Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Filia Mroczna Strona. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Filia Mroczna Strona. Pokaż wszystkie posty
Polana - Marcel Moss

kwietnia 19, 2024

Polana - Marcel Moss

Mieszkańcami wsi Runowo położonej w sąsiedztwie Puszczy Gorzowskiej wstrząsa zaginięcie Artura Krynickiego. Mężczyzna wyszedł pewnego wieczoru z domu i już nie wrócił. Jednym z głównych podejrzanych staje się lokalny biznesmen, u którego Krynicki miał niespłacony dług. Ten jednak nie przyznaje się do winy.

Miesiąc później z pobliskiej rzeki zostają wyłowione zwłoki kobiety. Śledczy przypuszczają, że należą do skonfliktowanej z mieszkańcami wsi Lilii Malczewskiej. Uznawana za nawiedzoną kobieta od dawna żyje na uboczu i nie utrzymuje z nikim kontaktu.

Wkrótce do Runowa przybywa Sambor Malczewski – brat bliźniak Lilii, który od blisko trzydziestu lat nie miał z nią kontaktu. Były policjant niechętnie podejmuje się rozwiązania zagadki śmierci siostry. Im bardziej zagłębia się w jej przeszłość, tym więcej szokujących faktów odkrywa.

Czego nie mówią Malczewskiemu mieszkańcy Runowa?
Jaki związek ze śmiercią Lilii ma rodzinna tragedia sprzed lat? I jakie tajemnice skrywa pewna polana w mrocznym lesie, do którego ludzie tak bardzo boją się wchodzić?

Spodziewałam się czegoś zupełnie innego niż otrzymałam. Marcel Moss nie postawił na mocne opisy zbrodni, krwawe rzezie itp., ale na mocne osobowości. Jego "Polana" to dobry kryminał z rozbudowaną warstwą psychologiczną bohaterów.

Głównym bohaterem jest dręczony wyrzutami sumienia, życiowy rozbitek - Sambor, który na wieść o śmierci siostry-bliźniaczki wraca do rodzinnej wsi. Tutaj musi zmierzyć się z demonami przeszłości, które my, czytelnicy, powoli rozgryzamy. Muszę przyznać, że dość szybko, właściwie po samym prologu, swoją drogą naprawdę bardzo dobrym, wiedziałam, co kryło się za motywami Lili, siostry Sambora. Mimo, iż autor stara się zmylić nas co do pobudek jej zachowania, podsuwa obrazy, przez które możemy zwątpić co do motywacji działań Lili, to jednak zagadka zachowania dziewczyny była dla mnie oczywista. 

Autor zastosował ciekawe splątanie losów mieszkańców wsi związane z innym kryminalnym wydarzeniem, by następnie dopasować je do całości opowieści tak aby miała ręce i nogi. Pewien bohater stanowi tutaj sporą niespodziankę i dla wielu może być wręcz szokiem poznanie jego tajemnicy. Kto jednak czytał wcześniej chociażby "Zamieć" Karoliny Wójciak, będzie zdziwiony, ale mówiąc obrazowo: na podniesienie brwi, a nie rozdziawienie ust ;)

Muszę zwrócić uwagę na atmosferę powieści i ... Borowego. Marcel Moss wprowadza do swojej powieści element wiejskiej legendy, która mocna odbija się na rodzeństwie. Sposób jego przedstawienia może nie był mistrzowski, brakowało mi pewnej grozy, którą autor próbował wprowadzić, jednak nie do końca to się udało, to jednak było bardzo ciekawym elementem fabuły. Tajemniczość, mrok, pewna metafizyczność to dla mnie nowość w prozie autora. Bardzo, jednak, kibicuję kolejnym próbom i wierzę, że będą one jeszcze lepsze/straszniejsze/mroczniejsze. 

Powieść "Polana" wciągnęła mnie choć obyło się bez wielkich zaskoczeń (jw.). Wielkim plusem byli dla mnie bardzo dobrze skonstruowani bohaterowie. Bardzo dobrze wyjaśnione zachowania motywowane bolesnymi przeżyciami. Fabuła od początku naznaczona jest niewyjaśnionym, niewypowiedzianym od razu cierpieniem. Polecam Wam zmierzenie się ze światem małego miasta, jego tajemnic, powiązań, które jak niewidzialne macki obejmują bohaterów, wiążąc ze sobą. Do zajrzenia w okna domów, które pod pozorem normalności kryją patologię i tragedię jego mieszkańców. 

Inne książki autora:
Ptasznik - Marek Stelar

lutego 28, 2024

Ptasznik - Marek Stelar

Heinrich Vogel był kiedyś innym człowiekiem. Miał inne nazwisko, życie i świat, który stał przed nim otworem. Dwadzieścia lat wcześniej jedno zdarzenie zniszczyło wszystko i zmieniło go bezpowrotnie. Gdy już poukładał sobie życie na nowo, dociera do niego wiadomość, że w katastrofie śmigłowca ginie jego niewidziany od tamtej pory ojciec, a niedługo potem znajduje pływające w wodzie ciało zastrzelonej kobiety.

Nękany przez Miszę, dawnego współwięźnia i we współpracy z komisarz Iwoną Banach z CBŚP, Vogel idzie śladem ojca uwikłanego w ciemne interesy. Tropy wiodą go do Niemiec, skąd pochodzi część jego rodziny i prowadzą do tajemniczej kasety VHS: nagrany na niej krótki film jest kluczem do zrozumienia wszystkiego.

PIERWSZA CZĘŚĆ NOWEJ SERII KRYMINALNEJ AUTORA BESTSELLERÓW!


O Marku Stelarze wiedziałam tylko, że jest autorem kryminałów oraz zeszłorocznym laureatem Nagrody Wielkiego Kalibru. Samych książek nie znałam, nie czytałam, ale nagród nie dają za słabą literaturę, więc oczekiwania przed rozpoczęciem lektury już jakieś miałam. Opis - intrygujący, tytuł i okładka - idealnie zgrane. Pozostał tylko sam tekst...

... Początkowo, ostrożnie, jak dwa obwąchujące się psy, zaznajamiałam się z głównym bohaterem i zaczątkiem zagadki. Nie było źle. Bohater - nie policjant/prokurator/detektyw - tylko zwykły, naznaczony więzienną przeszłością mężczyzna, bardzo dobrze rokował. Wszystko pięknie się toczyło do momentu gdy na scenę wkroczyła Iwona Banach. Jej zachowanie, rozklejenie się i spazmy płaczu przy człowieku, który odgrywał ważną rolę w nowej, prowadzonej przez nią sprawie, sprawiły, że wzniosłam oczy do nieba, a moja wewnętrzna znieczulica powtarzała tylko: serio? To jest policjantka CBŚ? Czy będzie jeszcze gorzej? Na szczęście nie było, ale lepiej też nie. Nie wiedziałam, że ta bohaterka występowała w innych powieściach autora, być może, gdybym je znała, mój odbiór tej bohaterki byłby inny. Wróćmy jednak do głównego bohatera, Henryka...

Henryk, czy raczej Heinrich Vogel, odsiedział kilka lat za nieumyślne zabójstwo. Obecnie, 20 lat po tych wydarzeniach, żyje samotnie nikomu nie wadząc. Wszystko się zmienia gdy znajduje zwłoki kobiety. Okazuje się, że przeszłości nie da się wymazać, a od rodziny definitywnie odciąć.


Marek Stelar wymyślił bardzo zgrabną opowieść. Sensowna, poprowadzona po nitce do kłębka, daje czytelnikowi satysfakcję zarówno z zakończenia, jak i z całej drogi, która do niej prowadzi. Zdecydowanie dużo bardziej podobała mi się, gdy Iwona Banach schodziła na dalszy plan, a fabuła skupiała się na Heinrichu i prowadzonym przez niego śledztwie.

Z wielką przyjemnością i ciekawością kroczyłam wraz z bohaterem ścieżkami tajemnic przeszłości. Nie musiałam czytać brutalnych opisów zbrodni, bo ich tu nie było - czysta zagadka. Przeszłość mieszana z teraźniejszością. Dawne służby kontra obecna rzeczywistość. Takie kryminały to ja szanuję, lubię i chętnie czytam. Autor, który potrafi przykuć czytelnika do książki fabułą, prowadzonym śledztwem, ciekawymi bohaterami, który prowadzi nas krok za krokiem, a my jak owieczki grzecznie, strona po stronie idziemy za nim, z pewnością może być nazwany wirtuozem pióra.

"Ptasznik" to pierwsza część nowej serii kryminalnej Marka Stelara. Polecam Wam ten tytuł, a sama chętnie sięgnę po kolejne.




Ocalić syna - Lucinda Berry

października 15, 2023

Ocalić syna - Lucinda Berry

Czasem przebaczamy mordercom, ale nigdy pedofilom.

Noah jest wzorowym uczniem, mistrzem w pływaniu i ulubieńcem całego miasteczka. Nikt nie podejrzewa, że coś jest nie tak, do dnia, gdy na jaw wychodzą mroczne, skrywane przez chłopaka sekrety. Noah zostaje skazany na osiemnaście miesięcy zamknięcia w ośrodku resocjalizacyjnym dla młodocianych przestępców seksualnych. Matka chłopaka, Adrianne, wspiera go, przeciwnie do jego ojca, który nie chce jego powrotu do domu.

Seria wstrząsających i druzgocących okoliczności zmusza Adrianne do podjęcia najtrudniejszej decyzji w jej życiu. Jak daleko się posunie, aby chronić syna?


"Ocalić syna" zakwalifikowano jako thriller, z czym się zupełnie nie zgadzam. Dla mnie Lucinda Berry napisała dramat rodzinny. Smutny, przeszywający, ale bez zwrotów akcji, suspensu, z jednym plot twistem, którego jednak poprzez kwalifikację książki jako 'thriller', łatwo się domyślić.

Książka opowiada o rodzinie, w której nastoletni syn przyznaje się rodzicom do dotykania miejsc intymnych dziewczynek, które uczył pływania. I tutaj rozgrywa się cały dramat. Mamy matkę, która nie odwraca się od syna, która chce dla niego jak najlepiej, gotowa jest dla niego na różne poświęcenia Mamy ojca, którego postawa jest przeciwna. Mamy również otoczenie, które nie zapomina. 

Autorka stworzyła powieść, w której oprawca wzbudza swoiste współczucie. Chociaż się przed tym bronimy. Czytanie o krzywdach jakie go spotykają wyprowadza nas z pewnej strefy komfortu, w której przebywaliśmy przed lekturą. Pytania moralno-etyczne kłębią się w naszej głowie, mimo, że wina bohatera jest ewidentna. 

"Ocalić syna" to ciekawy i smutny dramat rodzinny, zostawiający czytelnika w poczuciu dużego dyskomfortu...
Już nikt mnie nie skrzywdzi - Marcel Moss

lipca 18, 2023

Już nikt mnie nie skrzywdzi - Marcel Moss

Warszawski licealista Maks Hajder w trakcie rodzinnej kłótni wpada w szał i atakuje nożem domowników. Jego rodzice giną na miejscu, a młodszy brat w stanie krytycznym trafia do szpitala. Przybyłe na miejsce służby zastają Maksa siedzącego spokojnie na podłodze i otoczonego zakrwawionymi ciałami. Sprawia on wrażenie, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, co zrobił.

Tydzień po zatrzymaniu Maks targa się na własne życie i zapada w śpiączkę. Gdy odzyskuje przytomność, początkowo nie potrafi przypomnieć sobie szczegółów tamtego tragicznego dnia.

Prowadzący śledztwo i zmagający się z medialną presją policjanci próbują ustalić, dlaczego spokojny, lubiany i pochodzący z dobrego domu nastolatek dopuścił się tak potwornej zbrodni. Gdy Maks odzyskuje wreszcie pamięć, przenosi ich do mrocznego, toksycznego świata pełnego fizycznych i psychicznych tortur, których dopuszczał się na nim ojciec. Przerażeni śledczy odkrywają, jakie dramaty latami rozgrywały się za zamkniętymi drzwiami okazałego domu Hajderów. I mają wątpliwości, czy Maks jest z nimi szczery.

‌Co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia?
Czy Maks mówi prawdę?
I czym jest tajemnicza organizacja o nazwie Armia Pokrzywdzonych, której członkowie samodzielnie wymierzają karę sprawcom przemocy wobec nastolatków?

Najnowsza książka Marcela Mossa to studium rodzinnej tragedii. Od przypadkowego, tragicznego w skutkach zdarzenia, przez powolne zatracanie się w nieszczęściu, po całkowitą zagładę rodziny. Autor nie jest odkrywczy w swojej opowieści, ale na pewno daje do myślenia. Złość na bohaterów oraz pytanie: dlaczego pozwalają na to wszystko? Towarzyszy nam od pierwszej do ostatniej strony.

Głównym bohaterem "Już nikt mnie nie skrzywdzi" jest nastoletni Maks zatrzymany na miejscu zbrodni swojej rodziny z nożem w ręku. To z jego opowieści, które ze szpitalnego łóżka snuje policjantce, dowiadujemy się o rzeczywistości, w której przez ostatnie lata żył. Bicie, a właściwie maltretowanie, alkoholizm ojca, uległość matki, tragiczny w skutkach wypadek, prześladowanie w szkole... Życie Maksa z pewnością nie było usłane różami. Autor nie szczędzi nam opisów okropieństw, których świadkiem, często i odbiorcą jest właśnie chłopak. Czytając, trudno nam uwierzyć, że takie rzeczy mogłyby się dziać w świecie rzeczywistym, ale NIESTETY, mogą i zapewne się dzieją. Muszę jednak przyznać, że na mnie dużo większe wrażenie zrobiła kameralna i subtelna w wyrazie powieść Petry Dvorakovej "Wrony" - oszczędność formy, a jaka głębia treści. U Marcela Mossa wszystko zostało podane dosadnie i dosłownie, ale są to ważne treści przedstawione solidnie i dodatkowo przyprawione 'zabójczą tajemnicą'. 

Wielki plus należy się autorowi za pracę dodatkową - tj. opatrzenie każdego rozdziału informacjami statystycznymi - przerażającymi!  przy okazji przedstawienia przemocy domowej włączenia do powieści także prześladowania wśród rówieśników. Mocne treści, mocny przekaz. Polecam tę książkę Waszej uwadze.



Projekt Riese - Remigiusz Mróz

marca 19, 2022

Projekt Riese - Remigiusz Mróz

Riese. Największy projekt nazistowskich Niemiec, którego przeznaczenie wciąż pozostaje nieznane. Niegdyś być może podziemne miasto, arka przetrwania lub fabryka, w której pracowano nad bronią jądrową – dziś atrakcja turystyczna w Górach Sowich.

Odwiedzić postanawia ją pięcioro ludzi, zupełnie nieświadomych tragedii, która ma ich spotkać. Podczas eksploracji tuneli dochodzi do trzęsienia, a stropy ulegają zawaleniu, odcinając turystów od świata i pozbawiając ich szans na ratunek. Robią wszystko, by przeżyć, powoli uświadamiając sobie, że na powierzchni wydarzyło się coś, co sprawiło, że znany im świat przestał istnieć…

I że to oni mogą być jedynymi, którzy przetrwali kataklizm.

Rzadko nie wiem co napisać o przeczytanej książce, także brawa dla Remigiusza Mroza, który stworzył powieść, o której trudno mi wyrazić jednoznaczną opinię.

Postapokalipsa, czasy ostateczne, różne warianty rzeczywistości - to i jeszcze więcej otrzymałam wraz z książką "Projekt Riese". Opis w ogóle nie zdradza szczegółów, więc i ja nie będę się o nich rozpisywała. Uważam, natomiast, że rzeczywistość nie dorównała opisowi. 

Zacznijmy od dobrych stron:

- pierwsze strony i od razu akcja - to lubię, dzięki temu trudno mi odłożyć czytaną historię na później.

- wyrazisty, tajemniczy główny bohater.

- historia, w której nie od razu wszystko jest jasne.

- interesujące powiązania między bohaterami

- ciekawy temat 

Mamy więc świetne rozpoczęcie: zawał w jednej z poniemieckich sztolni i kilkoro ocalałych. Wśród nich pojawia się tajemniczy żołnierz, którego postrzegają, jako wybawienie. Potem nie mogę napisać co się dzieje, a trochę się dzieje... niestety w kółko to samo. Raz, drugi, czytamy z ciekawością, a potem na zasadzie ble ble ble. Autor stara się dokładać wydarzeń, momentami niby śmiesznych nawiązań politycznych oraz 'autobiograficznych'. Niestety, to w pewnym momencie przestaje działać. Jako czytelnik chciałam czegoś więcej, urozmaicenia fabuły, czegoś coś co wyciągnęłoby mnie z tego 'w koło Macieju', które po xxx stronie zaczynało nudzić. Poza może dwoma akcjami, nic więcej nie dostałam.

Podsumowując, autor wykonaniem nie przekonał mnie do swojego pióra w wersji science fiction, chociaż pomysł był przedni. 
Polecam fanom autora.

Nie wiesz nic - Marcel Moss

lipca 29, 2021

Nie wiesz nic - Marcel Moss

Tragiczna śmierć Alana, kapitana drużyny siatkówki z liceum Freuda, wpływa niekorzystnie na morale niektórych zawodników. Nowy kapitan, Hubert, wyjeżdża więc z kilkoma kolegami na kilkudniowy obóz w Bieszczady. Chłopak liczy, że w ten sposób uda mu się na nowo tchnąć w nich ducha rywalizacji. Nie wie, że to miejsce stanie się areną dramatycznej walki o przetrwanie.

Komu tak bardzo zależy na ich śmierci? Tymczasem Marta wraz z przyjaciółmi próbuje wrócić do normalności po tragicznych wydarzeniach. Ktoś jednak zna ich tajemnicę i grozi, że ujawni prawdę. Rozpoczyna się walka z czasem.


Ostatnia książka Marcla Mossa, którą przeczytałam - "Wszyscy muszą zginąć" nie zdobyła mojej przychylności, uzyskując jedynie 3/10. Mimo to sięgnęłam po kolejną. Jak było tym razem? Na pewno lepiej.

Marcel Moss po raz kolejny w swojej powieści skupił się na problemach młodzieży. Tym razem postawił na problem tożsamości płciowej, niezrozumienia przez dorosłych, stalkingu i niebezpiecznych aplikacji, a także radzenia sobie z chorobą rodzica. Wydawać by się mogło, że jak na jedną książkę to naprawdę dużo tematów, ale jednak autorowi udaje się zachować równowagę i pospinać fabułę oraz bohaterów tak, że wszystko ma 'ręce i nogi'.

Zacznijmy od tego, że "Nie wiesz nic" ma to, co w książkach uwielbiam - genialny prolog. Czytamy pierwszą stronę i już jesteśmy w środku akcji, już nie możemy się oderwać od książki. Bardzo żałuję, że prolog nie stał się najważniejszym punktem powieści, że w ogóle to nie on był tematem książki. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś wykorzysta ten motyw i stworzy z niego świetny thriller. Wracając jednak do powieści Marcela Mossa - autor potrafi stworzyć ciekawą fabułę, zainteresować czytelnika i go zaskakiwać. Mimo, iż w przypadku "Nie wiesz nic" mamy do czynienia z małym prawdopodobieństwem zdarzeń to jednak, jako książka - stanowi ona bardzo dobrą rozrywkę. 

Zagłębiając się w najnowszą powieść autora nie wiedziałam, że jest to część serii, dlatego nie popełnijcie mojego błędu i sięgnijcie najpierw po pierwszy tom: "Nie wiesz wszystkiego"; są one ściśle ze sobą powiązane. Jeżeli chodzi o drugo tom, czyli "Wszyscy muszą zginąć", możecie przeczytać później, nawiązanie jest tylko w końcówce do pewnego wydarzenia. 


Bohaterami powieści Marcela Mossa są nastolatkowie, uczniowie liceum, którzy jak wspomniałam na początku, borykają się z przeróżnymi problemami. Czy współczesna młodzież może się tu odnaleźć? Podejrzewam, że tak. Dlatego nie będę zbyt surowa. Książkę przeczytałam, przymykając oko na nieprawdopodobne wydarzenia oraz na nagromadzenie nieszczęść w jednej grupie 'przyjaciół'. Wciągnęłam się w opisywane wydarzenia, przede wszystkim, czekając na rozwiązanie tajemnicy z prologu. Technicznie książka jest dobrze napisana, nie wstrząsnęła mną, nie zarwałam dla niej nocy, końcówka mnie rozczarowała, ale ogólnie spędziłam z nią całkiem ciekawy czas. Nie ukrywam jednak, że książki "Pokaż mi" oraz "Utraceni" podobały mi się dużo dużo bardziej.

Czy polecam? Starsi czytelnicy mogą być zawiedzeni i niezainteresowani życiem nastolatków, niemniej, zawsze warto przekonać się samemu :)
Ocena: 6/10


Utraceni - Marcel Moss

kwietnia 21, 2021

Utraceni - Marcel Moss

Jedni chcą żyć, lecz nie mogą. Inni nie chcą, a muszą...

W tajemniczych okolicznościach znika syn kontrowersyjnego działacza społecznego Ryszarda Hajduka. Mężczyzna podejrzewa, że zaginięcie chłopaka może mieć związek z tragicznymi zamieszkami podczas Strajku Kobiet. Gdy policyjne śledztwo nie przynosi efektów, zrozpaczony mężczyzna prosi o pomoc Agencję Poszukiwań Osób Zaginionych "ECHO". Jej właściciel, Ignacy "Igi" Sznyder, razem ze skompromitowaną dziennikarką śledczą Sandrą Milton próbują ustalić przyczynę zniknięcia 24-letniego Ziemowita.

Igi i Sandra, którzy kilka lat wcześniej sami utracili ukochane osoby, zostają zmuszeni do skonfrontowania się z własną przeszłością i stopniowo odkrywają przerażającą prawdę. Ta okazuje się zaś gorsza niż największe kłamstwo...


Igi i Sandra to osoby złączone zniknięciem bliskiej osoby. Brat Igiego rozpłynął się w powietrzu, a siostra Sandry została porwana. Oboje pracują w agencji założonej przez Igiego, która pomaga odnajdywać zaginionych. W celu podreperowania budżetu zgłaszają się do znanego działacza, któremu zaginął dorosły syn. Okazuje się, że sprawa jest dużo bardziej zagmatwana, a jej macki sięgają tam, gdzie nigdy by się nie spodziewali.

Na wstępie muszę przyznać, że jestem zaskoczona historią zawartą w "Utraconych". Marcel Moss stworzył powieść społeczną, w duchu jednej ze swoich poprzednich powieści, "Pokaż mi". Zarówno tam, jak i tutaj, fabuła jest przerywana danymi statystycznymi. W "Utraconych" dotyczą one zaginięć w Polsce. Ciekawe i jakby nie patrzeć, przerażające dane, uzupełniają historię porwanej Leny i zaginionego Ziemowita, a także ich rodzin. Autor może nie dogłębnie i na pewno nie wyczerpująco, ale pokazał emocje rządzące człowiekiem po tragedii, jaką było zniknięcie kochanej osoby. Pokazał również tragedię wynikającą z nadziei i ciągłego oczekiwania na odnalezienie bliskich. To co mnie zaskoczyło to fakt, iż nie mamy tutaj typowej historii kryminalnej, a raczej historię sensacyjną z zaginięciem w tle. 

Główni bohaterowie to osoby ciekawie sportretowane, bardzo ludzkie, z mnóstwem wad, zresztą podobnie jak poszukiwany syn znanego działacza, Ziemowit. Autor bardzo plastycznie i logicznie przemieszcza się po meandrach tej historii, nie dając czytelnikowi nawet chwili na nudę, czy wyciszenie. Nowe okoliczności pojawiają się co chwilę, więc zmysły pochłaniającego powieść są cały czas wyostrzone. Z pewnością nie jest to książka, która nas znudzi, czy którą łatwo będzie odłożyć 'na później'. Musimy jednak nastawić się nie tyle na poszukiwania zaginionych, co poznanie ich historii, a ta jest niełatwa. 

Powieść Marcela Mossa jest brutalna, mocna, dosłowna. Autor nie oszczędza czytelnika, serwując mu obrazy, które ten niekoniecznie chce oglądać. Tortury, ból, krzywda, to jedne z głównych składników "Utraconych". Przyznaję, że pewne sceny czytałam przez palce, bo taka ilość zła za bardzo oddziaływała na moją psychikę. Jeden z takich mocnych wątków był dla mnie niezrozumiały.  Dlaczego? Po co? W jakim celu bohaterowie, czy raczej bohater posunęli się do niego? Nie znalazłam odpowiedzi, mogłam się jej tylko domyślić, ale to nie umniejsza mojej wysokiej oceny tej książki, bo sama historia jest bardzo ciekawie i wciągająco przedstawiona. Chciałam także zauważyć, że to, co miało miejsce w powieści "Wszyscy muszą zginąć", czyli finał, w którym autor odszedł od logiki i prawdopodobieństwa tutaj się nie powtórzył. I chwała!


Kochani, polecam dla osób o mocnych nerwach. Czytając, musimy się nastawić na obcowanie z ciemną stroną życia - tutaj rządzi zło, półświatek i brutalizm. 
Ocena: 7+/10



Wszyscy muszą zginąć - Marcel Moss

lutego 16, 2021

Wszyscy muszą zginąć - Marcel Moss

Za mną drugie spotkanie z książkami Marcela Mossa. Pierwsze, niezwykle udane -> klik, bardzo pozytywnie nastroiło mnie do kolejnej powieści autora, zwłaszcza, że temat wydał mi się obiecujący i zwiastujący spore emocje. Nic bardziej mylnego. Książka okazała się wypruta z emocji, napisana trochę jak sprawozdanie, fabuła się dłużyła, a zakończenie zbyt wydumane, ze zbyt małym pierwiastkiem prawdopodobności. Ale od początku.


Szokujący thriller autora "Nie wiesz wszystkiego".

W prestiżowym warszawskim liceum dochodzi do krwawego ataku terrorystycznego. Zamaskowani sprawcy detonują ładunki wybuchowe i strzelają na oślep do przerażonych uczniów i pracowników. Jednym z zamachowców jest Błażej Dragiel, który popełnia samobójstwo na oczach swojej najlepszej przyjaciółki, Kai Almond. Nikt nie rozumie, dlaczego syn znanego biznesmena i filantropa posunął się do takiego okrucieństwa. Tymczasem w mediach rozpoczyna się nagonka na Kaję. Pod adresem dziewczyny padają oskarżenia o współorganizację zamachu. Zmagająca się z olbrzymim hejtem Kaja, próbuje za wszelką cenę poznać prawdę na temat tragedii i oczyścić się z zarzutów. Wkrótce jednak odkrywa, jak mało wiedziała na temat swojego przyjaciela...

Komu tak bardzo zależy na tym, żeby pogrążyć Kaję? Jaki związek z zamachem ma nacjonalistyczna sekta, do której należy brat Błażeja? I czym jest gra Thunderworld, przez którą Błażej niemal całkowicie wyłączył się z prawdziwego życia?

Za najpotworniejszymi zbrodniami stoi wielka rozpacz.

*****

Jak wiecie - thriller - to mój ukochany gatunek. Przeczytałam ich mnóstwo, a mimo to nadal budzą moje zainteresowanie, potrafią wzbudzić emocje, ciekawość, a co najważniejsze prawdziwie zaskoczyć. Tematów, które można ubrać w genialną fabułę jest mnóstwo. Atak terrorystyczny w szkole, spowodowany przez jej ucznia z pewnością takim tematem mógłby być. Mógłby, gdyż w przypadku książki "Wszyscy muszą zginąć" tak się nie stało.

Powieść autor rozpoczyna bardzo dobrym prologiem. Mamy wprowadzenie idealnie wzniecające moje zainteresowanie, ale tak jak mój zapał szybko się rozniecił tak z każdą kolejną stroną przygasał, aż w końcu kartkowałam książkę byle tylko skończyć i zobaczyć, jaki będzie finał. Niestety, ale jeżeli jedyne przebudzenie po prologu mamy w momencie wyłapania nonsensu, (rozmowa telefoniczna, w której bohater dmucha dymem prosto w twarz swojej rozmówczyni), to niczego dobrego to nie zwiastuje.

Bohaterami powieści są uczniowie liceum, czyli praktycznie dorośli ludzie. Niestety, czytając o nich miałam wrażenie, że jestem w gimnazjum. Być może teraz jest inaczej, ale za moich czasów to w gimnazjum nastolatkowie znęcali się nad słabszymi. W liceum te praktyki były ukrócone, a już na pewno nie osiągały takich rozmiarów jak jest to pokazane w książce. Niemniej autor może być bardziej w temacie, więc to nie zarzut tylko moje osobiste wątpliwości. Znęcanie to jednak nie jedyny poruszany przez Marcela Mossa temat. Mamy również: patologiczne związki rodzinne, aborcję, adopcję, nacjonalizm, homoseksualizm, uzależnienie od gry komputerowej, hejt w internecie itd. itp. ... Jak dla mnie dużo za dużo. W zasadzie każdy współczesny problem znalazł tu swoje miejsce. 

Temat przewodni, z którego przechodzimy do kolejnych to zamach, w którym giną uczniowie i nauczyciele. Jeżeli myślicie, że to wywołuje w nas, czy w głównej bohaterce emocje to niestety się mylicie, bo napisanie, że bohaterka rozpaczała, czy zalała się łzami, nie wystarczy, by czytelnik w to uwierzył. Tutaj niestety warstwa emocjonalna nie istniała, miałam wrażenie czytania wypranego z niej sprawozdania. Autor bardzo szybko sprawę zamachu odkłada na 'półkę', skupiając się na przeszłości i drodze jaką przeszedł zamachowiec. Czy ona jest przekonująca? Muszę przyznać, że dla mnie nie bardzo. Natłok tematów - moim zdaniem - przykrył sedno problemu. Na dodatek fabuła napisana jest dość topornie, brakuje w niej lekkości. Mamy wygłaszane manifesty, mamy przedstawione wydarzenia, ale to wszystko pozbawione jest płynności. Obrazowo mówiąc: brniemy przez powieść, brodząc po kolana w śniegu, zamiast sunąć po nim na sankach. 


Na zakończenie o zakończeniu. Cóż. Czytałam powieści Fitzka. Czytałam powieści Carrisi. Uwielbiam ich obrót fabułą o 180st, ale we "Wszyscy muszą zginąć" to nie wyszło. Wydumane, oderwane od rzeczywistości, niepasujące do tego, co czytaliśmy wcześniej, po prostu przekombinowane. Z ciężkim sercem, ale nie jestem w stanie wymienić pozytywów tej powieści. Były wątki, które dobrze się zapowiadały, ale tylko tyle.

Mam już swoje lata. Być może młodsi znajdą w tej książce pozytywne rzeczy, których ja nie dostrzegam. Jeżeli jednak mogę jeszcze coś napisać to nie polecam jej zbyt młodym ludziom. Nie widzę w niej nic, co mogłoby mieć na nich dobry wpływ. Nie oznacza to jednak, że nie będę wypatrywała kolejnej powieści autora. Jedno potknięcie nie skreśla mojej ciekawości piórem pana Mossa. 
Ocena: 3/10

Copyright © Feminadomi.pl , Blogger