maja 01, 2024

Zaburzenia lękowe i ataki paniki. Nie jesteś sam(a)

Kino, sklep, autobus.

Nagły strach może nas spotkać wszędzie. Nie będzie to jednak zwykły strach, będzie to napędzająca się panika, każąca nam jak najszybciej znaleźć drogę ucieczki. Nam, czyli komu? Czyli osobom zmagającym się z zaburzeniami lękowymi, np. mi.

Trudno w to uwierzyć, ale nie zawsze miałam 'zaburzenia'. Klaustrofobia, czy agorafobia nie towarzyszyły mojemu życiu. Może lekki dyskomfort, ale to wszystko. Nic co zaburzałoby moje funkcjonowanie. Kiedy zauważyłam, że coraz bardziej się wycofuję? Trudno powiedzieć. To były małe etapy. Przejazd pełnym autobusem przez całe miasto nagle okazywał się ponad siły. Wyjście do teatru, czy kina okupione było lękiem, o to, czy wyjście będzie wystarczająco blisko mojego rzędu. Zakupy w hipermarkecie były ok, aż do momentu, gdy któregoś dnia nie mogłam oddychać, znajdując się w samym jego środku, orientując się jak daleko mam do drzwi. Sytuacje mogę mnożyć. Było ich coraz więcej, a ja coraz bardziej ich unikałam. Mijał miesiąc za miesiącem, aż przyszedł moment, wydarzenie, którego nie chciałam zepsuć. Punkt zwrotny, niżej upaść się nie dało, musiałam zacząć się podnosić... 

Czy psychoterapia jest dla wszystkich? 

Jeżeli traficie na odpowiednią osobę na pewno tak. Mi psycholog uświadomiła, że nie jestem winna swoich zaburzeń. Jeżeli przez tak długi czas czujesz się samotny, przygnieciony wrażeniem, że wszystko jest na Twojej głowie, że nie masz nikogo na kogo mogłabyś/mógłbyś liczyć to gdy nagle stajesz w sytuacji 'bez wyjścia' (dosłownie i w przenośni) masz poczucie niemocy, odczuwasz brak realnego wpływu na rzeczywistość, ratujesz się ucieczką. To oczywiście tylko część powodów, dochodzi jeszcze podłoże genetyczne, różne traumy. U każdego może być inna przyczyna. Warto ją poznać i oswoić dlatego  pewnością warto spróbować spotkań z psychologiem. Jeżeli jednak już teraz zastanawiasz się co jeżeli terapia nie pomoże...

No cóż, wtedy jest jeszcze farmakoterapia. 

Nie wzdrygaj się, nie unoś. Nie jesteś wariatem. Na ból głowy ludzie biorą leki, na kaszel, katar i świąd również, więc czemu nie na zaburzenia lękowe, które dezorganizują Ci życie? Bardzo się cieszę, że w końcu i ja poszukałam pomocy. Tabletki bardzo mi pomogły. Nie bój się, że Cię otępią, zmienią Twój mózg itp. Spróbuj, pomóż sobie, gorzej raczej już nie będzie ;) 

Ja walczę od roku. Potykam się - upadam - wstaję. To jest ciągła walka. Wejście do pociągu, autobusu, auta i przejechanie bez wysiadania dłuższej trasy niż 3 przystanki w mieście. Zrobienie zakupów w hipermarkecie, wytrwanie na przedstawieniu/koncercie/mszy/seansie filmowym. Wszystkie miejsca z tłumem, z zamkniętymi drzwiami to mierzenie się z bardzo wymagającym przeciwnikiem. To jak walka bokserska. Masz w pamięci ten strach, który każe Ci uciekać, szukać wyjścia, ratować się, i nie chcesz go doświadczyć. Walczysz: skupiasz się na przedmiotach/czynnościach, starasz się uregulować oddech. Próbujesz się uspokoić, opanować, czasem to się udaje... a czasem nie. Uciekasz. Masz wrażenie, że ratujesz życie...

Nikt kto tego nie przeżył nie będzie w stanie zrozumieć - wiem, że tak jest. Nikt kto nie miał choć raz ataku paniki nie jest w stanie wyobrazić sobie tego, co przeżywamy. A niestety, brak wsparcia przez niezrozumienie powoduje, że czujemy się jeszcze gorzej. To trochę jak z depresją. Ludziom wydaje się, że 'wymyślasz', że wystarczy 'wziąć się w garść'. A Ty nie wymyślasz, walczysz, jednak czasem upadasz. Dobrze jest wtedy usłyszeć - trudno, może następnym razem, nic się nie stało. Zaburzenia lękowe nie tylko dezorganizują życie, ale też wywołują ogromne wyrzuty sumienia, wpędzają w poczucie winy, wiemy, że znów nawaliliśmy. Zawiedliśmy. Lęki to jednak nie jest wysypka, nikt nie widzi jak bardzo staramy się normalnie funkcjonować i jak ogromną walkę prowadzimy w 'niekomfortowych' sytuacjach. Ludzie często widzą tylko efekt końcowy - ucieczkę.

Walka z zaburzeniami lękowymi jest trudna, wyboista. Raz wygrasz, dwa razy przegrasz, albo dziesięć razy wygrasz, ale raz nie dasz rady. U mnie wzlotów jest coraz więcej i jestem z siebie dumna. Mam nadzieję, że upadków, których jednak jeszcze doświadczam, będzie coraz mniej, a może kiedyś w ogóle znikną? Chciałabym:)
Tego życzę i Wam. 

Być może są tu osoby równie niedoskonale co ja i poczują się lepiej, wiedząc, że gdzieś tam są też inni, którzy codziennie się z czymś zmagają 🙂💛

8 komentarzy:

  1. Bardzo mądry post. Nie jesteś sama, wierz mi, takich osób jak Ty jest multum. A np. mieszkając na południu Polski to wszystko w dodatku potęguje halny :/. Pozdrowienia. Chciałbym więcej napisać, ale na razie więcej nie mogę ;-) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję, że choć kilka osób poczuje się lepiej gdy zobaczy, że mierzy się z tym więcej ludzi :)

      Usuń
  2. Sama choruję na nerwicę lękową i wiem, jak bywa ona uciążliwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, Aguś, ale przynajmniej wiemy, że jest nas więcej, zawsze to jakoś raźniej ;) <3

      Usuń
  3. Na szczęście nie mam tego rodzaju problemów, ale każdy ma zawsze jakieś mniejsze lub większe lęki, z którymi musi się zmierzyć i sobie poradzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prrawda, każdy człowiek z czymś się w życiu mierzy, ale warto pamiętać, że szukanie pomocy to coś normalnego :)

      Usuń
  4. Bardzo przydatny post wielu osobom.

    OdpowiedzUsuń
  5. Poważny problem i pomocny post.

    OdpowiedzUsuń

Witaj na moim blogu. Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza i dodasz go do obserwowanych. Zostaw również adres swojego miejsca, z przyjemnością Cię odwiedzę.

Copyright © Femina domi , Blogger