Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marcel Moss. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marcel Moss. Pokaż wszystkie posty
Przepraszam - Marcel Moss

kwietnia 05, 2025

Przepraszam - Marcel Moss

W uporządkowane życie Tessy i Mariusza wkrada się chaos, gdy ich pięcioletnia córka zostaje porwana, a następnie brutalnie zamordowana przez nieznanego sprawcę. W trakcie żmudnego policyjnego śledztwa wspierają ich najlepsi przyjaciele – Julita i Ben.

Julita wierzy, że ma wszystko, czego potrzeba jej do szczęścia: kochającego męża, satysfakcjonującą pracę i upragnionego synka. Pewnego dnia wraca do pustego domu i znajduje na stole kartkę, na której widnieje jedno słowo: „PRZEPRASZAM”. Początkowo bagatelizuje wiadomość. Wkrótce jednak nachodzi ją nieznajomy, który wyjawia jej szokujące fakty na temat Bena.

W jednej chwili spokojne, przewidywalne życie Julity wywraca się do góry nogami. Zdesperowana kobieta, w tajemnicy przed policją, rozpoczyna poszukiwania męża i próbuje zdobyć odpowiedzi na dręczące ją pytania. W tym celu zanurza się w mroczną, krwawą przeszłość Bena…

KIM TAK NAPRAWDĘ JEST CZŁOWIEK, KTÓREMU JULITA BEZGRANICZNIE UFAŁA?
DLACZEGO ZNIKNĄŁ?
I JAKIE MA TO POWIĄZANIE Z BRUTALNYM MORDERSTWEM TROJGA DZIECI SPRZED 22 LAT?


Jak można najkrócej opisać moje odczucia po lekturze "Przepraszam? Zbrutalizowana, mało realna fabuła, epatująca okrucieństwem bez myśli przewodniej.

Mam na swoim czytelniczym koncie kilka książek Marcela Mossa. Jedne podobały mi się bardziej, drugie mniej. Doceniałam przede wszystkim próby pokazania jak różne czynniki – rodzina, rówieśnicy, internet – wpływają na młodych ludzi. Niestety, w "Przepraszam" nie udało mu się tego powtórzyć.

Powieść składa się z kilku bohaterów, a każdy z nich ma swoje tajemnice. Gdyby nie brutalne zabójstwo małej dziewczynki zapewne nigdy nie ujrzałyby one światła dziennego. Marcel Moss próbował zagmatwać fabułę tak, aby czytelnik nie domyślił się końcowego rozstrzygnięcia. I to mu się udało. Jednak zamiast zaskakiwać czytelnika w inteligentny sposób, fabuła jest tak zagmatwana, że miałam wrażenie, iż sam autor stracił z oczu cel książki. Z każdą stroną odnosiłam wrażenie, że jedyne o co chodzi to o zaskoczenie czytelnika bez myśli przewodniej, jakiejś logicznej koncepcji. Przeplatanie wydarzeń teraźniejszych tymi z przeszłości jedynie wydłużało lekturę. Oprócz szczegółowych, brutalnych, nieprzyjemnych opisów nie wniosło niczego ciekawego. W mojej opinii miało to tylko zapchać fabułę, żeby po prostu książka za szybko się nie skończyła. Dla mnie było to epatowanie brutalnością i okrucieństwem bez specjalnego pomyślunku, bez koncepcji, byle było, byle zaszokować czytelnika.


W powieści nie ma ani jednej 'normalnej' osoby. Nie ma nikogo kto czegoś by nie ukrywał, albo nie związał się z kimś kto nie mrocznych sekretów. Ogólnie mamy w powieści do czynienia z patologią, która pod swoją patologiczną warstwą ma kolejną patologiczną warstwę. Jak na jedną powieść jest tego za dużo. Muszę przyznać, że w pewnym momencie nie czytałam już tej książki z ciekawością: co będzie dalej, tylko: co autor jeszcze wymyślił, czego tu jeszcze nie było.

Dla mnie słaba książka, do szybkiego zapomnienia.
Dom do wynajęcia - Marcel Moss

lipca 22, 2024

Dom do wynajęcia - Marcel Moss

„Mamy trzy dni na podjęcie decyzji. Inaczej rezerwacja przepadnie” - słyszy Amanda od Vincenta, gdy ten pokazuje jej ofertę wynajmu nowoczesnego domu u podnóży gór. Początkowo kobieta nie jest przekonana do wyprowadzki z dużego miasta. Partner przekonuje ją jednak, że zmiana otoczenia pomoże im umocnić ich związek.

Wkrótce zakochani wprowadzają się do ogromnej, otoczonej lasem posiadłości. Przez pierwsze tygodnie Amanda oswaja się z nową rzeczywistością i zaprzyjaźnia z mieszkającą w domu obok parą. Gdy zaczyna wierzyć, że wszystko zmierza ku dobremu, dzieje się coś, co zapoczątkowuje bieg nieprzewidzianych zdarzeń.

Amanda musi stawić czoła nie tylko czyhającemu za murami domu zagrożeniu, ale i własnym kłamstwom. Szybko przekonuje się, że nawet najlepsze zabezpieczenia domu nie uchronią jej przed błędami przeszłości i okrutną prawdą. A ta pod żadnym pozorem nie może wyjść na jaw.

TEN PIĘKNY, NOWOCZESNY DOM MIAŁ BYĆ DLA NAS AZYLEM. A STAŁ SIĘ PRZEKLEŃSTWEM.


Kiedy zaczęłam czytać najnowszą powieść Marcela Mossa nieustannie do mej pamięci wracała książka "Dom po drugiej stronie jeziora" Sagera. Niestety, w przypadku jednej, jak i drugiej nastąpiło czytelnicze rozczarowanie....

Para głównych bohaterów oparła swój związek o seks. Czytając miałam wrażenie, że oni nic więcej nie robią poza myśleniem o seksie, sekszeniem i dążeniem do sekszenia. Nuda. Początek można spokojnie przekartkować - nie dzieje się NIC. Potem autor zaczyna wprowadzać retrospekcje, ale ona nie wnoszą wiele więcej emocji, po prostu urozmaicają monotonię głównego wątku. Dopiero w miarę rozwoju fabuły, po kolejnych xdziecięciu kartkach coś zaczyna się dziać. Mamy nowych bohaterów, mamy jakieś tajemnice, mamy zalążek thrillera. 

Historie z przeszłości, czyli to co lubię w powieściach, tutaj mnie męczyły. Zaczynałam się gubić w wątkach o wcześniejszych związkach bohaterki, na dodatek a autor wprowadził do powieści jeszcze dawnych lokatorów i sąsiadów ze swoimi tajemnicami. To mi nie przeszkadzało, dawało nowe możliwości interpretacyjne, ale okazało się, że autor postawił na zwrot akcji, który mnie bardziej rozśmieszył, ponieważ był tak wydumany. Nie aż tak zły jak u Sagera, ale niepotrzebnie aż tak pokręcony i niewiarygodny. Potencjał historia miała bardzo duży, ale według mnie zupełnie niewykorzystany.

To co mi jeszcze przeszkadzało to wymyślne jak na polskie realia imiona. Nie wiem czemu to miało służyć. Podsumowując - autor ma na koncie lepsze i dużo lepsze powieści. Ta była słaba, ale była słaba dla mnie. Może Wam przypadnie do gustu :)



Inne książki autora:
Polana - Marcel Moss

kwietnia 19, 2024

Polana - Marcel Moss

Mieszkańcami wsi Runowo położonej w sąsiedztwie Puszczy Gorzowskiej wstrząsa zaginięcie Artura Krynickiego. Mężczyzna wyszedł pewnego wieczoru z domu i już nie wrócił. Jednym z głównych podejrzanych staje się lokalny biznesmen, u którego Krynicki miał niespłacony dług. Ten jednak nie przyznaje się do winy.

Miesiąc później z pobliskiej rzeki zostają wyłowione zwłoki kobiety. Śledczy przypuszczają, że należą do skonfliktowanej z mieszkańcami wsi Lilii Malczewskiej. Uznawana za nawiedzoną kobieta od dawna żyje na uboczu i nie utrzymuje z nikim kontaktu.

Wkrótce do Runowa przybywa Sambor Malczewski – brat bliźniak Lilii, który od blisko trzydziestu lat nie miał z nią kontaktu. Były policjant niechętnie podejmuje się rozwiązania zagadki śmierci siostry. Im bardziej zagłębia się w jej przeszłość, tym więcej szokujących faktów odkrywa.

Czego nie mówią Malczewskiemu mieszkańcy Runowa?
Jaki związek ze śmiercią Lilii ma rodzinna tragedia sprzed lat? I jakie tajemnice skrywa pewna polana w mrocznym lesie, do którego ludzie tak bardzo boją się wchodzić?

Spodziewałam się czegoś zupełnie innego niż otrzymałam. Marcel Moss nie postawił na mocne opisy zbrodni, krwawe rzezie itp., ale na mocne osobowości. Jego "Polana" to dobry kryminał z rozbudowaną warstwą psychologiczną bohaterów.

Głównym bohaterem jest dręczony wyrzutami sumienia, życiowy rozbitek - Sambor, który na wieść o śmierci siostry-bliźniaczki wraca do rodzinnej wsi. Tutaj musi zmierzyć się z demonami przeszłości, które my, czytelnicy, powoli rozgryzamy. Muszę przyznać, że dość szybko, właściwie po samym prologu, swoją drogą naprawdę bardzo dobrym, wiedziałam, co kryło się za motywami Lili, siostry Sambora. Mimo, iż autor stara się zmylić nas co do pobudek jej zachowania, podsuwa obrazy, przez które możemy zwątpić co do motywacji działań Lili, to jednak zagadka zachowania dziewczyny była dla mnie oczywista. 

Autor zastosował ciekawe splątanie losów mieszkańców wsi związane z innym kryminalnym wydarzeniem, by następnie dopasować je do całości opowieści tak aby miała ręce i nogi. Pewien bohater stanowi tutaj sporą niespodziankę i dla wielu może być wręcz szokiem poznanie jego tajemnicy. Kto jednak czytał wcześniej chociażby "Zamieć" Karoliny Wójciak, będzie zdziwiony, ale mówiąc obrazowo: na podniesienie brwi, a nie rozdziawienie ust ;)

Muszę zwrócić uwagę na atmosferę powieści i ... Borowego. Marcel Moss wprowadza do swojej powieści element wiejskiej legendy, która mocna odbija się na rodzeństwie. Sposób jego przedstawienia może nie był mistrzowski, brakowało mi pewnej grozy, którą autor próbował wprowadzić, jednak nie do końca to się udało, to jednak było bardzo ciekawym elementem fabuły. Tajemniczość, mrok, pewna metafizyczność to dla mnie nowość w prozie autora. Bardzo, jednak, kibicuję kolejnym próbom i wierzę, że będą one jeszcze lepsze/straszniejsze/mroczniejsze. 

Powieść "Polana" wciągnęła mnie choć obyło się bez wielkich zaskoczeń (jw.). Wielkim plusem byli dla mnie bardzo dobrze skonstruowani bohaterowie. Bardzo dobrze wyjaśnione zachowania motywowane bolesnymi przeżyciami. Fabuła od początku naznaczona jest niewyjaśnionym, niewypowiedzianym od razu cierpieniem. Polecam Wam zmierzenie się ze światem małego miasta, jego tajemnic, powiązań, które jak niewidzialne macki obejmują bohaterów, wiążąc ze sobą. Do zajrzenia w okna domów, które pod pozorem normalności kryją patologię i tragedię jego mieszkańców. 

Inne książki autora:
Już nikt mnie nie skrzywdzi - Marcel Moss

lipca 18, 2023

Już nikt mnie nie skrzywdzi - Marcel Moss

Warszawski licealista Maks Hajder w trakcie rodzinnej kłótni wpada w szał i atakuje nożem domowników. Jego rodzice giną na miejscu, a młodszy brat w stanie krytycznym trafia do szpitala. Przybyłe na miejsce służby zastają Maksa siedzącego spokojnie na podłodze i otoczonego zakrwawionymi ciałami. Sprawia on wrażenie, jakby nie zdawał sobie sprawy z tego, co zrobił.

Tydzień po zatrzymaniu Maks targa się na własne życie i zapada w śpiączkę. Gdy odzyskuje przytomność, początkowo nie potrafi przypomnieć sobie szczegółów tamtego tragicznego dnia.

Prowadzący śledztwo i zmagający się z medialną presją policjanci próbują ustalić, dlaczego spokojny, lubiany i pochodzący z dobrego domu nastolatek dopuścił się tak potwornej zbrodni. Gdy Maks odzyskuje wreszcie pamięć, przenosi ich do mrocznego, toksycznego świata pełnego fizycznych i psychicznych tortur, których dopuszczał się na nim ojciec. Przerażeni śledczy odkrywają, jakie dramaty latami rozgrywały się za zamkniętymi drzwiami okazałego domu Hajderów. I mają wątpliwości, czy Maks jest z nimi szczery.

‌Co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia?
Czy Maks mówi prawdę?
I czym jest tajemnicza organizacja o nazwie Armia Pokrzywdzonych, której członkowie samodzielnie wymierzają karę sprawcom przemocy wobec nastolatków?

Najnowsza książka Marcela Mossa to studium rodzinnej tragedii. Od przypadkowego, tragicznego w skutkach zdarzenia, przez powolne zatracanie się w nieszczęściu, po całkowitą zagładę rodziny. Autor nie jest odkrywczy w swojej opowieści, ale na pewno daje do myślenia. Złość na bohaterów oraz pytanie: dlaczego pozwalają na to wszystko? Towarzyszy nam od pierwszej do ostatniej strony.

Głównym bohaterem "Już nikt mnie nie skrzywdzi" jest nastoletni Maks zatrzymany na miejscu zbrodni swojej rodziny z nożem w ręku. To z jego opowieści, które ze szpitalnego łóżka snuje policjantce, dowiadujemy się o rzeczywistości, w której przez ostatnie lata żył. Bicie, a właściwie maltretowanie, alkoholizm ojca, uległość matki, tragiczny w skutkach wypadek, prześladowanie w szkole... Życie Maksa z pewnością nie było usłane różami. Autor nie szczędzi nam opisów okropieństw, których świadkiem, często i odbiorcą jest właśnie chłopak. Czytając, trudno nam uwierzyć, że takie rzeczy mogłyby się dziać w świecie rzeczywistym, ale NIESTETY, mogą i zapewne się dzieją. Muszę jednak przyznać, że na mnie dużo większe wrażenie zrobiła kameralna i subtelna w wyrazie powieść Petry Dvorakovej "Wrony" - oszczędność formy, a jaka głębia treści. U Marcela Mossa wszystko zostało podane dosadnie i dosłownie, ale są to ważne treści przedstawione solidnie i dodatkowo przyprawione 'zabójczą tajemnicą'. 

Wielki plus należy się autorowi za pracę dodatkową - tj. opatrzenie każdego rozdziału informacjami statystycznymi - przerażającymi!  przy okazji przedstawienia przemocy domowej włączenia do powieści także prześladowania wśród rówieśników. Mocne treści, mocny przekaz. Polecam tę książkę Waszej uwadze.



Nie wiesz nic - Marcel Moss

lipca 29, 2021

Nie wiesz nic - Marcel Moss

Tragiczna śmierć Alana, kapitana drużyny siatkówki z liceum Freuda, wpływa niekorzystnie na morale niektórych zawodników. Nowy kapitan, Hubert, wyjeżdża więc z kilkoma kolegami na kilkudniowy obóz w Bieszczady. Chłopak liczy, że w ten sposób uda mu się na nowo tchnąć w nich ducha rywalizacji. Nie wie, że to miejsce stanie się areną dramatycznej walki o przetrwanie.

Komu tak bardzo zależy na ich śmierci? Tymczasem Marta wraz z przyjaciółmi próbuje wrócić do normalności po tragicznych wydarzeniach. Ktoś jednak zna ich tajemnicę i grozi, że ujawni prawdę. Rozpoczyna się walka z czasem.


Ostatnia książka Marcla Mossa, którą przeczytałam - "Wszyscy muszą zginąć" nie zdobyła mojej przychylności, uzyskując jedynie 3/10. Mimo to sięgnęłam po kolejną. Jak było tym razem? Na pewno lepiej.

Marcel Moss po raz kolejny w swojej powieści skupił się na problemach młodzieży. Tym razem postawił na problem tożsamości płciowej, niezrozumienia przez dorosłych, stalkingu i niebezpiecznych aplikacji, a także radzenia sobie z chorobą rodzica. Wydawać by się mogło, że jak na jedną książkę to naprawdę dużo tematów, ale jednak autorowi udaje się zachować równowagę i pospinać fabułę oraz bohaterów tak, że wszystko ma 'ręce i nogi'.

Zacznijmy od tego, że "Nie wiesz nic" ma to, co w książkach uwielbiam - genialny prolog. Czytamy pierwszą stronę i już jesteśmy w środku akcji, już nie możemy się oderwać od książki. Bardzo żałuję, że prolog nie stał się najważniejszym punktem powieści, że w ogóle to nie on był tematem książki. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś wykorzysta ten motyw i stworzy z niego świetny thriller. Wracając jednak do powieści Marcela Mossa - autor potrafi stworzyć ciekawą fabułę, zainteresować czytelnika i go zaskakiwać. Mimo, iż w przypadku "Nie wiesz nic" mamy do czynienia z małym prawdopodobieństwem zdarzeń to jednak, jako książka - stanowi ona bardzo dobrą rozrywkę. 

Zagłębiając się w najnowszą powieść autora nie wiedziałam, że jest to część serii, dlatego nie popełnijcie mojego błędu i sięgnijcie najpierw po pierwszy tom: "Nie wiesz wszystkiego"; są one ściśle ze sobą powiązane. Jeżeli chodzi o drugo tom, czyli "Wszyscy muszą zginąć", możecie przeczytać później, nawiązanie jest tylko w końcówce do pewnego wydarzenia. 


Bohaterami powieści Marcela Mossa są nastolatkowie, uczniowie liceum, którzy jak wspomniałam na początku, borykają się z przeróżnymi problemami. Czy współczesna młodzież może się tu odnaleźć? Podejrzewam, że tak. Dlatego nie będę zbyt surowa. Książkę przeczytałam, przymykając oko na nieprawdopodobne wydarzenia oraz na nagromadzenie nieszczęść w jednej grupie 'przyjaciół'. Wciągnęłam się w opisywane wydarzenia, przede wszystkim, czekając na rozwiązanie tajemnicy z prologu. Technicznie książka jest dobrze napisana, nie wstrząsnęła mną, nie zarwałam dla niej nocy, końcówka mnie rozczarowała, ale ogólnie spędziłam z nią całkiem ciekawy czas. Nie ukrywam jednak, że książki "Pokaż mi" oraz "Utraceni" podobały mi się dużo dużo bardziej.

Czy polecam? Starsi czytelnicy mogą być zawiedzeni i niezainteresowani życiem nastolatków, niemniej, zawsze warto przekonać się samemu :)
Ocena: 6/10


Utraceni - Marcel Moss

kwietnia 21, 2021

Utraceni - Marcel Moss

Jedni chcą żyć, lecz nie mogą. Inni nie chcą, a muszą...

W tajemniczych okolicznościach znika syn kontrowersyjnego działacza społecznego Ryszarda Hajduka. Mężczyzna podejrzewa, że zaginięcie chłopaka może mieć związek z tragicznymi zamieszkami podczas Strajku Kobiet. Gdy policyjne śledztwo nie przynosi efektów, zrozpaczony mężczyzna prosi o pomoc Agencję Poszukiwań Osób Zaginionych "ECHO". Jej właściciel, Ignacy "Igi" Sznyder, razem ze skompromitowaną dziennikarką śledczą Sandrą Milton próbują ustalić przyczynę zniknięcia 24-letniego Ziemowita.

Igi i Sandra, którzy kilka lat wcześniej sami utracili ukochane osoby, zostają zmuszeni do skonfrontowania się z własną przeszłością i stopniowo odkrywają przerażającą prawdę. Ta okazuje się zaś gorsza niż największe kłamstwo...


Igi i Sandra to osoby złączone zniknięciem bliskiej osoby. Brat Igiego rozpłynął się w powietrzu, a siostra Sandry została porwana. Oboje pracują w agencji założonej przez Igiego, która pomaga odnajdywać zaginionych. W celu podreperowania budżetu zgłaszają się do znanego działacza, któremu zaginął dorosły syn. Okazuje się, że sprawa jest dużo bardziej zagmatwana, a jej macki sięgają tam, gdzie nigdy by się nie spodziewali.

Na wstępie muszę przyznać, że jestem zaskoczona historią zawartą w "Utraconych". Marcel Moss stworzył powieść społeczną, w duchu jednej ze swoich poprzednich powieści, "Pokaż mi". Zarówno tam, jak i tutaj, fabuła jest przerywana danymi statystycznymi. W "Utraconych" dotyczą one zaginięć w Polsce. Ciekawe i jakby nie patrzeć, przerażające dane, uzupełniają historię porwanej Leny i zaginionego Ziemowita, a także ich rodzin. Autor może nie dogłębnie i na pewno nie wyczerpująco, ale pokazał emocje rządzące człowiekiem po tragedii, jaką było zniknięcie kochanej osoby. Pokazał również tragedię wynikającą z nadziei i ciągłego oczekiwania na odnalezienie bliskich. To co mnie zaskoczyło to fakt, iż nie mamy tutaj typowej historii kryminalnej, a raczej historię sensacyjną z zaginięciem w tle. 

Główni bohaterowie to osoby ciekawie sportretowane, bardzo ludzkie, z mnóstwem wad, zresztą podobnie jak poszukiwany syn znanego działacza, Ziemowit. Autor bardzo plastycznie i logicznie przemieszcza się po meandrach tej historii, nie dając czytelnikowi nawet chwili na nudę, czy wyciszenie. Nowe okoliczności pojawiają się co chwilę, więc zmysły pochłaniającego powieść są cały czas wyostrzone. Z pewnością nie jest to książka, która nas znudzi, czy którą łatwo będzie odłożyć 'na później'. Musimy jednak nastawić się nie tyle na poszukiwania zaginionych, co poznanie ich historii, a ta jest niełatwa. 

Powieść Marcela Mossa jest brutalna, mocna, dosłowna. Autor nie oszczędza czytelnika, serwując mu obrazy, które ten niekoniecznie chce oglądać. Tortury, ból, krzywda, to jedne z głównych składników "Utraconych". Przyznaję, że pewne sceny czytałam przez palce, bo taka ilość zła za bardzo oddziaływała na moją psychikę. Jeden z takich mocnych wątków był dla mnie niezrozumiały.  Dlaczego? Po co? W jakim celu bohaterowie, czy raczej bohater posunęli się do niego? Nie znalazłam odpowiedzi, mogłam się jej tylko domyślić, ale to nie umniejsza mojej wysokiej oceny tej książki, bo sama historia jest bardzo ciekawie i wciągająco przedstawiona. Chciałam także zauważyć, że to, co miało miejsce w powieści "Wszyscy muszą zginąć", czyli finał, w którym autor odszedł od logiki i prawdopodobieństwa tutaj się nie powtórzył. I chwała!


Kochani, polecam dla osób o mocnych nerwach. Czytając, musimy się nastawić na obcowanie z ciemną stroną życia - tutaj rządzi zło, półświatek i brutalizm. 
Ocena: 7+/10



Wszyscy muszą zginąć - Marcel Moss

lutego 16, 2021

Wszyscy muszą zginąć - Marcel Moss

Za mną drugie spotkanie z książkami Marcela Mossa. Pierwsze, niezwykle udane -> klik, bardzo pozytywnie nastroiło mnie do kolejnej powieści autora, zwłaszcza, że temat wydał mi się obiecujący i zwiastujący spore emocje. Nic bardziej mylnego. Książka okazała się wypruta z emocji, napisana trochę jak sprawozdanie, fabuła się dłużyła, a zakończenie zbyt wydumane, ze zbyt małym pierwiastkiem prawdopodobności. Ale od początku.


Szokujący thriller autora "Nie wiesz wszystkiego".

W prestiżowym warszawskim liceum dochodzi do krwawego ataku terrorystycznego. Zamaskowani sprawcy detonują ładunki wybuchowe i strzelają na oślep do przerażonych uczniów i pracowników. Jednym z zamachowców jest Błażej Dragiel, który popełnia samobójstwo na oczach swojej najlepszej przyjaciółki, Kai Almond. Nikt nie rozumie, dlaczego syn znanego biznesmena i filantropa posunął się do takiego okrucieństwa. Tymczasem w mediach rozpoczyna się nagonka na Kaję. Pod adresem dziewczyny padają oskarżenia o współorganizację zamachu. Zmagająca się z olbrzymim hejtem Kaja, próbuje za wszelką cenę poznać prawdę na temat tragedii i oczyścić się z zarzutów. Wkrótce jednak odkrywa, jak mało wiedziała na temat swojego przyjaciela...

Komu tak bardzo zależy na tym, żeby pogrążyć Kaję? Jaki związek z zamachem ma nacjonalistyczna sekta, do której należy brat Błażeja? I czym jest gra Thunderworld, przez którą Błażej niemal całkowicie wyłączył się z prawdziwego życia?

Za najpotworniejszymi zbrodniami stoi wielka rozpacz.

*****

Jak wiecie - thriller - to mój ukochany gatunek. Przeczytałam ich mnóstwo, a mimo to nadal budzą moje zainteresowanie, potrafią wzbudzić emocje, ciekawość, a co najważniejsze prawdziwie zaskoczyć. Tematów, które można ubrać w genialną fabułę jest mnóstwo. Atak terrorystyczny w szkole, spowodowany przez jej ucznia z pewnością takim tematem mógłby być. Mógłby, gdyż w przypadku książki "Wszyscy muszą zginąć" tak się nie stało.

Powieść autor rozpoczyna bardzo dobrym prologiem. Mamy wprowadzenie idealnie wzniecające moje zainteresowanie, ale tak jak mój zapał szybko się rozniecił tak z każdą kolejną stroną przygasał, aż w końcu kartkowałam książkę byle tylko skończyć i zobaczyć, jaki będzie finał. Niestety, ale jeżeli jedyne przebudzenie po prologu mamy w momencie wyłapania nonsensu, (rozmowa telefoniczna, w której bohater dmucha dymem prosto w twarz swojej rozmówczyni), to niczego dobrego to nie zwiastuje.

Bohaterami powieści są uczniowie liceum, czyli praktycznie dorośli ludzie. Niestety, czytając o nich miałam wrażenie, że jestem w gimnazjum. Być może teraz jest inaczej, ale za moich czasów to w gimnazjum nastolatkowie znęcali się nad słabszymi. W liceum te praktyki były ukrócone, a już na pewno nie osiągały takich rozmiarów jak jest to pokazane w książce. Niemniej autor może być bardziej w temacie, więc to nie zarzut tylko moje osobiste wątpliwości. Znęcanie to jednak nie jedyny poruszany przez Marcela Mossa temat. Mamy również: patologiczne związki rodzinne, aborcję, adopcję, nacjonalizm, homoseksualizm, uzależnienie od gry komputerowej, hejt w internecie itd. itp. ... Jak dla mnie dużo za dużo. W zasadzie każdy współczesny problem znalazł tu swoje miejsce. 

Temat przewodni, z którego przechodzimy do kolejnych to zamach, w którym giną uczniowie i nauczyciele. Jeżeli myślicie, że to wywołuje w nas, czy w głównej bohaterce emocje to niestety się mylicie, bo napisanie, że bohaterka rozpaczała, czy zalała się łzami, nie wystarczy, by czytelnik w to uwierzył. Tutaj niestety warstwa emocjonalna nie istniała, miałam wrażenie czytania wypranego z niej sprawozdania. Autor bardzo szybko sprawę zamachu odkłada na 'półkę', skupiając się na przeszłości i drodze jaką przeszedł zamachowiec. Czy ona jest przekonująca? Muszę przyznać, że dla mnie nie bardzo. Natłok tematów - moim zdaniem - przykrył sedno problemu. Na dodatek fabuła napisana jest dość topornie, brakuje w niej lekkości. Mamy wygłaszane manifesty, mamy przedstawione wydarzenia, ale to wszystko pozbawione jest płynności. Obrazowo mówiąc: brniemy przez powieść, brodząc po kolana w śniegu, zamiast sunąć po nim na sankach. 


Na zakończenie o zakończeniu. Cóż. Czytałam powieści Fitzka. Czytałam powieści Carrisi. Uwielbiam ich obrót fabułą o 180st, ale we "Wszyscy muszą zginąć" to nie wyszło. Wydumane, oderwane od rzeczywistości, niepasujące do tego, co czytaliśmy wcześniej, po prostu przekombinowane. Z ciężkim sercem, ale nie jestem w stanie wymienić pozytywów tej powieści. Były wątki, które dobrze się zapowiadały, ale tylko tyle.

Mam już swoje lata. Być może młodsi znajdą w tej książce pozytywne rzeczy, których ja nie dostrzegam. Jeżeli jednak mogę jeszcze coś napisać to nie polecam jej zbyt młodym ludziom. Nie widzę w niej nic, co mogłoby mieć na nich dobry wpływ. Nie oznacza to jednak, że nie będę wypatrywała kolejnej powieści autora. Jedno potknięcie nie skreśla mojej ciekawości piórem pana Mossa. 
Ocena: 3/10

Pokaż mi - Marcel Moss

czerwca 02, 2020

Pokaż mi - Marcel Moss

Thriller erotyczny to gatunek, od którego wolałabym się trzymać z daleka. Kojarzy mi się z oczy-wypalającymi scenami, których nie powstydziłby się niejeden film pornograficzny, pod przykrywką, których toczy się pseudo-zagadkowa akcja. Ale thriller erotyczny, którego autorem jest Marcel Moss wydał mi się zbyt intrygujący bym mogła go tak po prostu odrzucić ze względu na przynależność gatunkową. Czy dobrze zrobiłam?


"Muszę posłusznie wykonywać jej polecenia. Inaczej upubliczni nagrania. 
A w międzyczasie robić wszystko, by odkryć, kim jest i dlaczego tak bardzo mnie nienawidzi."

Łukasz zmaga się z problemami w życiu prywatnym i zawodowym. Jego wieloletni związek wisi na włosku, a w pracy zmuszony jest odpierać ataki agresywnej szefowej. Pewnego dnia mężczyzna za namową przyjaciela instaluje aplikację randkową "Pokaż mi". Jej użytkownicy zabiegają o względy tajemniczej Królowej, uczestnicząc w konkursie polegającym na wykonywaniu wymyślnych, często erotycznych zadań. Łukasz stopniowo angażuje się w znajomość z Królową. Wydaje mu się, że tylko ona go rozumie. Gdy jest już bliski spotkania z nieznajomą, zostaje wplątany w kryminalną intrygę, która z czasem odsłania przed nim przerażającą prawdę.

Marcel Moss mnie zaskoczył. Autor pokusił się o stworzenie niezwykle współczesnej historii, stanowiącej bardzo dobre i bardzo trafne ostrzeżenie czytelnika przed zbytnim zaufaniem człowiekowi z drugiej strony monitora, przed oddaniem swojej prywatności w nieznane ręce aplikacji. To jednak nie wszystko. Marcel Moss w swojej książce nie ograniczył się jedynie do ostrzeżenia, ale także uwrażliwienia człowieka na ... inność. 

Głównym bohaterem książki "Pokaż mi" jest Łukasz, młody mężczyzna, 'szczęśliwy' narzeczony, doceniany pracownik. Wszystko do czasu. W pracy pojawia się nowa szefowa, kobieta z przeszłości Łukasza, on sam zaczyna nudzić się narzeczoną, a to sprawia, że staje się podatny, na dostarczającą mu coraz większych wrażeń aplikację, a w niej na mityczną Królową. Osobą, która wtajemnicza go świat aplikacji 'Pokaż mi' jest przyjaciel Łukasza - Wojtek, a zabawa z nią polega na wykonywaniu przez mężczyzn zadań przekazywanych im przez Królową. Zdobywając za wykonane zadania punkty pną się po szczeblach rankingu, którego ukoronowaniem jest spotkanie z tajemniczą bohaterką aplikacji. Sceptyczny początkowo Łukasz szybko poddaje się wpływowi Królowej, wykonując coraz bardziej wymyślne rozkazy. Szybko się okazuje, że zwykła 'zabawa' nie pozostaje bez konsekwencji. Łukasz zaczyna być szantażowany.

"Pokaż mi" to książka bardzo współczesna, i to nie tylko ze względu na tematykę, ale również przez sposób pisania. Akcja cały czas prze do przodu, nie ma chwili na wytchnienie, złapanie oddechu, przeanalizowanie wydarzeń. Na dodatek nasza uwaga jest rozpraszana przez retrospekcje. Marcel Moss postawił w książce na krótkie, zwarte rozdziały, szybkie wydarzenia - tzw. strzały, i liczne podróże w czasie. Czytając, rodzą nam się w głowie różne scenariusze, mamy swoje podejrzenia, które wydają nam się wręcz graniczyć z pewnością, a mimo to autorowi udaje się wywieść nas w pole - mnie wywiódł.

Przejdźmy jeszcze do budowy książki. Każdy rozdział jest rozpoczynany różnymi związkowymi i około-związkowymi informacjami, popieranymi wskaźnikami procentowymi, np.:
  • co dziesiąty użytkownik portali randkowych to przestępca seksualny, który szuka potencjalnych ofiar.
  • 21% mężczyzn przyznaje się do oglądania filmów pornograficznych w pracy.
Mnie to się podobało chociaż niektóre liczby są naprawdę trudne do uwierzenia. Niewątpliwie te socjologiczne wstawki robią wrażenie i są dobrym dodatkiem do książki, która jakby nie było, wydźwięk ma jednoznacznie negatywny w stosunku do szanowania własnej prywatności w internecie.

Thriller erotyczny to nie jest mój ulubiony, czy specjalnie wyszukiwany gatunek książek, ale Marcel Moss dał nam coś więcej. Powiedziałabym, że autor przekazał w nasze ręce książkę o życiu, o jego mrocznych zakamarkach, o grzechach których nie da się cały czas trzymać w tajemnicy. Dla mnie ogromnym plusem powieści był jednak drugi wątek - dzieciństwo małego chłopczyka, sieroty. Czyż to właśnie nie dzieciństwo determinuje naszą dorosłość? Freud na pewno byłby zadowolony, czytając "Pokaż mi".


"Pokaż mi" to książka wielowymiarowa. Mamy tutaj pokazane niebezpieczeństwo czyhające na naiwnych użytkowników internetu, mamy dramat niechcianego dziecka, niedocenianie prowadzonego życia, mamy bolesne odrzucenie 'inności'. Mam wrażenie, że czytałam nie tylko thriller erotyczny, ale prawdziwy dramat. Z pewnością autor nie poszedł na łatwiznę, a tematy, których się podjął wyszły mu bardzo zgrabnie. Brawo! Ostatnią kwestią pozostaje połączenie tych wątków i ich zakończenie. Czy nie było w tym przesady? Hmmm. Powiem tyle. Ma logiczne wyjaśnienie, chociaż jest ono dość 'płynne'. Pozostawię je Waszej ocenie, ale całą książkę szczerze polecam. Powiem więcej, gdyby nie pewne sceny erotyczne rekomendowałabym dawanie jej wszystkim dorastającym, którzy zaczynają korzystać z internetu, ze względu jednak na wspomniane sceny, pozostaje polecić mi ją wszystkim dorosłym: i to nie tylko na przestrogę. Obawiałam się, że książka będzie kontrowersyjna i stworzona dla kontrowersji, a otrzymałam naprawdę dobrą, trzymającą w napięciu powieść. POLECAM!
Ocena: 8/10 

Copyright © Feminadomi.pl , Blogger