To był nasz dom - Marcus Kliewer

marca 11, 2025

To był nasz dom - Marcus Kliewer

Kiedy już wejdą, nigdy nie wyjdą...

Eve i jej dziewczyna Charlie zamieszkały w starym domu, na malowniczym wzgórzu otoczonym lasem. Pewnego zimowego dnia ich spokój zakłóca pukanie do drzwi. Na progu stoi mężczyzna z rodziną – Thomas Faust twierdzi, że kiedyś tu mieszkał i chciałby pokazać dzieciom miejsce, w którym się wychował. Eve wpuszcza nieznajomych do środka, choć w jej głowie rozbrzmiewa sygnał alarmowy.

Szalejąca śnieżyca odcina gościom jedyną drogę wyjazdową. Eve i Charlie są zmuszone przenocować obcych. Atmosfera staje się coraz bardziej napięta. Gdy rano znika Charlie, Eve postanawia za wszelką cenę pozbyć się niechcianych przybyszów.

Nie powinnaś była ich wpuszczać. Musisz się ukryć. Musisz...

Paranoja, wyrachowana manipulacja, pierwotne zło... Co naprawdę dzieje się w domu na wzgórzu?

„To był nasz dom” to przerażająca powieść, w której Marcus Kliewer umiejętnie łączy napięcie rodem z „Uciekaj” Jordana Peele’a i mroczny klimat najstraszniejszych historii Stephena Kinga.


Dobry dreszczowiec nie jest zły i nawet ja, czyli osoba, która od kilku lat raczej unika horrorów, chociaż bardzo lubi thrillery, może dać się porwać strachowi. Największą zasługę mojego sięgnięcia po tę książkę należy przypisać jej opisowi, któremu po prostu nie mogłam się oprzeć. 
I bardzo dobrze!

"To była nasz dom" to powieść, która od samego początku trzymała mnie w napięciu. Niby nic się nie działo, żadnych dramatycznych wydarzeń, ale atmosfera była tak gęsta, mroczna, że praktycznie od samego początku czułam napięcie i trudno było mi się od niej oderwać. 

Fabuła zdaje się prosta; do nowo kupionego przez dwie kobiety domu puka mężczyzna, Thomas Faust który się w nim wychowywał. Mężczyźnie towarzyszy jego rodzina, żona i trójka dzieci. Typowa, amerykańska rodzinka. Niestety, odwiedziny się przeciągają....

Jeżeli myślicie, że następują tu mrożące krew w żyłach wydarzenia; ktoś biega z piłą, leje się krew to jesteście w błędzie. To naprawdę dobry dreszczowiec, który nie musi uciekać się do tanich zagrywek. Atmosfera zagrożenia, niedopowiedzenia, krótkie epizody bardzo dobrze działają na wyobraźnię czytelnika, dodatkowo podsycane są fragmentami stylizowanymi za ogłoszenia, wpisami z forów internetowych czy zapiskami z przesłuchań. Przeplatają one rozdziały z bieżącymi wydarzeniami, wprowadzając zamęt w naszych głowach, powodując że napięcie nie słabnie przez całą powieść.

Jedyne do czego muszę się przyczepić to główna bohaterka - Eva, którą autor charakteryzuje jako kobietę cierpiącą na zaburzenia lękowe, miewającą ataki paniki. Mimo to, robi ona rzeczy, które nie dość, że nie robiłby żaden 'normalny' człowiek to już na pewno nie ktoś z takimi problemami. Zamiast 'brać nogi za pas' Eve brnie i próbuje rozwikłać tajemnice, trochę wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi. Oczywiście, nie byłoby książki gdyby tak nie postępowała, ale jednak jej osobowość przeczy jej czynom.

Niemniej bardzo polecam sięgnąć i podnieść sobie poziom adrenaliny :)
Tysiąc powodów, by kochać - Krystyna Mirek

marca 06, 2025

Tysiąc powodów, by kochać - Krystyna Mirek

Jest tysiąc powodów, by kochać – powiedziała babcia Oli, młodej dziewczyny zakochanej po raz pierwszy.
Tę samą prawdę odkrywa Justyna, dopiero teraz, choć dawno jest już dorosła.
Ale nic nie jest proste w przypadku obu tych kobiet.

Ola musi trzymać swój związek w tajemnicy. Piękne uczucie napotyka przeszkody, które jednak przynoszą niespodziewane skutki.
Justyna ukrywa w życiu tylko jeden sekret, ale za to tak wielki, że nie pozwala jej swobodnie decydować o swoim losie. Jest sama i nawet tak mocno jej to nie ciąży. Aż do momentu, kiedy poznaje człowieka, który mówi, że naprawdę ją rozumie. I wcale nie kłamie...

Jak wiele warto zmienić w życiu dla miłości? Czy spojrzenie prawdzie w oczy zmieni wszystko na lepsze, czy też wręcz przeciwnie – zburzy nawet ten kruchy spokój, jaki udało się zbudować?


Sięgając po książkę Krystyny Mirek spodziewałam się lekkiej, miłej i przyjemnej powieści miłosnej. Okładka i tytuł również sugerowały opowiastkę na niedzielne popołudnie. Opowieść, chociaż faktycznie czytało się lekko, nie opowiada łatwej historii. 

Mamy tutaj kilka pokoleń bohaterów. Najmłodsi to licealiście, Ola i Antek, przeżywający swoją pierwszą miłość. Każde z nich dźwiga bagaż trudnych doświadczeń. Los nie był dla nich łaskawy. Na dodatek swoje uczucia muszą trzymać w tajemnicy, zwłaszcza przed rodzicami chłopaka. Kolejną bohaterką jest Justyna, nauczycielka w tym samym liceum, która ma dziwną obsesję na punkcie Antka. Następną postacią jest tajemniczy mężczyzna, który zdaje się kontrolować życie Justyny. Do tego wszystkiego dochodzi babcia Oli, która jest nie tylko przeuroczą osobą, ale i bardzo sprytną.

W tej niezbyt grubej powieści zmieściło się naprawdę wiele. Samotność i alienacja, poczucie winy i troska, bezgraniczna miłość i pierwsze zauroczenie, poświęcenie i kłamstwa. Dużo kłamstw. Wszystko co dzieje się w książce zdaje opierać się o... miłość, ale czy miłość może wszystko? I czy wszystko wybacza? Czy miłość to tylko poświęcenie? Czy można nią wszystko wytłumaczyć?

"Tysiąc powodów, by kochać" to na pewno nietuzinkowa powieść obyczajowa, którą mimo poruszania tylu trudnych spraw czyta niezwykle lekko i szybko. Być może nawet zbyt lekko, ale nie będę się czepiała bo naprawdę przypadła mi do gustu, a wiecie, że obyczajówki nie są moim pierwszym wyborem;) Jeżeli macie ochotę poznać sekrety bohaterów najnowszej powieści Krystyny Mirek to koniecznie sięgnijcie po tę książkę.


Cykl: Biuro do spraw tajemnych - Eric Fouassier

lutego 28, 2025

Cykl: Biuro do spraw tajemnych - Eric Fouassier


Tom 1 "Biuro do spraw tajemnych"

Jesień 1830 roku. Ciemne zaułki Paryża, który usiłuje otrząsnąć się z szoku rewolucji lipcowej.

Postęp nauki, w połączeniu z szalenie modnym ezoteryzmem, inspiruje nowy rodzaj przestępczości. Valentin Verne, młody inspektor, ale i zapalony student chemii i medycyny, z zamiłowaniem do tego, co nieprzeniknione i irracjonalne, musi rozwiązać serię zagadek związanych z dziwnymi zgonami. Mianowany przez prefekta na szefa „Biura do spraw tajemnych”, specjalnego wydziału, którego zadaniem jest tropienie tajemniczych przestępców, korzystających z dobrodziejstw dynamicznie rozwijającej się dziedziny wiedzy, ma zamiar udowodnić swoje niezwykłe umiejętności.
Ale kim tak naprawdę jest ten samotny policjant, którego obsesją jest schwytanie seryjnego mordercy znanego pod pseudonimem Wikary?
Kto kryje się za anielską twarzą, która tylko czasami ujawnia niepokojącą dzikość?
Kto jest łowcą, a kto ściganym?
Co odnaleźć można w splątanym labiryncie luster?
Od salonów pełnych blichtru, przez gwarne gospody, po rynsztoki spowite w wilgotnej, lepkiej mgle – przenieś się do dziewiętnastowiecznego Paryża i sprawdź, co się stanie, gdy nie będziesz już mógł zaufać zmysłom.


Tom 2 "Duch wikarego"

Paryż, marzec 1831 roku.

Valentin Verne, młody inspektor policji o anielskiej twarzy i sercu pełnym cieni, kieruje biurem do spraw tajemnych, nieoficjalnym wydziałem stworzonym do rozwiązywania nadprzyrodzonych zbrodni.

Pewnego dnia w jego gabinecie zjawia się elegancka kobieta o delikatnych rysach, kasztanowych lokach i powolnych gestach. Madame Mélanie d'Orval, równie mocno jak rozwiązać zagadkę śmierci nastoletniej córki, pragnie zrozumieć, co wydarzyło się z jej mężem. Mężczyzna wpadł w szpony podejrzanego medium, które przekonało zrozpaczonego ojca, że może skontaktować się z duchem zmarłej.

Madame d'Orval jest pewna, że Verne'owi wystarczyłby udział w jednym ze słynnych seansów spirytystycznych, by zdemaskować oszusta.

Lewitujące stoły, rozmowy z zaświatami i tajemnicze zjawy to prawdziwe wyzwanie dla racjonalnego umysłu inspektora. Zadanie tym trudniejsze, że Verne musi stawić czoła jeszcze groźniejszemu przeciwnikowi. Do miasta powraca Wikary – odrażający przestępca, perwersyjny potwór. Na mieszkańców Paryża pada blady strach.

CZY ZANURZYSZ SIĘ W MROKU ZBRODNI I ZAUFASZ ZMYSŁOM?


12.02 miała miejsce premiera drugiego tomu "Biura do spraw tajemnych", czyli "Ducha wikarego".

Wydanie i sama okładka książki, zarówno tej jak i pierwszego tomu, są bardzo w moim klimacie 🔥😍

 Dlaczego jeszcze ten cykl przypadł mi do gustu?
  • mroczny, brudny Paryż
  • lata 30 XIX wieku
  • ciekawy główny bohater
  • niesztampowe zagadki
Muszę przyznać, że rzadko sięgam po kryminały. Mam wrażenie, że autorzy biorą udział w jakimś sobie tylko znanym konkursie na najobrzydliwsze opisy zbrodni. Do tego jakiś bohater, oczywiście z problemami i śledztwo, które opiera się na oglądaniu miejsca zbrodni, co dla czytelnika oznacza zaznajamianie się ze szczegółowymi, makabrycznymi detalami co morderca zrobił ofierze. 

Wychowana na lepszych kryminałach szukam w nich czegoś innego. Przede wszystkim zagadki! Główkowania! Chcę myśleć przy czytaniu, albo dać się wciągnąć i podążać ciekawymi miejscami z bohaterem, chcę dać się wciągnąć w wykreowany świat, czuć fascynacje. Dlatego od kilku lat stawiam raczej na thrillery, jednak gdy opis czy opinie dotyczące kryminału mnie zaciekawią to i po nie sięgam, choć jak widać po moim profilu nie zdarza się to często.

Tym uzewnętrznieniem się, chciałam zachęcić Was do sięgnięcia po "Biuro do spraw tajemnych". 
Coś innego, coś godnego uwagi w morzu dostępnych kryminałów.




Zbieracze borówek - Amanda Peters

lutego 18, 2025

Zbieracze borówek - Amanda Peters

Dobitna i klarowna - „The New Yorker”, uznana za jedną z najlepszych książek 2023 roku.
Idealna dla fanów Celeste Ng i Ann Patchett! – Amazon, uznana za jedną z najlepszych książek 2023 roku.

Wstrząsająca opowieść o rozdzieleniu rodziny rdzennych Amerykanów. Peters jest mistrzynią w tworzeniu postaci, do których od razu się przywiązujemy. Eric Nguyen, „The New York Times Book Review”.

Najdotkliwszy ból jednej rodziny. Najmroczniejszy sekret drugiej.

Maine, lata 60. XX wieku. Pewnego upalnego dnia sześcioletni Joe obserwuje swoją młodszą siostrę Ruthie, siedzącą na jej ulubionej skale na skraju pola borówek, podczas gdy ich rodzina, pochodząca z plemienia Mikmaków z Nowej Szkocji, zbiera owoce. Tego popołudnia Ruthie znika bez śladu. Jako ostatnia osoba, która ją widziała, Joe będzie wiecznie prześladowany przez żal, poczucie winy i wyobrażenia tego, jak mogło wyglądać jego życie, gdyby nie doszło do tragedii.

Norma dorasta na zamożnych przedmieściach jako jedyna córka zgorzkniałych rodziców. Jest bystra, nad wiek dojrzała i ma w głowie pełno pytań, których nie wolno jej zadawać – pytań o jej brakujące zdjęcia z okresu niemowlęctwa, śniadą skórę, realistyczne sny o spędzaniu czasu przy ognisku w ciepłych objęciach, które nawiedzają ją noc w noc. Norma przeczuwa, że istnieją sprawy, o których rodzice jej nie mówią, lecz rozwikłanie tajemnic, które skrywali przed nią, odkąd była małą dziewczynką, zajmie Normie dziesiątki lat.

„Zbieracze borówek” to poruszająca opowieść o niesłabnącej nadziei, niezachwianej miłości i sile rodziny – nawet w obliczu tragedii i zdrady.


Powyższy opis książki zdradza całą fabułę. 
To nie jest zarzut, to czyste stwierdzenie faktu. Jednak siła "Zbieraczy borówek" nie opiera się na zwrotach akcji, odkrywanych przez czytelnika tajemnicach. Tutaj tajemnice są tylko dla bohaterów, my wszystko wiemy. Siła tej książki tkwi w ukazaniu życia wewnętrznego bohaterów, zapętlenia w wydarzeniu, na które nie mieli wpływu, a który wywarł na ich całym życiu niezatarte piętno. Gdy już wsiąkniemy w opowieść Amandy Peters, na równi z bohaterami przeżywamy pewnego rodzaju żałość z tego jak ułożyło się ich życie, ale też chcemy nimi potrząsnąć, powiedzieć, że nie jest za późno, by zacząć żyć...

Początkowo bałam się, że cała książka będzie opierała się na powtarzaniu tego samego: obserwowaniu świata wewnętrznych emocji członków dwóch rodzin. Dość długo i trochę w kółko kręciliśmy się wokół tematu porwania. Mimo, iż mała Norma nie wiedziała co się dzieje w jej główce, skąd wspomnienia, które 'mama' nazywa snami, my jako czytelnicy wiedzieliśmy, więc czytanie kolejnych stron o tym zaczynało być męczące. Opowieść, na szczęście, w końcu ruszyła. Norma dorosła i zaczęła budować swoje życie. Fascynujące było obserwowanie jak dzieciństwo wpływa na jej decyzje. To samo miało miejsce w jej biologicznej rodzinie. Mamy tam bohatera tragicznego. Takiego, którym, jak wspomniała na początku, chce się potrząsnąć, przemówić do rozumu. 

Amanda Peters prostymi środkami przekazuje czytelnikowi całą gamę emocji. Nie boi się trudnych rozwiązań. Nie boi się prawdy, nie łagodzi. Pokazuje prawdę i prawda ta dotyczy także tego jak traktowani byli rdzenni mieszkańcy; w tym przypadku dotyczy to Indian. Po tym jak trudny los ich spotkał, znikąd nie otrzymali pomocy, znikąd ratunku. Byli ludźmi drugiej kategorii. Odebrano im dziecko i odebrano możliwość jego poszukiwań to i wiele innych rzeczy wzbudzało mój sprzeciw. 

Polecam Wam książkę "Zbieracze borówek", która w pięknej twardej oprawie mieści historię, która poruszy Wasze serca. Moje poruszyła.
Zielarka z Doliny Pustelnika - Edyta Świętek. Tom 2

stycznia 28, 2025

Zielarka z Doliny Pustelnika - Edyta Świętek. Tom 2

Trudna przeszłość, nieoczekiwane uczucia i płochliwe serca

Alina traci grunt pod nogami, gdy Eustachy znika w tajemniczych okolicznościach. Zrozpaczona ze zdziwieniem odkrywa, jak bardzo zależy jej na mężu. W tym czasie jej siostra rodzi nieślubne dziecko. Poród okazuje się ciężki i kobieta walczy o życie. Alina leczy ją ziołami, które zbiera przy chacie pustelnika. Odkrywa bowiem w sobie siłę i talent do przyrządzania naturalnych specyfików. Wieść o jej zdolnościach niesie się po okolicy. Coraz więcej osób przychodzi do niej po poradę, dzięki czemu zyskuje sławę zielarki.

W sercach mieszkańców rozkwitają nowe uczucia, choć zazdrość, kłamstwa i brutalność nie dają o sobie zapomnieć. Stefania marzy o miłości, jednak jej ukochany ma wrogów – a Bożydar, pełen zazdrości i żądzy, nie cofnie się przed niczym, by ją zdobyć.

Eustachy odzyskuje przytomność w posiadłości despotycznego hrabiego Maksymiliana Orszanda, który wciąga go w ryzykowną grę o spadek. Czy zraniony przez los mężczyzna odważy się na zuchwały krok ku lepszej przyszłości?


"Zielarka z Doliny Pustelnika" to drugi tom najnowszego cyklu Edyty Świętek "Sandomierskie Wzgórza", na który niecierpliwie czekałam, gdyż pierwszy tom bardzo przypadł mi do gustu. 

"Potomkowie złych ludzi" kończą się w momencie porwania Eustachego, sami więc rozumiecie, że czekanie na kolejny tom, który wyjaśniłby m.in. te wydarzenia, trochę mnie mi się dłużyło. Historia życia mężczyzny, okazała się intrygująca i bolesna, z pewnością dająca możliwość rozwoju w kolejnych tomach. To co jednak tym razem najbardziej przykuło moją uwagę w powieści to losy kobiet. Smutne, wywołujące złość, i jednocześnie ulgę, że nie musieliśmy w tych czasach żyć, (chociaż i obecnie w wielu miejscach na świecie, a nawet w Polsce, życie kobiet nie jest usłane różami). Jednak w czasach, które mają miejsce w powieści dotykają one każdej kobiety, w każdym wieku i każdym statusie społecznym. Ubezwłasnowolnione, uzależnione od mężczyzny, najpierw ojca, potem męża. Często nieszczęśliwe i tak naprawdę nie mogące swojego życia zmienić. 

W tę przykrą rzeczywistość wprowadzeni zostają nowi bohaterowie - młoda dziewczyna Stefania i jej rodzina. Autorka nie szczędzi ani nowych ani starych bohaterów. Mamy tutaj wiele dramatycznych wydarzeń, które proszą się o jakikolwiek pozytywny aspekt... Niemniej, nie można się przy tym tomie nudzić. Społeczność Sandomierza jest barwna, wydarzenia dynamiczne, wywołujące wiele emocji. No i oczywiście zakończenie takie, że znowu pozostaje tylko czekać aż ukaże się kolejny tom.
POLECAM.








Copyright © Feminadomi.pl , Blogger