września 14, 2019

"Lady Almina i prawdziwe Downton Abbey" Hrabina Carnarvon

Kochani, 13 września na ekrany kin wchodzi pełnometrażowy film "Downton Abbey", który jest ściśle związany z książką "Lady Almina i prawdziwe Downton Abbey. Utracone dziedzictwo zamku Higclere", która premierę będzie miała 17.09. Książka przedstawia historię tytułowego zamku Highclere oraz jego mieszkańców, skupiając się przede wszystkim na najsłynniejszej z nich - Lady Alminie, piątej hrabinie Carnarvon.


Podobno istnieje już serial "Downton Abbey". Ja, muszę przyznać, nie oglądałam i nawet nie słyszałam wcześniej o nim, ani w ogóle o takim zamku. [Ale może są tu jego fani???Dajcie znać, czy warto oglądać]. Kiedy jednak zobaczyłam w zapowiedziach wydawnictwa Zysk i S-ka opis książki zapałałam miłością i chęcią poznania losów zamku i jego mieszkańców. Od dawien dawna przenoszenie się w czasie, przemierzanie zamków i starych siedzib, czytanie o życiu królów, zwiedzanie muzeów, należy do jednych z moich zainteresowań. Sami rozumiecie więc, że nie mogłam przejść  obojętnie obok takiej publikacji.

Książka Fiony Carnarvon to niezwykle szczegółowy opis życia w zamku, historii Lady Alminy, rodu jej ojca, ale również niezwykle dokładne przedstawienie tła historycznego, co jest zarówno plusem, jak i minusem książki. Drobiazgowe opisywanie, m.in. tego co i ile kosztowało, ile i jakiego rodzaju zwierzęta żyły na terenach łowieckich należących do Higclere było nudne i powodowało przerzucanie przeze mnie kolejnych kartek - było tego za dużo i zbyt szczegółowo opisywane. Chociaż, niewątpliwie, można było wyłuskać informacyjne perełki, takie jak np. wysokość wynagrodzenia służących w odniesieniu do wydawanych przez hrabiostwo kwot. Bardzo ciekawa była też sama historia i sama osoba Alminy. Dziewczyna, której udało się wejść na salony, i co więcej, zawojować je, wydaje się przypominać losy Kopciuszka, tylko zamiast wróżek jest bogaty ojciec, na którego zawsze mogła liczyć, choć była dzieckiem nieślubnym. Autorka szczegółowo zaznajamia nas z losami hrabiny i jej męża, bardzo szczegółowo, wręcz drobiazgowo opisuje nam relacje rodzinne, ale także zamek, jego wyposażenie, hierarchię służbową i ich poszczególne role. Te momenty czyta się jak dobrą powieść historyczną, jest ona ciekawa i potrafi nas wciągnąć. Niezwykle interesującym okazuje się fakt, iż mąż Lady Alminy był odkrywcą grobu Tutanchamona.

Ponieważ książka opiewa całe dorosłe życie Alminy aż do śmierci jej męża, jesteśmy świadkami zderzenia dwóch okresów historycznych. Z jednej strony mamy wiernie oddaną epoką edwardiańską, jesteśmy świadkami unowocześniania się zamku, wprowadzania elektryczności, z detalami poznajemy jego wewnętrzne funkcjonowanie, a z drugiej strony, stajemy się widzami początków, rozwoju, przebiegu pierwszej wojny światowej, aż do jej zakończenia. Podziwiamy Lady Alminę za jej hart ducha, życzliwość, nieustającą pomoc, gdy stworzyła w swoim ukochanym zamku szpital dla żołnierzy, którymi również sama się zajmowała.
 
To, co mnie najbardziej denerwowało w książce to było niezdecydowanie autorki czy pisze kronikę, czy normalną powieść. Mamy tutaj zdania, w których pisze o swoich wnioskach po zapoznaniu się z dokumentami, listami czy zdjęciami, by paredziesiąt stron dalej przejść do płynnego snucia powieści jako narrator wszechwiedzący. Kolejnym minusem był brak zdjęć. Wielka szkoda, że opisywane fotografie, wspominane zdjęcia nie zostały umieszczone w książce.


Podsumowanie: Podróż korytarzami Highclere, towarzyszenie Lady Alminie, śledzenie jej losów było ciekawym przeżyciem. Miejscami nużące opisy i nieciekawe informacje przeplatały się z tymi interesującymi, co powoduje, że trudno mi jednoznacznie ocenić książkę. Napiszę więc tak: cieszę się, że odbyłam tę podróż i poznałam kolejną silną i ciekawą kobietę.

18 komentarzy:

  1. Zachęca mnie szczególnie ta historia zamku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka razy przymierzałam się do serialu, ale nigdy go nie oglądnęłam. Ale wiesz co? Szykuje mi się urlop za tydzień, miałam jechac w Bieszczady, ale jestem zdolnym dzieckiem i złamałam mały palec u stopy (trzeci raz w ciągu 2 lat) o kanapę i z Bieszczad nici. Coś mi się więc wydaje, że poświęcę urlop na oglądanie "Downtown Abbey" i jeśli mi się spodoba, to chętnie i za książkę się wezmę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. raczej nie dla mnie. Taki klimat mnie nie kusi i te przydługawe opisy pewnie by mnie niesamowicie znużyły. :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Nużące opisy i długie informacje jakoś mnie nie skusiły :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie do końca jestem przekonana co do tej pozycji. Jeszcze się nad nią zastanowię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ksiązka nie jest długa, w sam raz na jeden, góra dwa wieczory :)

      Usuń
  6. Serial ciekawy, ale polecam również dokumentalną serię "Amerykańskie księżniczki".

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś kiedyś obiło mi się o uszy ale nie znam ani seriali ani książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz wychodzi film, więc może na coś się skusisz ;)

      Usuń
    2. Chyba widziałam na jakiejś stronie ;)

      Usuń
  8. A ja mam ochotę ja przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z Tobą, że zdjęcia byłyby ciekawym uzupełnieniem publikacji, nie maiłam natomiast tylu wątpliwości przy czytaniu co Ty :). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię gdy akcja dzieje się w zamku to raz, a dwa gdy czas zahacza o I wojnę światową - to jak najbardziej moje.kllimaty

    OdpowiedzUsuń

Witaj na moim blogu. Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza i dodasz go do obserwowanych. Zostaw również adres swojego miejsca, z przyjemnością Cię odwiedzę.

Copyright © Femina domi , Blogger