny rusza na nowo.


Intryga, którą wymyśliła Jewell, tak jak pisałam, nie jest bardzo zagmatwana. Owszem parę rzeczy mnie zaskoczyło, ale generalnie główna zagadka była raczej prosta do odgadnięcia. Niemniej, sposób pisania autorki, retrospekcje, i powolne ukazywanie więzi łączących bohaterów sprawia, że od książki naprawdę trudno się oderwać, a jej lektura, mimo braku spektakularnego suspensu zostawia nas z satysfakcją z jej przeczytania.

Nie wybitna, ale przyzwoita lektura na wakacyjne popołudnia na ławeczce ;)

lipca 18, 2023

Już nikt mnie nie skrzywdzi - Marcel Moss

Już nikt mnie nie skrzywdzi - Marcel Moss
Warszawski licealista Maks Hajder w trakcie rodzinnej kłótni wpada w szał i atakuje nożem domowników. Jego rodzice giną na miejscu, a młodszy brat w stanie krytycznym trafia do szpitala. Przybyłe na miejsce służby zastają Maksa siedzącego spokojnie na podłodze i otoczonego zakrwawionymi ciałami. Sprawia on wrażenie, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, co zrobił.

Tydzień po zatrzymaniu Maks targa się na własne życie i zapada w śpiączkę. Gdy odzyskuje przytomność, początkowo nie potrafi przypomnieć sobie szczegółów tamtego tragicznego dnia.

Prowadzący śledztwo i zmagający się z medialną presją policjanci próbują ustalić, dlaczego spokojny, lubiany i pochodzący z dobrego domu nastolatek dopuścił się tak potwornej zbrodni. Gdy Maks odzyskuje wreszcie pamięć, przenosi ich do mrocznego, toksycznego świata pełnego fizycznych i psychicznych tortur, których dopuszczał się na nim ojciec. Przerażeni śledczy odkrywają, jakie dramaty latami rozgrywały się za zamkniętymi drzwiami okazałego domu Hajderów. I mają wątpliwości, czy Maks jest z nimi szczery.

‌Co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia?
Czy Maks mówi prawdę?
I czym jest tajemnicza organizacja o nazwie Armia Pokrzywdzonych, której członkowie samodzielnie wymierzają karę sprawcom przemocy wobec nastolatków?

Najnowsza książka Marcela Mossa to studium rodzinnej tragedii. Od przypadkowego, tragicznego w skutkach zdarzenia, przez powolne zatracanie się w nieszczęściu, po całkowitą zagładę rodziny. Autor nie jest odkrywczy w swojej opowieści, ale na pewno daje do myślenia. Złość na bohaterów oraz pytanie: dlaczego pozwalają na to wszystko? Towarzyszy nam od pierwszej do ostatniej strony.

Głównym bohaterem "Już nikt mnie nie skrzywdzi" jest nastoletni Maks zatrzymany na miejscu zbrodni swojej rodziny z nożem w ręku. To z jego opowieści, które ze szpitalnego łóżka snuje policjantce, dowiadujemy się o rzeczywistości, w której przez ostatnie lata żył. Bicie, a właściwie maltretowanie, alkoholizm ojca, uległość matki, tragiczny w skutkach wypadek, prześladowanie w szkole... Życie Maksa z pewnością nie było usłane różami. Autor nie szczędzi nam opisów okropieństw, których świadkiem, często i odbiorcą jest właśnie chłopak. Czytając, trudno nam uwierzyć, że takie rzeczy mogłyby się dziać w świecie rzeczywistym, ale NIESTETY, mogą i zapewne się dzieją. Muszę jednak przyznać, że na mnie dużo większe wrażenie zrobiła kameralna i subtelna w wyrazie powieść Petry Dvorakovej "Wrony" - oszczędność formy, a jaka głębia treści. U Marcela Mossa wszystko zostało podane dosadnie i dosłownie, ale są to ważne treści przedstawione solidnie i dodatkowo przyprawione 'zabójczą tajemnicą'. 

Wielki plus należy się autorowi za pracę dodatkową - tj. opatrzenie każdego rozdziału informacjami statystycznymi - przerażającymi!  przy okazji przedstawienia przemocy domowej włączenia do powieści także prześladowania wśród rówieśników. Mocne treści, mocny przekaz. Polecam tę książkę Waszej uwadze.


lipca 14, 2023

Nie to miejsce, nie ten czas - Gillian McAllister

Nie to miejsce, nie ten czas - Gillian McAllister
Jak powstrzymać zbrodnię, do której już doszło?

Minęła północ. Czekasz na powrót osiemnastoletniego syna. Kiedy w końcu widzisz go za oknem, nie jest sam, a chwilę później twoje ukochane dziecko zabija człowieka.
Nazajutrz wstajesz... I jest wczoraj. Każdego ranka budzisz się o jeden dzień wcześniej. Dostajesz szansę, aby zapobiec morderstwu.
Jesteś pewna, że rozwiązanie zagadki kryje się gdzieś w przeszłości.
Teraz tylko musisz je odnaleźć.

Thriller roku 2022 „Guardiana” i „Sunday Timesa”


Thriller to chyba ostatnio najpoczytniejszy i najczęściej wydawany gatunek literacki. Czy istnieje więc możliwość, że coś w nim jest jeszcze do odkrycia? Może coś jeszcze czytelnika zaskoczyć?

Gillian McAllister postawiła na podróż w czasie. W thrillerze nie jest to często stosowany wybieg, czy więc autorce udało się go odpowiednio użyć? Czy nie wyszła groteska lub fantastyka? Otóż nie! "Nie to miejsce, nie ten czas" to naprawdę ciekawy, zgrabnie napisany i zaskakujący thriller. 

Akcja zaczyna się już na pierwszych stronach, gdy czekająca na nastoletniego syna Jen, zostaje świadkiem morderstwa, którego on dokonuje. Kolejne strony to kolejne wydarzenia, które rozpoczynają się... dzień przed morderstwem. Okazuje się, że każdego kolejnego poranka Jen budzi się w innym dniu, coraz bardziej cofając się w czasie. "Nie to miejsce, nie ten czas" to w dużej mierze obyczajówka, pokazująca jak trudną rolą jest rola matki. Jen jest zdeterminowana by poznać prawdę, by dowiedzieć się, w którym miejscu popełniła błąd i go naprawić. Myślę, że każda matka czasami się zastanawia, czy coś mogła zrobić inaczej, lepiej, czy jej decyzje na pewno były słuszne... Być może to sprawiło, że z taką ciekawością zagłębiłam się w fabułę, która daje możliwość spojrzenia z boku na osobę, która uzyskała sposobność, by jeszcze raz przeżyć pewne wydarzenia i zmienić/naprawić przeszłość.


Powieść Gillian McAllister w kilku miejscach bardzo mnie zaskoczyła, jednak jej największą siłą jest prowadzenie fabuły, która nawet gdy niewiele się dzieje nie pozwala nam na odłożenie książki. Wciąż chcemy więcej i więcej. Chcemy podróżować z Jen, odkrywać kolejne sekrety, poznawać nowe fakty o o bohaterach, o których mieliśmy już wyrobioną opinię. Ciekawe fabuła, zaskakujące zwroty akcji, logiczne pomysły na powiązania bohaterów uczyniły z książki McAllister bardzo dobrą powieść, od której trudno się oderwać.

Wszystkim fanom thrillerów i niebanalnych obyczajówek polecam powieść "Nie to miejsce, nie ten czas". Ze swojej strony zapewniam, że nie będziecie się przy niej nudzić.

lipca 12, 2023

Zaskocz mnie - Maggie Shipstead

Zaskocz mnie - Maggie Shipstead
Literacki popis finalistki Nagrody Bookera.

Błyskotliwe połączenie żywiołowości i elegancji.

Nigdy nie zapomni dnia, w którym zobaczyła go po raz pierwszy. To spotkanie na zawsze zmieniło jej losy. Paryż, uwodzicielski rosyjski baletmistrz, uczucie, które ich porwało. Dla niego była gotowa niemal na wszystko. Arslan jednak nie dał Joan szczęścia. Rozczarowana miłością, decyduje się na małżeństwo z przyjacielem, stawia na rodzinę zamiast kariery. Porzuca niepewność i pogoń za niemożliwym. Wybiera życie w cieniu tajemnicy.
Kiedy jej nastoletni syn objawia wyjątkowy baletowy talent, Joan na powrót zanurza się w świecie, który ją porzucił – świecie rywalizacji, niebezpiecznych związków i tęsknoty za tym, co zawsze będzie nieosiągalne. Po raz pierwszy od lat ma spojrzeć w oczy geniuszowi, dla którego nigdy nie była wystarczająco dobra.

Maggie Shipstead z werwą prowadzi nas przez trzy dziesięciolecia. Odmalowuje brudny Manhattan połowy lat siedemdziesiątych, elegancki Paryż i spalone słońcem przedmieścia Kalifornii. Po mistrzowsku kreśli postać Joan, kobiety, której nigdy nie udało się dostać na wymarzony szczyt, a której jedynym skarbem był skrywany przed całym światem sekret.


"Zaskocz mnie" to książka bardzo emocjonalna, ale mimo, iż te emocje kłębią się między bohaterami, momentami wręcz kipią, powieść jest bardzo subtelna. Bohaterowie swoje uczucia wyrażają gestem, tańcem, monologiem wewnętrznym, z rzadka je z siebie głośno wyrzucając. Balansujemy na pograniczu dosłowności i wyrażania siebie tańcem. Książka Maggie Shipstead przypominała mi "Belcanto" Ann Patchett. Tam była miłość do muzyki. To ona stanowiła pomost dla dwóch odmiennych kulturowo (narodowo i językowo) osób. Jednak w "Zaskocz mnie" taniec nie łączy, a zdaje się dzielić...

Główną bohaterką powieści Maggie Shipstead jest Joan, którą poznajemy na przestrzeni trzydziestu lat. Silna, ale zraniona kobieta, która podejmuje decyzję o wycofaniu się z walki o doskonałość, z baletu. Jej decyzja niesie ze sobą różne konsekwencje, wpływając na życie najbliższych jej osób, przede wszystkim męża i syna. Cała trójka, przez całe swoje życie dźwiga ciężar, który zdaje się mieć swój początek w tańcu Joan. To ono zdeterminowało ich życie. W powieści, równie ważni co Joan i jej rodzina są inni tancerze i osoby związane z baletem, przede wszystkim Arslan, wielka miłość Joan, jej przyjaciółka Elaine oraz sąsiedzi Sandy, Gary i Chloe. 


Książka "Zaskocz mnie" opowiada o perfekcjonizmie, ambicjach, niespełnionych marzeniach, wyrzeczeniach, ale także o miłości, a w zasadzie różnych jej obliczach. Mamy więc miłość, która nie spełnia wymagań, mamy miłość cichą i pełną nadziei, miłość niespełnioną, miłość, która rodzi się i rozkwita powolutku. Autorka pisze w bardzo wysublimowany sposób. Kreuje rzeczywistość, odnosząc ją do baletu i z baletu czyniąc jądro powieści. Jeżeli więc macie ochotę przeniknąć do hermetycznego świata ludzi dążących do doskonałości, poznać i poczuć determinację egocentryków, być świadkiem pracy ponad siły, byle tylko sprostać wymaganiom 'geniusza' a jednocześnie poznawać to za pomocą pięknego języka, adekwatnego słownictwa, pewnej magii środków przekazu to szczerze polecam Wam książkę Maggie Shipstead. Jeżeli natomiast oczekujecie 'fajerwerków', szybkiej akcji, a ponadto nie lubicie długich opisów to - uprzedzam - będziecie rozczarowani.



lipca 10, 2023

Ziaja Med, serum do ciała i krem do rąk z siemieniem lnianym

Ziaja Med, serum do ciała i krem do rąk z siemieniem lnianym
Tego pewnie o mnie nie wiecie, ale jestem wielką fanką siemienia lnianego. Piję go odkąd pamiętam. Myślę, że dzięki niemu w latach nastoletnich nie miałam większych problemów z cerą. Świetnie działa na przewód pokarmowy i ma jeszcze wiele innych zalet, które może przekonają Was do sięgnięcia po ten naturalny specyfik. Jako fanka tych nasionek nie mogłam nie sięgnąć po nowość marki Ziaja, która wypuściła na rynek kosmetyczny produkty z siemieniem lnianym. Czy działanie zewnętrzne siemienia zachwyciło mnie tak jak wewnętrzne? Zapraszam do poniższego wpisu:

Ziaja Med, serum do ciała regenerujące, nawilżające z siemieniem lnianym

Opis produktu

Produkt wegański - 92% składników pochodzenia naturalnego
kuracja po zabiegach medycyny estetycznej i wysuszających skórę
SKÓRA ŁUSZCZĄCA SIĘ I SKŁONNA DO ALERGII

Ultrapielęgnacyjne, bezzapachowe serum. Oparte na certyfikowanym hydrolizacie z siemienia lnianego bogatego w aktywne peptydoglikany i polisacharydy. Ma lekką konsystencję mleczka, która ułatwia aplikację. Efekty działania potwierdzone badaniami dermatologicznymi na skórze problematycznej, łuszczącej się.

EFEKT MED
• Pomaga wygładzić i zmiękczyć skórę.
• Zmniejsza suchość i podrażnienie.
• Zapewnia skórze wyciszenie i ukojenie.
• Utrzymuje wysoki poziom nawilżenia do 24 godzin.

Łagodzi i redukuje suchość i szorstkość skóry*
*po 7 dniach stosowania

Przywraca barierowość skórną**
** redukcja TEWL potwierdzona badaniami in-vivo

Moja opinia:

Po produkty z serii Ziaja Med 'siemię lniane' sięgnęłam zmagając z miejscami suchą, szorstką skórą, na którą nie pomagał żaden balsam. I to był strzał (prawie) w dziesiątkę. Balsam bardzo dobrze się sprawdził, niwelując swędzenie, suchość i szorstkość - jestem pod ogromnym wrażeniem szybkości i skuteczności tego produktu.

Inne plusy:
Opakowanie bardzo estetyczne; białe, stabilne, a co najważniejsze higieniczne i wygodne. Pompka sprawna, dawkująca taką ilość balsamu jaką potrzebujemy.

Zapach - w zasadzie jego brak i za to kolejny plus, ponieważ latem większość zapachów jest dla mnie po prostu męcząca.

Rozprowadzanie - balsam nie wchłania się szybko, na większej powierzchni ciała musimy go chwilę wmasowywać, ale zapewniam, że warto dla efektów, jakie po aplikacji odczuwamy :)
Polecam!


Krem-balsam do rąk nawilżający, zmiękczający z siemieniem lnianym

Opis produktu

Produkt wegański
Kuracja po zabiegach medycyny estetycznej i wysuszających skórę
SKÓRA ŁUSZCZĄCA SIĘ I SKŁONNA DO ALERGII

Ochronny, bezzapachowy krem-balsam do rąk. Oparty na certyfikowanym hydrolizacie z siemienia lnianego bogatego w aktywne peptydoglikany i polisacharydy. Łatwo się rozprowadza i tworzy warstwę ochronno-kojącą, nawet dla podrażnionej skóry miedzy palcami. Efekty działania potwierdzone badaniami dermatologicznymi na skórze problematycznej, łuszczącej się.

EFEKT MED
• Tworzy skuteczną barierę ochronną.
• Zmiękcza nadmiernie zrogowaciały naskórek.
• Redukuje szorstkość i wygładza skórę.
• Zmniejsza suchość skóry i skłonność do drapania.


Łagodzi i redukuje suchość, szorstkość i odwodnienie skóry*
*po 7 dniach stosowania

Moja opinia:

Nie będę owijała w bawełnę i siliła się na głębokie przemyślenia. Napiszę prosto z mostu - krem jest świetny! Dłonie po użyciu są delikatne, nawilżone, nie lepią się, a są po prostu miękkie i przyjemne zarówno w samym odczuciu, jak i w dotyku.

Podobnie jak balsam do ciała, krem praktycznie nie wydziela żadnego zapachu, świetnie się rozprowadza i szybko wchłania. Nie mam żadnych zastrzeżeń, zostaje moim ulubieńcem!

lipca 08, 2023

L’Oréal Paris, Revitalift Clinical, serum i krem z witaminą C

L’Oréal Paris, Revitalift Clinical, serum i krem z witaminą C
Dawno nie było u mnie kosmetyków, czas to nadrobić, zwłaszcza, że te kosmetyki Loreal Paris z witaminą C są naprawdę godne uwagi💛

Poniżej obietnice producenta oraz krótko i treściwie moje wrażenia ⬇️

KREM: Bardzo dobry!

Opis producenta80% oznak starzenia się skóry jest spowodowane przez promienie UV. Odkryj rozświetlający krem na dzień z witaminą C* i SPF50+ Revitalift Clinical od L’Oréal Paris, który każdego dnia wspiera ochronę skóry przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych, pomaga zapobiec pojawieniu się pierwszych oznak starzenia się skóry, a także zredukować przebarwienia oraz drobne zmarszczki.
Formuła kremu została wzbogacona o:
- witaminę C* - antyoksydant, który pomaga rozświetlić skórę;
- SPF50+ - filtr przeciwsłoneczny zapewniający bardzo wysoką ochronę przed promieniowaniem UVA i UVB.

Widoczne rezultaty: - W ciągu pierwszego miesiąca 93% kobiet przyznaje, że przebarwienia są mniej widoczne, a 92% potwierdza, że drobne zmarszczki są zredukowane**.

Krem posiada ultralekką, nieklejącą się konsystencję i zapewnia niewidoczne wykończenie na skórze. Jego formuła powstała w oparciu o technologię NETLOCK - po nałożeniu, na skórze tworzy się ultracienka, jednolita i wytrzymała warstwa ochronna.

*Pochodna witaminy C.
**Samoocena 105 kobiet po 4 tygodniach.

Moja opinia (same zalety):

* Krem pięknie wygładza i rozświetla skórę

* Bardzo dobrze nawilża

* Posiada estetyczne i praktyczne opakowanie

* Subtelny, prawie niewyczuwalny zapach

* Bardzo dobrze się rozprowadza

* Nie zapycha

* Zawiera filtr 50!


SERUM: Dobry, ale nie bardzo dobry

Opis producentaL’Oréal Paris przedstawia przełomowe Rozświetlające serum Revitalift Clinical, które pomaga zwalczać 3 pierwsze oznaki starzenia się skóry: niejednolity koloryt, rozszerzone pory i drobne zmarszczki. Efekt? 2x bardziej rozświetlona i 3x gładsza skóra już po miesiącu stosowania.*

Formuła serum zawiera:
- 12% czystej witaminy C (kwas L-askorbinowy) - silny antyoksydant, który pomaga nadać cerze blasku i zredukować oznaki starzenia;
- kwas salicylowy - składnik o właściwościach złuszczających, który pomaga zmniejszyć widoczność porów i wygładzić teksturę skóry;
- witaminę E - antyoksydant, który wraz z witaminą C pomaga chronić skórę przed stresem oksydacyjnym.

Widoczne rezultaty: - Już po 1 użyciu: skóra jest nawilżona, wygląda na bardziej rozświetloną i gładszą; - Po 1 miesiącu: tekstura skóry jest poprawiona, jej koloryt bardziej wyrównany, widoczność porów, drobne linie i zmarszczki wyraźnie zmniejszone; - Po 2 miesiącach regularnego stosowania**: niejednolity koloryt -53%, widoczność porów -59%, drobne linie -55%, zmarszczki - 41%.

Serum zamknięte jest w matowej szklanej butelce z powłoką anty-UV, która chroni formułę przed dostępem do światła i tlenu.

*Badanie kliniczne na 63 osobach, po 4 tygodniach.
**Badanie kliniczne na 63 osobach, po 8 tygodniach.



Moja opinia:

Minus

* Serum początkowo bardzo dobrze nawilżało moją skórę, jednak przy dłuższym stosowaniu zaczęło ją odrobinę wysuszać, musiałam nakładać więcej kremu, by zatuszować suche miejsca.

Plusy

* Pięknie wygładza i odświeża skórę

* Estetyczne i praktyczne opakowanie pozwala zachować higienę i nabierać tyle produktu ile naprawdę potrzebujemy

* Prawie niewyczuwalny zapach

* Wydajny


* Na plus w obu przypadkach praktyczne, higieniczne i ładne opakowania. 

******
Próbowaliście kosmetyków z witaminą C?

lipca 02, 2023

Nie pozdrawiam, Ethan - Whitney G.

Nie pozdrawiam, Ethan - Whitney G.
Mieli być przyjaciółmi, a zostali największymi wrogami.

Siedmioletni Ethan jest zachwycony, gdy do domu obok wprowadza się rodzina z dzieckiem, ponieważ zawsze marzył o najlepszym kumplu, który mieszkałby po sąsiedzku. Przeżywa wielki zawód, gdy dziecko okazuje się dziewczynką, w dodatku całe pół roku młodszą od niego. Co prawda Rachel ma podobne zainteresowania, ale odkąd skarży na niego rodzicom, rozwiązanie jest tylko jedno: to oznacza wojnę! Rachel i Ethan zostają śmiertelnymi wrogami.

Ich kłótnie kilkukrotnie kończą się – dosłownymi – wybuchami ognia. Ponieważ oboje są bardzo złośliwi, szybko zaczynają wymieniać pełne uszczypliwych komentarzy liściki. Trwa to przez lata. Trafiają do tych samych szkół, co dostarcza im tematów do wymyślania nowych złośliwości.
Czy podczas ostatniego semestru na uczelni coś się zmieni w ich relacji?


Jak przyjemnie zrelaksować się z książką, która wywołuje uśmiech, a momentami i wzruszenie.

Whitney G. zabiera nas prosto w środek dziwnej, niecodziennej, z pewnością niesztampowej relacji między Ethanem a Rachel. Parę poznajemy już jako siedmioletnie dzieci, które od samego początku nie pałają do siebie sympatią. Ethan jest rozczarowany, że nowa sąsiadka jest dziewczyną, a Rachel, że Ethan jest jaki jest ;) Znajomość pełna zwrotów akcji od nienawiści do ... mniejszej nienawiści nie do końca jest jednak taka jak sami ją widzą. Mimo, iż z pozoru nic ich nie łączy, nie lubią się, to jednak zawsze mogą na sobie polegać, a ich troska wyrażana jest w listach, które systematycznie przez całe życie do siebie piszą. Relacja tych młodych ludzi zmienia się gdy dorastają, ale wielkim plusem jest to, że zmienia się powoli, a więc jest czas, żeby nacieszyć ich wzajemnymi docinkami i sarkazmem. Bohaterowie są charakterystyczni, każde inne, wyróżniające się innymi cechami. Żadne z nich nie było ani zbyt wyidealizowane, ani 'popaprane'. 

Autorka starała się zawrzeć w powieści również tematy poważniejsze: strata matki, odrzucenie przez rówieśników, zawód rodzicem. Problemy są tłem, ale cieszę się, że występują, bo dobrze ubogacają fabułę i pokazują bohaterów w innym świetle. 


"Nie pozdrawiam, Ethan" to bardzo przyjemny romans, który czyta się z ciekawością i uśmiechem na twarzy. Idealny odstresowywacz. Oczywiście, jak przystało na amerykańską młodzieżówkę w pewnym momencie życie bohaterów kręci się wokół seksu, tego chyba we współczesnych romansach nie da się uniknąć. Tutaj, na szczęście, jest to do przełknięcia, nawet się dobrze wpasowało w relacje bohaterów, ale ja jestem starej daty, z Polski, więc mam trochę inne spojrzenie na pewne sprawy ;) Niemniej, nie narzekam bo bawiłam się bardzo dobrze i polecam Wam, jeżeli lubicie takie niezobowiązujące opowieści, oferujące czysty relaks. U mnie sprawdziła się idealnie.
Copyright © Femina domi , Blogger