grudnia 17, 2020

"Zbrodnia po polsku" Aleksandra Rumin

Na mieszkańców Warszawy pada blady strach, ponieważ na ulicach stolicy grasuje zabójca, który za cel obrał sobie młode kobiety.

Jego tropem podąża kiepsko opłacany, ale niezwykle dzielny kwiat polskiej policji. Członkowie specjalnej grupy dochodzeniowej, na czele ze steranym życiem komisarzem, który zasłynął schwytaniem aż trzech seryjnych morderców, harują dzień i noc, by powstrzymać niebezpiecznego maniaka. Mogą liczyć na pomoc szkolonego za granicą profilera, wschodzącej gwiazdy polskiej prokuratury, rzeszy ekspertów, a nawet hierarchów kościelnych oraz samego ministra spraw wewnętrznych i administracji, ale dochodzenie, niestety, stoi w miejscu. Kiedy w wyniku przecieku wychodzą na jaw drastyczne szczegóły zbrodni, rozpętuje się medialna burza, a "góra" domaga się natychmiastowych wyników. Czy niestrudzonym stołecznym policjantom uda się złapać zwyrodnialca, zanim życie straci kolejna niewinna kobieta?


Aleksandra Rumin to autorka, która 'kupiła' mnie swoją debiutancką książką "Zbrodnia i Karaś". Tak dobrze, jak przy niej dawno się nie bawiłam. Najlepsza komedia kryminalna od czasów Joanny Chmielewskiej. Chyba więc się nie dziwicie, że z wielkimi oczekiwaniami wypatrywałam każdej kolejnej. Na szczęście mimo różnych minusów książki były warte czekania. 

20.11 premierę miała najnowsza komedia kryminalna autorki, czyli "Zbrodnia po polsku". Zanim przejdę do fabuły, chciałam zwrócić Waszą uwagę na okładkę. Genialna, przykuwająca uwagę, świetnie pasująca do pozostałych książek Rumin. Nie da się nie zwrócić na nią uwagi. Gratuluję grafikowi bo ta i pozostałe to jedne z lepszych okładek na naszym polskim rynku. A przechodząc już do treści...

„Jak każdy pracownik budżetówki, nienawidził poniedziałków. Właściwie nie znosił też wtorków, nie przepadał za środami, pałał niechęcią do czwartków i z bliżej nieokreślonych powodów nie cierpiał piątków, ale tych przeklętych poniedziałków nienawidził w szczególności.”

Autorka, tym razem, na warsztat wzięła polską policję. Głównym bohaterem jest więc mężczyzna w średnim wieku, komisarz, as specjalnej grupy dochodzeniowej, który bardzo chciałby już odejść na emeryturę, ale niestety brakuje mu jeszcze jakiś 30 lat. Zmęczony życiem - rozwód, problemy wychowawcze z córką, kiepska płaca, nie ułatwiają mu egzystencji. Mimo kilku poważnych sukcesów, (z przypadku), nie czuje satysfakcji z wykonywanego zawodu. I taki styrany życiem, z kolejnym odrzuconym wnioskiem o emeryturę, dostaje następne zadanie: musi znaleźć zabójcę młodych kobiet, który nazywa siebie 'polskim patriotą'. Aleksandra Rumin dość brutalnie obchodzi się z polską policją, dostaje się właściwie wszystkim, aż muszę przyznać, że wzbierała się we mnie litość na tych biedaków. Co ciekawe, tym razem autorka postawiła również na brutalniejsze niż dotychczas zbrodnie i opisy zbrodni, które poprzedzały tortury, (specyficzne dodajmy).

Bohaterowie, jak zwykle są bardzo wyraziści i pokazani w mocno krzywym zwierciadle. Od razu uprzedzam, że jak nie lubicie satyry i groteski to lepiej po komedie kryminalne pani Rumin nie sięgajcie. To jest specyficzny humor i nie każdemu przypadnie do gustu. Mnie bawi. Poszukiwania 'prawdziwego patrioty', który do torturowania swoich ofiar używał nawet Zenona Martyniuka, policjant, któremu sukcesy wychodziły przypadkiem, a wpadki na spotkaniach z dziennikarzami były nie do pozazdroszczenia, zagadka, która mnie zaskoczyła to niewątpliwe walory najnowszej powieści Aleksandry Rumin. I chociaż nie wszystkie 'gagi' były śmieszne - niektóre, miałam wrażenie, były tworzone za bardzo na siłę, to jednak całość zgrabnie się ułożyła i spędziłam z nią bardzo przyjemne dwa wieczory. 

Nie była to książka lepsza niż jej poprzedniczki, można jednak powiedzieć, że utrzymała poziom. Pokazanie rzeczywistości w mocno przerysowanej, ale jakby nie patrzeć, trafnej formie do mnie przemówiło. Minusem niektóre sytuacje (dosłownie kilka), które były bardziej głupie niż śmieszne, stworzone na siłę i to czuć, można też wyłapać fragmenty książki, które są nużące. Niemniej polskość i jej atrybuty - pola maków, bociany, disco polo - zostały bardzo dobrze wykorzystane, a zagadka kryminalna godna dobrego kryminału :)
Tak więc ocena to:
-7/10    

Lubicie komedie kryminalne?

32 komentarze:

  1. Świetna recenzja. Jeśli komedia kryminalna - to czemu by nie ? Przesyłam pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam już o tej książce i myślę, że mogłabym dać szansę tej serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest seria, tylko osobne niezwiązane ze sobą powieści,więc spokojnie możesz zacząć, od której masz ochotę :)

      Usuń
  3. Uwielbiam komedie kryminalne. Jeśli będę miała okazję to na pewno zajrzę do tej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie to zupełnie nowy gatunek książek, więc chętnie spróbuję. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie czytałam komedii kryminalnej ale jestem ciekawa jak ten gatunek przypadłby mi do gustu :) Okładka jest zabawna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładki są mistrzowskie ;) A co do komedii kryminalnych to nie każdemu przypadają do gustu i nie każdy autor. Myślę, że warto dać szansę autorce, może a nuż przypadnie Ci do gustu :)

      Usuń
  6. Super okładka i już mnie zachęca do czytania :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o niej i na razie nie planuję jej czytać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te książki to taki pozytywny kopniak na szara rzeczywistość, więc jakbyś zmieniła zdanie to ja polecam ;)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. To na szczęście nie jest seria :) Każda ksiązka to osobna powieść niezwiązana z pozostałymi, mająca innych bohaterów :)

      Usuń
  9. Muszę zapoznać się z piórem Rumin. Przeczytałam kiedyś dostępne na stronie Wydawnictwa fragmenty "Zbrodni i Karasia", które mi się spodobały. Kwestią czasu więc jest, nim sięgnę i po te komedie kryminalne. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zbrodnia i Karaś" to moja ulubiona komedia tej autorki :)

      Usuń
  10. Odpowiedzi
    1. Wcale się nie dziwię, zdecydowanie jest warta uwagi i docenienie :)

      Usuń
  11. Zacznę chyba od "Zbrodni i Karasia";) Nie znam jeszcze twórczości tej Autorki.
    Aromatycznych Świąt Bożego Narodzenia i Szczęśliwego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Agnieszko i oczywiście Tobie równiez :)

      Usuń
  12. Okładka rzeczywiście fajna, ale samej książki nie przeczytam. Satyrę i groteskę lubię, ale zdecydowanie nie taką. Od razu przypomniała mi się rzekomo prześmieszna "Cecylio, obudź się". Trudno mi podać przykład bardziej żenującej książki, a niektórzy się zaśmiewali :)

    Tak sobie pomyślałam, że od pewnego przywoływanie Chmielewskiej to dla mnie alert. "Ucieeeekaaaaj!" Kiedyś wypaczałam w jakiejś taniej książce chyba z sześć jej tytułów. Kupiłam ucieszona, zatargałam do domu, zaczęłam czytać... Ok, może to akurat daremne, biorę kolejną. No dobra, ta też mogła być nieudana. Może dlatego takie tanie było. I tak sześć razy :/ Wiem, że podobanie się masom to żaden wyznacznik (Blanka też sprzedaje się na pniu, a czy to dobre?), ale do dziś pamiętam swoje rozczarowanie. To wszak Chmielewska! Jak nie śmieszy, jak śmieszy? Ano nie śmieszy. Zostawiłam te książki w pubie (może ktoś się połasił), ale do dziś mi szkoda tych kilkunastu zmarnowanych złociszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Raczej nie czytam komedii kryminalnych, ale może wysłucham tej książki w formie audiobooka 😉

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta okładka jest tak cudowna, że już mnie zachęca ! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Witaj na moim blogu. Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza i dodasz go do obserwowanych. Zostaw również adres swojego miejsca, z przyjemnością Cię odwiedzę.

Copyright © Femina domi , Blogger