lutego 16, 2021

"Wszyscy muszą zginąć" Marcel Moss

Za mną drugie spotkanie z książkami Marcela Mossa. Pierwsze, niezwykle udane -> klik, bardzo pozytywnie nastroiło mnie do kolejnej powieści autora, zwłaszcza, że temat wydał mi się obiecujący i zwiastujący spore emocje. Nic bardziej mylnego. Książka okazała się wypruta z emocji, napisana trochę jak sprawozdanie, fabuła się dłużyła, a zakończenie zbyt wydumane, ze zbyt małym pierwiastkiem prawdopodobności. Ale od początku.


Szokujący thriller autora "Nie wiesz wszystkiego".

W prestiżowym warszawskim liceum dochodzi do krwawego ataku terrorystycznego. Zamaskowani sprawcy detonują ładunki wybuchowe i strzelają na oślep do przerażonych uczniów i pracowników. Jednym z zamachowców jest Błażej Dragiel, który popełnia samobójstwo na oczach swojej najlepszej przyjaciółki, Kai Almond. Nikt nie rozumie, dlaczego syn znanego biznesmena i filantropa posunął się do takiego okrucieństwa. Tymczasem w mediach rozpoczyna się nagonka na Kaję. Pod adresem dziewczyny padają oskarżenia o współorganizację zamachu. Zmagająca się z olbrzymim hejtem Kaja, próbuje za wszelką cenę poznać prawdę na temat tragedii i oczyścić się z zarzutów. Wkrótce jednak odkrywa, jak mało wiedziała na temat swojego przyjaciela...

Komu tak bardzo zależy na tym, żeby pogrążyć Kaję? Jaki związek z zamachem ma nacjonalistyczna sekta, do której należy brat Błażeja? I czym jest gra Thunderworld, przez którą Błażej niemal całkowicie wyłączył się z prawdziwego życia?

Za najpotworniejszymi zbrodniami stoi wielka rozpacz.

*****

Jak wiecie - thriller - to mój ukochany gatunek. Przeczytałam ich mnóstwo, a mimo to nadal budzą moje zainteresowanie, potrafią wzbudzić emocje, ciekawość, a co najważniejsze prawdziwie zaskoczyć. Tematów, które można ubrać w genialną fabułę jest mnóstwo. Atak terrorystyczny w szkole, spowodowany przez jej ucznia z pewnością takim tematem mógłby być. Mógłby, gdyż w przypadku książki "Wszyscy muszą zginąć" tak się nie stało.

Powieść autor rozpoczyna bardzo dobrym prologiem. Mamy wprowadzenie idealnie wzniecające moje zainteresowanie, ale tak jak mój zapał szybko się rozniecił tak z każdą kolejną stroną przygasał, aż w końcu kartkowałam książkę byle tylko skończyć i zobaczyć, jaki będzie finał. Niestety, ale jeżeli jedyne przebudzenie po prologu mamy w momencie wyłapania nonsensu, (rozmowa telefoniczna, w której bohater dmucha dymem prosto w twarz swojej rozmówczyni), to niczego dobrego to nie zwiastuje.

Bohaterami powieści są uczniowie liceum, czyli praktycznie dorośli ludzie. Niestety, czytając o nich miałam wrażenie, że jestem w gimnazjum. Być może teraz jest inaczej, ale za moich czasów to w gimnazjum nastolatkowie znęcali się nad słabszymi. W liceum te praktyki były ukrócone, a już na pewno nie osiągały takich rozmiarów jak jest to pokazane w książce. Niemniej autor może być bardziej w temacie, więc to nie zarzut tylko moje osobiste wątpliwości. Znęcanie to jednak nie jedyny poruszany przez Marcela Mossa temat. Mamy również: patologiczne związki rodzinne, aborcję, adopcję, nacjonalizm, homoseksualizm, uzależnienie od gry komputerowej, hejt w internecie itd. itp. ... Jak dla mnie dużo za dużo. W zasadzie każdy współczesny problem znalazł tu swoje miejsce. 

Temat przewodni, z którego przechodzimy do kolejnych to zamach, w którym giną uczniowie i nauczyciele. Jeżeli myślicie, że to wywołuje w nas, czy w głównej bohaterce emocje to niestety się mylicie, bo napisanie, że bohaterka rozpaczała, czy zalała się łzami, nie wystarczy, by czytelnik w to uwierzył. Tutaj niestety warstwa emocjonalna nie istniała, miałam wrażenie czytania wypranego z niej sprawozdania. Autor bardzo szybko sprawę zamachu odkłada na 'półkę', skupiając się na przeszłości i drodze jaką przeszedł zamachowiec. Czy ona jest przekonująca? Muszę przyznać, że dla mnie nie bardzo. Natłok tematów - moim zdaniem - przykrył sedno problemu. Na dodatek fabuła napisana jest dość topornie, brakuje w niej lekkości. Mamy wygłaszane manifesty, mamy przedstawione wydarzenia, ale to wszystko pozbawione jest płynności. Obrazowo mówiąc: brniemy przez powieść, brodząc po kolana w śniegu, zamiast sunąć po nim na sankach. 

Na zakończenie o zakończeniu. Cóż. Czytałam powieści Fitzka. Czytałam powieści Carrisi. Uwielbiam ich obrót fabułą o 180st, ale we "Wszyscy muszą zginąć" to nie wyszło. Wydumane, oderwane od rzeczywistości, niepasujące do tego, co czytaliśmy wcześniej, po prostu przekombinowane. Z ciężkim sercem, ale nie jestem w stanie wymienić pozytywów tej powieści. Były wątki, które dobrze się zapowiadały, ale tylko tyle.

Mam już swoje lata. Być może młodsi znajdą w tej książce pozytywne rzeczy, których ja nie dostrzegam. Jeżeli jednak mogę jeszcze coś napisać to nie polecam jej zbyt młodym ludziom. Nie widzę w niej nic, co mogłoby mieć na nich dobry wpływ. Nie oznacza to jednak, że nie będę wypatrywała kolejnej powieści autora. Jedno potknięcie nie skreśla mojej ciekawości piórem pana Mossa. 
Ocena: 3/10


13 komentarzy:

  1. Spodobała mi się recenzja - bardzo rzetelna. Ale jak wiesz - ostatnimi czasy omijam wszelakiego rodzaju thrillery i kryminały. Ale na jesieni nie wykluczam :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę się jeszcze zastanowić czy sięgnąć po tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie to chcę kiedyś sięgnąć po książki pana Mossa, acz raczej nie zacznę od tej konkretnej publikacji. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo wszystko, chcę sięgnąć po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu kiedyś sięgnę po książki tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje pierwsze spotkanie nie było udane, ale drugie było lepsze. Zanim jednak sięgnę po tę książkę chciałabym nadrobić dwie poprzednie książki autora.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak klikam w "klik", przerzuca mnie do mojego panelu roboczego :) Co do autora, jestem do niego sceptycznie nastawiona i nie mam w planach poznać. Może kiedyś, kiedy będzie mi się naprawdę bardzo nudziło ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Popraw pierwszy link, bo nie przenosi do recenzji ;)
    A jeśli chodzi o książkę, to słyszałam sporo pozytywów, a Twoja recenzja... tylko jeszcze bardziej mnie zachęciła do czytania. Muszę się sama przekonać, jsk wyszła ta powieść, bo pierwsza część była bardzo dobra, według mnie :D

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam żadnej książki tego autora

    OdpowiedzUsuń
  10. Na mnie chyba czeka ebook (o ile mi się tytuł nie pomylił), ale póki co, nie mam czasu :c

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaskoczyła mnie Twoja opinia, poniewaz wszędzie, gdzie tylko nie wejdę, każdy zachwala Mossa i jego pisaninę. Jeszcze się zastanowię. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam wile opinii, że to najsłabsza książka Mossa.

    OdpowiedzUsuń

Witaj na moim blogu. Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza i dodasz go do obserwowanych. Zostaw również adres swojego miejsca, z przyjemnością Cię odwiedzę.

Copyright © Femina domi , Blogger