Wojciech Krzewiński jest wziętym psychoterapeutą. Stosuje niekonwencjonalne metody, które przysparzają mu zarówno zachwyconych pacjentów, jak i zagorzałych wrogów.
Pewnego dnia tajemniczy przybysz z Włoch przekazuje mu wiadomość, że Karolina, dawna dziewczyna Wojtka, potrzebuje jego pomocy. Młoda, ale odnosząca już sukcesy malarka pracuje obecnie w Toskanii, na jesieni planuje dużą wystawę we Florencji i wydaje się ostatnią osobą, która mogłaby wymagać psychoterapii. Cała sprawa pachnie szytą grubymi nićmi mistyfikacją, mimo to Wojtek postanawia pojechać do hotelu, w którym miała zatrzymać się Karolina. Niedługo potem zaczynają mnożyć się pytania bez odpowiedzi.
(opis wydawcy)
W "Labiryncie obłędu" zaczyna się jak najlepszy thriller. Do Wojciecha Krzewińskiego, psychoterapeuty, przychodzi nieznajomy mężczyzna. Człowiek ten zwraca się do niego z prośba o pomoc dla Karoliny, dawnej dziewczyny lekarza. Karolina i Wojtek rozstali się rok wcześniej, a powodem były niekonwencjonalne próby stosowane przez psychoterapeutę, mające na celu pomoc mu w zrozumieniu leczonych przez niego pacjentów. Dziewczyna nie mogąc znieść kolejnych destrukcyjnych prób podejmowanych przez Wojtka, które omal nie skończyły się dla niego, a może i dla niej śmiercią, opuszcza go i wyjeżdża do Toskanii. Lekarz nie potrafi zrozumieć, co takiego mogło się wydarzyć we Włoszech, że ta spontaniczna, pełna życia, kolorowa Karolina zmieniła się - wg słów nieznajomego - w owładniętą obłędem dziewczynę. Jest to dla niego tym bardziej nie do uwierzenia, że przez cały ten czas utrzymywali kontakt mailowy.
W powieści p. Kosowskiej narracja odbywa się dwutorowo. Pierwsza jest prowadzona przez Wojciecha Krzewińskiego, a druga przez Karolinę. Dzięki temu mamy możliwość przyglądania się historii z dwóch punktów widzenia. Lekarz oprócz wspominania swojej relacji z dziewczyną, czyta jej pamiętnik, z którego dowiadujemy się i możemy śledzić rozwój jej obłędu, a to czyta się fenomenalnie. Autorka, jak w najlepszym thrillerze wciąga nas w intrygę, miesza bohaterce jak i nam w głowach, perfekcyjnie przedstawia studium rozwoju choroby psychicznej, ... ale czy na pewno choroby? Oderwanie się w tym momencie od książki jest fizycznie niemożliwe. Pani Kosowska miesza świat rzeczywisty z iluzją tak sugestywnie, że sami nie wiemy czy to sen, czy jawa, wytwór chorej wyobraźni, a może dziwna, niezrozumiała, zaplanowana intryga? Ale po co, dlaczego? Tego dowiadujemy się dopiero na końcu książki. Razem z nami tę zagadkę próbuje rozwiązać Wojciech Krzewiński.
"W labiryncie obłędu" to nie tylko świetnie skrojona powieść z dreszczykiem, tajemnicą, dawnym, niewypalonym jeszcze uczuciem. To powieść pełna namiętności, żaru, swoistej frywolności, a nawet wyuzdania, to również sugestywnie opisane piękno Włoch. Czytając przenosimy się do tej wspaniałej, słonecznej, ale i niebezpiecznej Toskanii. Autorka bardzo dobrze pokazuje i łączy te dwa oblicza miasta, tak jak i dwa oblicza posiada Karolina. Toskania zdaje się być synonimem bohaterki. Z jednej strony Karolina jest piękna, kolorowa, wesoła, oddana sztuce, czyli taka jaką pokochał i jaką pamięta Wojciech, a z drugiej pełna namiętności, wyzwolona, żywiołowa dziewczyna, w jaką przeobraziła się, mieszkając w Toskanii.
Muszę również wspomnieć o okładce, która bardzo mi się podoba bo świetnie oddaje charakter powieści. Czy w takim razie jest to powieść bez wad? Oczywiście nie, dla mnie troszkę za dużo było tej 'namiętności', ale powieść została tak skonstruowana i napisana, że zalety zdecydowanie tę wadę przykrywają.
Podsumowanie: "W labiryncie obłędu" to perfekcyjnie skonstruowane studium rozwoju szaleństwa. To wspaniale przedstawiona i oddająca klimat powieści Toskania. To bohaterowie, którym nie możemy ufać. To powieść pełna namiętności, która zwodzi nas od początku do końca, i którą szczerze
POLECAM! Tak manipulowana fabułą mogę być zawsze.
Ocena: 9/10
Inne książki Jolanty Kosowskiej: