Potrzeba nam tylko jednego. Miłości!
Ksiądz Piotr Pawlukiewicz jak nikt przed nim potrafił mówić o miłości. Jego słowa zmuszały do zastanowienia się nad naszymi relacjami, umacniały je i cementowały. Nierzadko dawały też motywację, by na nowo o nie zawalczyć lub pracować nad ich uzdrowieniem. Teraz w osobistych i jak zwykle nieco humorystycznych słowach, po raz pierwszy publikowanych, tłumaczy to chyba najbardziej skomplikowane, ale i najważniejsze w życiu uczucie.
Przyjaźń, zakochanie, narzeczeństwo, małżeństwo, rodzicielstwo – większość z nas choć raz doświadczyła którejś z tych rzeczywistości. Każda z nich ma swoje jaśniejsze i ciemniejsze strony. W żadnej relacji nie można spocząć na laurach. W każdej zadajemy sobie mnóstwo pytań. Kim powinna być żona dla męża, a kim mąż dla żony? Jaka jest rola przyjaciół? Kiedy się kocha? Skąd wiadomo, że dobrze wybraliśmy? I dlaczego czasem warto się od siebie odsunąć?
"O miłości" to moje kolejne spotkanie z nieżyjącym już ks. Piotrem Pawlukiewiczem. Pierwszym była książka "Życie. Instrukcja obsługi", jednak w odróżnieniu od niej, "O miłości" wzbudziła we mnie dużo więcej emocji, miejscami sprzeciwu, a miejscami podziwu dla przenikliwości księdza. Muszę przyznać, że podczas lektury bardzo brakowało mi osoby księdza obok, aby móc od razu wyjaśniać niejasności, zadawać, czy wręcz zasypać księdza pytaniami. Wiele rad wzbudzało moje zdumienie i niezgodę, a jednocześnie podziw dla tych, którzy mogliby się zastosować do słów ks. Pawlukiewicza. W książce nie mamy suchych kazań, słowa są przeplatane przykładami, anegdotami, prawdziwymi historiami ludzi, które dodatkowo obrazują i tłumaczą słowa księdza.
Ks. Piotr Pawlukiewicz już na początku zwraca uwagę na bardzo istotną kwestię - małżeństwo to poligon, co więcej, pisze iż nasz partner/partnerka jest naszym towarzyszem na drogę krzyżową, a nie na drogę spełnienia. Mamy tutaj życiowe, nie wydumane podejście do kwestii małżeństwa. Odarcie go z magiczności i bajkowości. Myślę, że lektura tej książki bardzo dobrze zrobiłaby narzeczonym, którzy mają swoje wyobrażenie o związku, być może mającym nadzieję, że ich partner/ka pozostanie takim ideałem, sprostając wyobrażeniom, które mają w głowie.
"Ludzie nie przygotowują się do małżeństwa jak do wysokogórskiej wspinaczki, nie przygotowują się na przejście przez poligon. Oni przygotowują się na święty spokój. Jeśli zawiedziesz, to... A przecież jasne jest, że zawiedzie. Każdy człowiek czasem zawodzi."
Słowa ks. Pawlukiewicza oparte są na głębokiej wierze katolickiej. Jego spojrzenie na miłość podkreśla, że w każdym aspekcie naszego życia, także tym małżeńskim, najważniejszym pozostaje Bóg. Muszę przyznać, że z wieloma sprawami trudno było mi się zgodzić. Najbardziej zapadła mi w pamięć historia kobiety, która dowiedziała się o romansie męża, ale od razu mu wybaczyła, modliła się o jego nawrócenie, nie oddaliła go ze swojego życia (w żadnym jego aspekcie), aż ten, mówiąc kolokwialnie - ogarnął się. Czy zadziałał Duch Św., czy mężczyźnie znudziła się kochanka, nie wiadomo. Czy takie działanie do mnie przemawia? Nie bardzo. Tak samo jak nie przemawia do mnie generalizowanie oraz stereotypowe spojrzenie na mężczyznę przez ks. Pawlukiewicza. Czynienie z nich emocjonalno-życiowych kalek nie jest dobre i moim zdaniem, nie powinno być powielane. Można się domyślać, że nie do końca o to księdzu chodziło, ale wydźwięk jest właśnie taki.
Ksiądz próbuje odpowiedzieć na wiele istotnych pytań, m.in.
- kim powinna być żona dla męża, a kim mąż dla żony?
- kiedy się kocha?
- skąd wiadomo, że dobrze wybraliśmy?
Zawsze, na pierwszym miejscu i w centrum, stawiając Boga.
Trudno jest mi ocenić tę książkę, więc tego nie zrobię. Z jednej strony jest mądra, życiowa, a z drugiej poraża pewnymi uproszczeniami. Dla młodych ludzi być może będzie drogowskazem, we mnie wzbudza zbyt wiele wątpliwości bym w całości ją przyjęła. Niemniej wywołała we mnie mnóstwo emocji, prowokowała do myślenia i zadawania pytań - niestety, ks. Piotr Pawlukiewicz już na nie nie odpowie.
Książka ma ładną szatę graficzną, urozmaicona jest ilustracjami, myślę, iż może stanowić idealny prezent dla przyszłych małżonków.
Lubię tego typu książki;)
OdpowiedzUsuńSkoro książka skłania do przemyśleń to możliwe, że za jakiś czas po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę, ale póki co, nie planuję do niej zaglądać.
OdpowiedzUsuńCzas pokaże, czy sięgnę po tę książkę. Na pewno nie jest to dla mnie priorytet czytelniczy.
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia co do tej książki. Przypomina mi trochę kalendarz pod tytułem " Bóg jest dobry " Pozdrawiam i dziękuję za recenzję.
OdpowiedzUsuńTo książka, którą prędzej czy później przeczytam. Póki co słucham kazań ks. Pawlukiewicza. Jak dobrze, że są dostępne!
OdpowiedzUsuńNie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo ceniłam księdza Pawlukiewicza. Miałam okazję wielokrotnie słuchać jego wykładów i kazań, a także poznać go osobiście. Wiadomość o jego śmierci bardzo mnie przytłoczyła. Cieszę się, że wychodzą teraz jego książki. Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńPisałam już wcześniej, co sądzę o takich teoretykach oraz o związku jako orce na ugorze (czy tam poligonie), więc tutaj napiszę tylko, że podoba mi się okładka :)
OdpowiedzUsuńThank you so much for sharing
OdpowiedzUsuńMnie zainteresowała od czasu jak widziałam ją w zapowiedziach :).
OdpowiedzUsuń