stycznia 24, 2022

Akwitania - Ewa García Saenz de Urturi

PREMIO PLANETA 2020 
Rok 1137. Książę Akwitanii, najbogatszego regionu Francji, zostaje zabity w Composteli. Jego ciało przybiera niebieski kolor, nosi ślady normandzkiej tortury zwanej „krwawym orłem“. Jego córka Eleonora pała żądzą zemsty i z tego powodu wychodzi za mąż za syna króla Francji Ludwika VI Grubego, którego uważa za mordercę ojca. Ale król umiera podczas ich wesela w identycznych okolicznościach. Z pomocą Akwitańskich Kotów – szpiegów akwitańskiego księstwa – Eleonora i Ludwik VII próbują dowiedzieć się, kto chciał doprowadzić do tego, by na tronie znaleźli się młodzi i niedoświadczeni władcy. 
Kilka dziesięcioleci przed śmiercią księcia Akwitanii bezimienny chłopiec zostaje porzucony przez swoje pięć matek w lesie. Nie wiemy, czy jest potworem, czy świętym, ale ten mały ocaleniec stanie się z czasem jednym z najbardziej niezwykłych ludzi europejskiego średniowiecza.


Czy książki historyczne potrzebują dodatkowej promocji w postaci hasła: thriller? Moim zdaniem to zbytek, który może jedynie zaszkodzić książce. Tak też stało się w przypadku "Akwitanii", którą wydawca reklamuje właśnie jako thriller. Sądząc po komentarzach i opiniach czytelników, jest to błąd. 

"Akwitania" opowiada o losach Eleonory, która po śmierci ojca, księcia Akwitanii, wychodzi za mąż za króla Francji Ludwika VI Grubego. Ma plan, który zamierza krok po kroku zrealizować. Chce się przede wszystkim dowiedzieć, kto stoi za zabójstwem ojca. 

Książka rozpoczyna się sekretnym spotkaniem Eleonory z wujem, bratem ojca - swoim kochankiem. Rozumiem, że to były inne czasy. Średniowiecze rządziło się swoimi prawami, ale czytanie o napalonej 13-latce (już pomijam fakt, że na wujka - wiekowo też był młody) skutecznie mnie obrzydziło. Według źródeł historycznych, Eleonora została sierotą w wieku lat 15. Niestety, ciężko było mi się wbić w fabułę, mając przed oczami to dziecko, którego rozumowanie, intelekt, zachowanie wskazywały na dużo starszą osobę. Poza tym zgrzytem już na samym początku, denerwował mnie sam sposób prowadzenia powieści. Ciężko było mi się skupić na fabule. Lubię książki historyczne, wielką przyjemność sprawiały mi np. powieści Renaty Czarneckiej, a jednak tutaj czułam się przytłoczona. 

Plusem "Akwitanii" był na pewno fakt, iż często sięgałam do internetu, by porównać przytaczane wydarzenia z rzeczywistością. No cóż, nie jest to biografia więc niektóre fakty niekoniecznie się pokrywały. Jednak biorąc pod uwagę, iż naprawdę mało jest książek (a może ja ich nie znam), które poruszają ten okres i tę władczynię myślę, że można dać książce szansę, choć ja jej nie polecam

31 komentarzy:

  1. Mnie jakoś szczególnie ta książka nie kusi, ale też nie wykluczam, że kiedyś może ją przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Twojej recenzji już sama nie wiem co mam o niej myśleć :) Chyba na razie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie podeszła, ale znam osoby, które były wręcz zachwycone :)

      Usuń
  3. Póki co nie mam w planach tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że niewiele tracisz, nie sięgając po nią :)

      Usuń
  4. Ja ogólnie nie umiem zabrać się za czytanie książek, nie wiem ale gdy po przeczytaniu pierwszych stron nie jestem ciekawa co dalej to idzie w odstawkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie trafiasz na ciekawe to nie dziwię się, że ciężko Ci się za nie zabrać. Musiałabyś trafić na jakiś diamencik :)

      Usuń
  5. Raczej sobie odpuszczę :-) . Pozdrawiam serdecznie :-) .

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja akurat lubię jej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniejszych nie czytałam, może były lepsze :)

      Usuń
  7. myślałam że będzie coś WOW ale nie jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślałam, zwłaszcza, że lubię książki historyczne

      Usuń
  8. Też mnie takie coś nie ciągnie, bo to jednak trzeba dobrze napisać i jak widać łatwo o niewypał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie z góry zniesmaczyło obniżenie wieku bohaterki; jest róznica między 13, a 15-latką

      Usuń
  9. "Niestety, ciężko było mi się wbić w fabułę, mając przed oczami to dziecko, którego rozumowanie, intelekt, zachowanie wskazywały na dużo starszą osobę" - może łapałaś się na tym, że patrzysz na nią "dzisiejszymi" oczami? W tamtych czasach to prawie dorosła osoba, a dziś praktycznie dzidziol ;)

    Ale widzę, że zarzutów masz więcej, po prostu Ci się nie podobało. Zawsze to ciekawie poczytać zupełnie inne odczucia o tej samej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię średniowieczne klimatu, ale tą książkę raczej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe, czy to hiszpański autor?
    No cóż, chociaż w tamtym czasie trzynastolatki były pewnie postrzegane jako osoby dorosłe, to rozumiem, że czułaś dyskomfort.
    Ja też bardzo nie lubię kiedy mamy bohatera młodszego, a jego przemyślenia wskazują jakby przeżył już sześć żyć. :D Czasami taki zabieg jest ok, ale najczęściej to zwykła nieumiejętność autora...
    Tak czy inaczej, to nie jest mój klimat, więc odpuszczam. ;)

    OdpowiedzUsuń

Witaj na moim blogu. Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza i dodasz go do obserwowanych. Zostaw również adres swojego miejsca, z przyjemnością Cię odwiedzę.

Copyright © Femina domi , Blogger