Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Initium. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Initium. Pokaż wszystkie posty
"Wyspy ogniste" Richard Schwartz - zapowiedź

czerwca 09, 2021

"Wyspy ogniste" Richard Schwartz - zapowiedź

Nowy tom serii fantasy Richarda Schwartza Tajemnica Askiru 
"Wyspy ogniste"


Niebezpieczna, wręcz karkołomna misja półelfki Leandry, ambasadorki królestwa Illianu, trwa. Potężna maestra wraz z legendarnym wojownikiem Havaldem i grupą śmiałków opuszczają wreszcie Besarajn, by na pokładzie statku pokonać ostatni odcinek drogi do Askiru. Tam mają nadzieję pozyskać sprzymierzeńców w walce z wszechpotężnym imperium cesarza nekromanty. Dla Havalda rejs kończy się przedwcześnie: kiedy okręt zostaje zaatakowany przez piratów, wojownik trafia za burtę i zostaje wyrzucony przez fale na Wyspy Ogniste, gdzie mają swoją bazę morscy rozbójnicy. Lecz w gnieździe korsarzy czai się jeszcze inne, o wiele większe zagrożenie.


Autor: Richard Schwartz
Wydawnictwo Initium
Seria Tajemnica Askiru
Oprawa: Miękka
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 648


Seria Tajemnica Askiru to obecnie jedyna fantastyka i jedyna seria, na której części czekałam z niecierpliwością, ciekawością i niesłabnącym entuzjazmem. Serdecznie polecam ją Waszej uwadze. Opinie o wcześniejszych częściach znajdziecie oczywiście na blogu, poniżej linki: 

Tom 2 - Drugi Legion
Tom 3 - Oko pustyni
Tom 5 - PREMIERA 11.06

Zbrodnia po polsku - Aleksandra Rumin

grudnia 17, 2020

Zbrodnia po polsku - Aleksandra Rumin

Na mieszkańców Warszawy pada blady strach, ponieważ na ulicach stolicy grasuje zabójca, który za cel obrał sobie młode kobiety.

Jego tropem podąża kiepsko opłacany, ale niezwykle dzielny kwiat polskiej policji. Członkowie specjalnej grupy dochodzeniowej, na czele ze steranym życiem komisarzem, który zasłynął schwytaniem aż trzech seryjnych morderców, harują dzień i noc, by powstrzymać niebezpiecznego maniaka. Mogą liczyć na pomoc szkolonego za granicą profilera, wschodzącej gwiazdy polskiej prokuratury, rzeszy ekspertów, a nawet hierarchów kościelnych oraz samego ministra spraw wewnętrznych i administracji, ale dochodzenie, niestety, stoi w miejscu. Kiedy w wyniku przecieku wychodzą na jaw drastyczne szczegóły zbrodni, rozpętuje się medialna burza, a "góra" domaga się natychmiastowych wyników. Czy niestrudzonym stołecznym policjantom uda się złapać zwyrodnialca, zanim życie straci kolejna niewinna kobieta?


Aleksandra Rumin to autorka, która 'kupiła' mnie swoją debiutancką książką "Zbrodnia i Karaś". Tak dobrze, jak przy niej dawno się nie bawiłam. Najlepsza komedia kryminalna od czasów Joanny Chmielewskiej. Chyba więc się nie dziwicie, że z wielkimi oczekiwaniami wypatrywałam każdej kolejnej. Na szczęście mimo różnych minusów książki były warte czekania. 

20.11 premierę miała najnowsza komedia kryminalna autorki, czyli "Zbrodnia po polsku". Zanim przejdę do fabuły, chciałam zwrócić Waszą uwagę na okładkę. Genialna, przykuwająca uwagę, świetnie pasująca do pozostałych książek Rumin. Nie da się nie zwrócić na nią uwagi. Gratuluję grafikowi bo ta i pozostałe to jedne z lepszych okładek na naszym polskim rynku. A przechodząc już do treści...

„Jak każdy pracownik budżetówki, nienawidził poniedziałków. Właściwie nie znosił też wtorków, nie przepadał za środami, pałał niechęcią do czwartków i z bliżej nieokreślonych powodów nie cierpiał piątków, ale tych przeklętych poniedziałków nienawidził w szczególności.”

Autorka, tym razem, na warsztat wzięła polską policję. Głównym bohaterem jest więc mężczyzna w średnim wieku, komisarz, as specjalnej grupy dochodzeniowej, który bardzo chciałby już odejść na emeryturę, ale niestety brakuje mu jeszcze jakiś 30 lat. Zmęczony życiem - rozwód, problemy wychowawcze z córką, kiepska płaca, nie ułatwiają mu egzystencji. Mimo kilku poważnych sukcesów, (z przypadku), nie czuje satysfakcji z wykonywanego zawodu. I taki styrany życiem, z kolejnym odrzuconym wnioskiem o emeryturę, dostaje następne zadanie: musi znaleźć zabójcę młodych kobiet, który nazywa siebie 'polskim patriotą'. Aleksandra Rumin dość brutalnie obchodzi się z polską policją, dostaje się właściwie wszystkim, aż muszę przyznać, że wzbierała się we mnie litość na tych biedaków. Co ciekawe, tym razem autorka postawiła również na brutalniejsze niż dotychczas zbrodnie i opisy zbrodni, które poprzedzały tortury, (specyficzne dodajmy).

Bohaterowie, jak zwykle są bardzo wyraziści i pokazani w mocno krzywym zwierciadle. Od razu uprzedzam, że jak nie lubicie satyry i groteski to lepiej po komedie kryminalne pani Rumin nie sięgajcie. To jest specyficzny humor i nie każdemu przypadnie do gustu. Mnie bawi. Poszukiwania 'prawdziwego patrioty', który do torturowania swoich ofiar używał nawet Zenona Martyniuka, policjant, któremu sukcesy wychodziły przypadkiem, a wpadki na spotkaniach z dziennikarzami były nie do pozazdroszczenia, zagadka, która mnie zaskoczyła to niewątpliwe walory najnowszej powieści Aleksandry Rumin. I chociaż nie wszystkie 'gagi' były śmieszne - niektóre, miałam wrażenie, były tworzone za bardzo na siłę, to jednak całość zgrabnie się ułożyła i spędziłam z nią bardzo przyjemne dwa wieczory. 

Nie była to książka lepsza niż jej poprzedniczki, można jednak powiedzieć, że utrzymała poziom. Pokazanie rzeczywistości w mocno przerysowanej, ale jakby nie patrzeć, trafnej formie do mnie przemówiło. Minusem niektóre sytuacje (dosłownie kilka), które były bardziej głupie niż śmieszne, stworzone na siłę i to czuć, można też wyłapać fragmenty książki, które są nużące. Niemniej polskość i jej atrybuty - pola maków, bociany, disco polo - zostały bardzo dobrze wykorzystane, a zagadka kryminalna godna dobrego kryminału :)
Tak więc ocena to:
-7/10    

Lubicie komedie kryminalne?
"Władca marionetek" Richard Schwartz

kwietnia 15, 2020

"Władca marionetek" Richard Schwartz

Tajemnica Askiru to jedyna obecnie czytana przeze mnie seria. Sięgając po pierwszy tom nie spodziewałam się, że autor tak bardzo wciągnie mnie w swój fantastyczny świat. Prawie rok(!) czekałam na kolejny tom, aby dowiedzieć się jak potoczą się losy Havalda, Leandry, Zokory i pozostałych. Kiedy książka trafiła do mych rąk wszystko inne poszło w niepamięć. Zaczęłam czytać ... i było ciężko. Wiele faktów zapomniałam i chociaż książka zaczyna się od strony przypominającej zarys historii wcześniejszych wydarzeń, miałam problem z wciągnięciem się w akcję.  


Wojownik Havald, półelfka Leandra i ich towarzysze szukają sposobu, by z egzotycznego Gasalabadu dostać się do legendarnej metropolii Askiru, gdzie mają nadzieję uzyskać pomoc dla swej pogrążonej w wojnie z wszechmocnym imperium Thalaku ojczyzny. Lecz macki imperium sięgają aż do pustynnego Złotego Miasta. Władca Thalaku Kolaron za pomocą intryg, mrocznej magii nekromantów i wyszkolonych zabójców zwanych nocnymi jastrzębiami usiłuje zatrzymać drużynę w Gasalabadzie. Havald i jego kompani nie wiedzą już, kto jest ich sprzymierzeńcem, a kto wrogiem. Śmierć czai się wszędzie...

Z "Władcą marionetek" lekko nie było, początek był bardzo trudny i niewdzięczny. Akcja powolna, ulubieni bohaterzy 'zniknęli', fabuła za nic nie chciała wciągnąć. Być może to zbyt długi okres oczekiwania na książkę, być może na nie najlepszy odbiór miał wpływ okres, w którym przyszło mi ją czytać - w każdym razie połowa powieści była dla mnie nudna. Mozolnie brnęłam strona po stronie, nie potrafiąc wciągnąć się w akcję. Większość spraw i problemów bohaterów kręciła się wokół Gasalabadu, jego emiry oraz jej siostry i była bezpośrednią kontynuacją wcześniejszego tomu. Dopiero gdzieś w połowie książki fabuła nabrała tempa i akcja mocno ruszyła do przodu. Tu już nie było czasu na nudę. 

Ponownie pierwsze skrzypce w powieści grał Havald, który jest nie tylko bohaterem w powieści, ale może również stanowić przykład honorowego, oddanego przyjaciela dla realnych odbiorców. To co przykuwa uwagę w serii Tajemnica Askiru to więzi jakie łączą bohaterów, z których każde pochodzi z innego świata, ma inne doświadczenia, a jednak pomimo różnic potrafią współdziałać i nawzajem na sobie polegać. Wzajemny szacunek, przyjaźń, przywiązanie, które powoduje, że gotowi są postawić na szali własne życie to wartości, których doświadczycie na łamach czwartego tomu serii Richarda Schwartza. 

Havald, który ponownie staje się niejako osią powieści to bohater wyidealizowany. Wzbudza poważanie, szacunek, bezinteresownie niesie pomoc, nie ulega pokusom, bohater - ideał. Czy to źle? Nie. Autor, na szczęście, poprzez humorystyczne sytuacje urealnia i sprowadza Havalda na ziemię. Humor zawarty w każdej z powieści Schwartza to jeden z mocniejszych punktów serii. Ukryty w postaciach, wynikający ze zdarzeń jest barwnym dodatkiem, który świetnie ubarwia przygody bohaterów. Nie raz nie dwa uśmiechniecie się, czy parskniecie śmiechem.

Niestety, tak jak w poprzednim tomie muszę ponarzekać na brak ulubionych bohaterów. We "Władcy marionetek" Richard Schwartz dopuścił do głosu, oprócz wspomnianego Havalda, Natalyię, Leandrę oraz Serafine. Pojawił się także wątek miłosny - niespełniony, tragicznie zakończony, choć jakbyśmy spojrzeli głębiej to dla tego bohatera/ki, (nie pisze wprost co by nie spoilerować;)), był to koniec spokojny, wymarzony(?), można by rzec oczyszczający. Pojawił się także dość istotny wątek skrytobójców oraz elfów. Także, jak widzicie jeżeli przemęczymy początek, który dla Was przecież może być przecież interesujący, to dalsza część książki naprawdę wciągnie Was w swoje fantastyczne władanie. Zarówno w poprzednich, jak i w tym tomie autor nie stracił swojej umiejętności, czy wręcz magii nakreślania tła. Książki Schwartza czyta się z przyjemnością nie tylko dla opisywanych przygód, wspaniale wykreowanych, tak różnych bohaterów, ale także dla wspaniałej umiejętności władania piórem. Richard Schwart żyje powieścią. Będąc w Gasalabadzie nie tylko jesteśmy towarzyszami przygód i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Poznajemy także kulturę, czy politykę. Zostajemy przeniesieni do świata, który naprawdę dobrze poznajemy, który został stworzony tak sugestywnie, że należą się za to autorowi słowa uznania, CHOCIAŻ, tym razem zdarzyły się dla mnie momenty dłużące i rozwlekające fabułę.


Podsumowanie
: Kolejny tom serii Tajemnic Askiru jest lepszy od poprzedniego tomu, ale mam nadzieję, że dużo słabszy od kolejnego. Czekam na tom 5, a Wam szczerze polecam całą serię. 
Ocena: W skali szkolnej do celującej 6, byłoby to 4 (dobry), więc w mojej do 10 będzie to +6/7-
Konkurs na Instagramie

marca 11, 2020

Konkurs na Instagramie

Zapraszam serdecznie na mój Instagram, na którym ruszył dzisiaj konkurs z 2 książkami Aleksandry Rumin do wygrania.
"Zbrodnia na blokowisku" to świetna komedia kryminalna, którą szczerze polecam.


"Zbrodnia na blokowisku" Aleksandra Rumin

marca 06, 2020

"Zbrodnia na blokowisku" Aleksandra Rumin

Skompromitowany dziennikarz Piotr Kasztelan, który zasłynął (nieumyślnym!) przejechaniem gwiazdy muzyki pop Florelii, wraca do korzeni i podejmuje pracę w lokalnej gazecie – „Bielańczyku"". Czas upływa mu na tropieniu dzielnicowych sensacji, aż pewnego dnia na jego drodze staje właściciel wydawnictwa Złota Rybka. Ze znanych tylko sobie powodów Kasztelan morduje Dagmara Homoncika, spychając go z mostku nad Potokiem Bielańskim. Kiedy wydawca kona w potwornych męczarniach, mieszkańcy okolicznych bloków siedzą przed telewizorami, bo mecz z Somalią (ostatecznie przegrany 0:11) rozgrywa właśnie uwielbiana przez wszystkich reprezentacja Polski w piłce nożnej. Brak świadków, brak motywu, brak dowodów przestępstwa. Wydaje się, że tym razem potworna zbrodnia ujdzie Piotrowi na sucho, gdy pod drzwi redakcji zostaje podrzucony anonimowy list. Na kartce papieru ktoś nabazgrał tylko trzy słowa.
Trzy słowa i przecinek: „Wiem, co zrobiłeś”. 
Aleksandra Rumin to stosunkowo nowa postać na polskim rynku. Wydała do tej pory trzy powieści z gatunku komedii kryminalnych. Jej debiutancka książka "Zbrodnia i karaś", szturmem podbiła moje serce, pozostawiając po sobie łzy śmiechu. Brawurowa akcja i specyficzne, satyryczne poczucie humoru, któremu autorka daje upust w każdej swojej powieści to zdecydowanie moje klimaty. Mimo, iż poziom absurdu w "Zbrodni po irlandzku" ocierał się już o granicę dopuszczalności to i tak zdobył moją przychylność. Z wielką przyjemnością sięgnęłam po trzecią książkę autorki, także ze zbrodnią w tytule. Tym razem Aleksandra Rumin skupiła się na typowym polskim blokowisku.
5 tytułów, które na pewno przeczytam. Premiery luty/marzec

lutego 18, 2020

5 tytułów, które na pewno przeczytam. Premiery luty/marzec

W przerwie między jedną, a drugą recenzją postanowiłam podzielić się z Wami moją topką tytułów, na które czekam, i które chcę przeczytać. Książki, które prezentuję to premiery - luty/marzec. Kolejność wg daty premiery.


1. Bez zobowiązań, Paulina Wysocka-Morawiec, Wydawnictwo Jaguar
Premiera 12.02

Barwna i wyrazista, pełna napięcia opowieść o poszukiwaniu miłości. Dla miłośniczek książek Mony Kasten. Poznany przypadkowo mężczyzna… Emocje, których nie można poskromić…

Sytuacja, jakich wiele – dziewczyna przyjeżdża na studia do dużego miasta. W akademiku dzieli pokój ze współlokatorką. Do stypendium dorabia pracą w pubie. Ma przyjaciół, ale nie chce angażować się w żaden związek, nauczona gorzkim doświadczeniem. Gorzkim i… strasznym. Przypadkiem na imprezie w klubie studenckim poznaje chłopaka. Jest trochę starszy niż ona i bardzo pewny siebie. Nie bawi się w subtelności, zwłaszcza że iskrzy między nimi od samego początku.



Ona, po zastanowieniu, składa mu pewną propozycję.
On się zgadza na nietypową umowę. 
Jednak życie toczy się drogami, których nie sposób przewidzieć i w jakimś momencie sytuacja wymyka się spod kontroli…
Lennart Malmkvist i osobliwy mops Buri Bolmena - Lars Simon

listopada 28, 2019

Lennart Malmkvist i osobliwy mops Buri Bolmena - Lars Simon

W życiu odnoszącego sukcesy młodego konsultanta, Lennarta Malmkvista, zaczynają się dziać się dziwne rzeczy. Prześladuje go kataryniarz w czerwonym fraku i pogniecionym cylindrze, i to nie tylko za dnia, ale również w snach. Na jakiś czas traci mowę, co skutkuje natychmiastowym zwolnieniem z pracy, a wreszcie dziwaczny sąsiad, stary Buri Bolmen, zapisuje mu w spadku sklep z magicznymi przedmiotami i śmiesznymi gadżetami oraz humorzastego mopsa. Wszystko to jest dość dziwne, ale będzie jeszcze dziwniej. Podczas pewnej burzy mops Bölthorn zaczyna mówić – twierdzi, że Lennart jest wybranym. Musi zaakceptować swoje magiczne dziedzictwo i wyjaśnić, kto zamordował Buriego. Morderstwo? Magiczne dziedzictwo? Gadający pies? Lennart wyobraża już sobie siebie na sofie u terapeuty... Na koniec okazuje się jednak, że Bölthorn ma rację, i że chodzi o coś znacznie większego niż zwykła magia.


Słyszeliście, albo już przeczytaliście najnowszą powieść wydaną przez Wydawnictwo Initium "Lennart Malmkvist i osobliwy mops Buri Bolmena"? Jeżeli bywacie na moich SM to z pewnością mignęła Wam jej okładka. Ja już zapoznałam się z historią zawartą na łamach tej książki, a teraz postaram się zachęcić do niej Was, gdyż cała historia okazała się bardzo fajną opowieścią - wartą polecenia. Do książki zachęcił mnie nie tylko opis i fragment, z którym każdy z Was może się zapoznać, ale także tytuł i okładka, przywołująca klimat retro powieści. 

Lennart Malmkvist to - zdawać by się mogło - na wskroś zwyczajny osobnik, pracownik dużej firmy, mężczyzna wolny i szczęśliwy. No cóż. Pozory mylą. Człowiek ten, faktycznie spełnia się w pracy, nie ma jednak szczęścia w miłości. Każde głębsze zaangażowanie w relację damsko-męską kończy się porzuceniem przez niego niewiasty. Nie myślcie jednak, że to taki współczesny samiec bez uczuć. Nie! Do zaniechania pogłębiania relacji z kobietą zmusza go ... alergia. Nieznośne swędzenie nie pozwala cieszyć się dłuższą bliskością z żadną z poznanych kobiet. Nawet ostatnia, Emma, nie ma szczęścia i choć jeszcze tego nie wie, jej związek z Lennartem skończył się nim się na dobre zaczął. Teraz zapewne myślicie, że zdradzam Wam fabułę? Spieszę uspokoić. Emma odegra jeszcze bardzo ważną rolę w całej historii. 

I tak mamy Lennarta, który marzy o awansie, przygotowuje się do niezwykle ważnego biznesowego spotkania i zmaga się z nietypowymi w życiu normalnego człowieka sprawami. Książka Larsa Simona napisana jest świetnym, plastycznym językiem, który wprowadza nas w historię i sprawia, że ne tylko czytamy ją z przyjemnością, ale i żywym zainteresowaniem, a co więcej ma to, co lubię najbardziej. Humor! Nie raz, nie dwa parskałam śmiechem nad biednym bohaterem, który jak Harry Potter dowiedział się nagle i niespodziewanie, że nie jest takim zwykłym, szarym człowiekiem, ale ma misję! Zanim jednak o niej się dowie, musi uporać się z dziwnymi sytuacjami, które na niego nieoczekiwanie spadają.

W książce oprócz zabawnego, czasami zupełnie niechcący, bohatera mamy bardzo fajne postacie drugoplanowe. Przede wszystkim, warto tu wspomnieć prawdziwego przyjaciela Lennarta - Frederika oraz sąsiadkę Marię, przez którą ciągle napływała mi ślinka. 

Książka Larsa Simona ma niezwykły, jak wspomniałam troszkę Potterowy, charakter. Wczuciu się w atmosferę powieści, ogarnięciu równoległego, magicznego świata, istniejącego tuż obok bohatera pomagają rozbudowane opisy. I chociaż brakło mi troszkę, ale naprawdę tylko troszeczkę, takiego zagłębienia się w tajemnicę, większej mroczności, to wszystko rekompensował mi zawarty w książce humor.  

Czyżby kompletnie zwariował? No dobrze, niech i tak będzie, zdecydował w duchu. Postanowił z godnością znosić to szaleństwo, które z pewnością ma jakieś patologiczne przyczyny - bo inne wyjaśnienie nie istniało - i wykorzystać je najlepiej, jak potrafił. A więc czemu nie miałby porozmawiać z psem? Skoro już oszalał, to niech przynajmniej ma z tego jakąś rozrywkę.
***
Lennart zsunął się z krzesła i przezwyciężając obrzydzenie, zbliżył głowę do obślinionego pyska Bolthorna. Po chwili miał mokro w uchu, a nieświeży oddech mopsa nasuwał skojarzenia ze spleśniałym kebabem. Starał się nie oddychać przez nos.
***
Frederik położył dłoń na ramieniu przyjaciela.
- Nie mam pojęcia, co to wszystko ma znaczyć. Przez dwie godziny jedziemy w szalonym tempie, by popatrzeć na burzę, a potem domagasz się od psa, żeby z tobą rozmawiał? (...)


Podsumowanie: Lars Simon stworzył świetną powieść łączącą w sobie kryminał z fantastyką. Humor, postacie z pogranicza dwóch światów, gadający pies i główny bohater, zagubiony w tym całym świecie spowodowały, że ksiązkę czytało mi się z prawdziwym zaciekawieniem i uśmiechem na ustach. Dziwna, ale bardzo dobra. Polecam :)
Ocena: 8/10

Fragment powieści
http://bit.ly/LennartMalmkvist-fragment
Zapowiedzi listopada

listopada 05, 2019

Zapowiedzi listopada

Kochani, zapraszam Was na spis książek, które mam zamiar przeczytać w listopadzie, a tym samym uważam je za warte uwagi. Tak jak wspominałam w podsumowaniu października, najliczniejszą grupę listopadowych lektur będą stanowiły książki świąteczne. Dajcie znać, czy i Wy będziecie po takie sięgać, czy zupełnie je odpuszczacie.
Zanim jednak przedstawię Wam świąteczne nabytki zacznijmy od tych 'zwykłych', czekających na mnie powieści, a jest ich tylko 2.

Szczęście dla zuchwałych - Petra Hülsmann

września 17, 2019

Szczęście dla zuchwałych - Petra Hülsmann


"Zabawna i wzruszająca opowieść o kobiecie, która odważyła się być szczęśliwa"

Takie zdanie widnieje na okładce najnowszej książki Wydawnictwa Initium "Szczęście dla zuchwałych" Petry Hulsmann. Ja jednak zmodyfikowałabym je na opowieść o kobiecie, która dorosła do bycia szczęśliwą.


Szczęście nie rośnie na drzewach – czasem trzeba o nie zawalczyć. Zabawna i wzruszająca opowieść o kobiecie, która odważyła się być szczęśliwa.
Stoisz po szyję w wodzie? Głowa do góry! Imprezy, wolność, beztroska − dla Marie nie ma nic ważniejszego. Wszystko zmienia się, kiedy jej siostra Christine zapada na ciężką chorobę i prosi, by na czas terapii zaopiekować się jej dziećmi. Jakby tego było mało, Marie ma przejąć jej posadę w rodzinnej stoczni jachtowej. Zupełnie nie ma ochoty na nowe wyzwanie, a tym bardziej na nowego szefa, sztywnego nudziarza o imieniu Daniel. Podczas gdy jedna katastrofa goni drugą, a życie staje się chaosem, Marie powoli zaczyna pojmować, że są na świecie rzeczy, o które warto walczyć. I że pewne sytuacje – na przykład nowa miłość − dopadają człowieka wtedy, gdy się tego najmniej spodziewa.

"Zbrodnia po irlandzku" Aleksandra Rumin

sierpnia 09, 2019

"Zbrodnia po irlandzku" Aleksandra Rumin

Aleksandra Rumin to autorka, która niezwykle pozytywnie zaskoczyła mnie swoją debiutancką powieścią "Zbrodnia i Karaś". Trafna satyra na życie akademickie wywołała u mnie prawdziwy i szczery śmiech, który nie schodził z mej twarzy praktycznie do ostatniej strony. Z wielką ciekawością i ogromną nadzieją na kolejną dawkę absurdu, zamkniętą w dowcipnej powieści, zagłębiłam się w lekturę "Zbrodni po irlandzku".

Egzotyczne wycieczki to niebezpieczne hobby. Co roku kilkuset spragnionych wrażeń Polaków ginie podczas wakacyjnych wojaży. Dlatego nikogo nie dziwi, że nieszczęścia dotykają również uczestników wyprawy do Irlandii z biurem podróży „Hej Wakacje”. Nikogo poza pilotem wycieczki, którego męczy przeczucie, że coś tu nie gra. Tomasz Waciak nie ma jednak czasu na dochodzenia, bo musi się użerać z irlandzką pogodą, roszczeniową starszą panią, ciągłymi zmianami programu, zatruciami pokarmowymi i nieprzepartą ochotą, żeby strzelić sobie drinka. Albo trzy.

"Oko pustyni" Richard Schwartz

maja 24, 2019

"Oko pustyni" Richard Schwartz

"Oko Pustyni" to trzeci tom fenomenalnej serii Tajemnica Askiru. Zarówno pierwszą - rewelacyjną część, jak i drugą - jeszcze lepszą, miałam przyjemność czytać i dzielić się z Wami wrażeniami po lekturze:

Nic więc dziwnego, że kolejnej wypatrywałam jak gwiazdki w Boże Narodzenie. I doczekałam się akurat na urodziny. Wydawać by się więc mogło, że otrzymałam najlepszy prezent urodzinowy... ale czy na pewno? Czy można utrzymać dobre tempo i tak wysoki poziom jaki był w dwóch pierwszych tomach? Zapraszam na moją po-czytelniczą refleksję.


W poszukiwaniu sojuszników w walce z niszczycielskim Thalakiem wojownik Havald, pół-elfka Leandra, mroczna elfka Zokora i pozostali członkowie drużyny trafiają do pustynnego Besarajnu. Są zmuszeni zostać tu dłużej, by uwolnić Leandrę z rąk handlarzy niewolników. Wpadają przy tym w wir walki o tron, która wstrząsa Gasalabadem, stolicą monarchii. Niebagatelną rolę odegra w niej magiczny artefakt − Oko Gasalabadu, a Havaldowi i jego towarzyszom przyjdzie się zmierzyć z politycznymi intrygami, knowaniami zamachowców, mroczną magią nekromantów i… ze sługą Arminem, któremu nie zamykają się usta.

Trzeci tom rewelacyjnej serii fantasy Tajemnica Askiru to skwar i egzotyka obcego emiratu, magia, przygoda i niezapomniani, wyraziści bohaterowie w najlepszym wydaniu.

"Oko pustyni" rozpoczyna się szalonymi poszukiwania ukochanej Havalda Leandry.
* (Muszę przyznać, że musiałam cofnąć się do drugiego tomu, aby przypomnieć sobie, na czym stanęła cała historia.)

To Havald stanowi sedno i serce trzeciego tomu Tajemnicy Askiru. To on jest tu najważniejszy, to on jest naszymi oczami w powieści. Teatr jednego bohatera, jak określiłabym "Oko pustyni", jest tym, co wyróżnia ją na tle pozostałych części. Wydarzenia toczą się spokojnie, a nacisk kładziony jest na politykę i tajemnice związane z walką o tron, która toczy się w Gasalabadzie. Grupa przyjaciół, która próbuje znaleźć sojuszników w walce z Thalakiem zostaje zepchnięta na boczny tor, pozwalając błyszczeć Havaldowi. 

"Oko pustyni" zdaje się być przerwą, łykiem świeżego powietrza, po dwóch niezwykle emocjonujących tomach. Pozwala nam odejść od głównych wydarzeń i spojrzeć z perspektywy na opisywane czasy. A ponieważ Richard Schwartz ma niebywały talent do malowniczego, ale w żadnym wypadku nie nudnego opisywania rzeczywistości, żadne zdanie z książki nie jest zbędne i pozbawione znaczenia. Poznajemy więc zwyczaje, tradycję i historię Besarajnu, zaznajamiamy się z nowymi bohaterami - autor tak buduje postaci, że potrafi zainteresować nawet najbardziej epizodycznym bohaterem, poznajemy także historię założycieli Drugiego Legionu, czyli Serafine oraz Jerbila. Zostajemy świadkami intryg i spisków, które towarzyszą walce o koronę, a także bierzemy udział w politycznych negocjacjach. Mimo, iż tempo powieści bardzo spada, przez większą część książki nie ma gwałtownych zwrotów akcji, to jednak, czytając nie można się nudzić. Język autora i to jak potrafi zainteresować czytelnika jest wprost niewiarygodne.

Uważam jednak, iż zawłaszczenie historii przez jedną postać odrobinę zubożyło powieść. Brakowało mi spojrzeń i wtrąceń pozostałych bohaterów, zwłaszcza Janosa i Zokory, która większą część książki zajęta była czytaniem romansów. Podoba mi się za to rozwój, jaki poczynają bohaterowie i to, że nie możemy być pewni, co się z nimi stanie i czy nie ukrywają przed nami jakiś swoich tajemnic. Richard Schwartz potrafi zaskoczyć, i w odpowiednim momencie pokazać, iż nie wszystko jest takie, jakie nam się obecnie wydaje. Podziwiam postać Seglindy, córki karczmarza, która wspaniale przeistoczyła się w prawdziwą bojowniczkę. Autor w każdym tomie, także w "Oku pustyni" wspaniale udowadnia, że nie wszyscy, którzy wydają nam się dobrzy naprawdę tacy są, i nie wszyscy z pozoru źli nie mogą się zmienić. I mimo, iż główna tajemnica zawarta w powieści została przeze mnie rozszyfrowana właściwie na początku, to nie przeszkadzało mi to we wciągnięciu się w opisywaną historię.


Mimo, iż jak wspomniałam na początku, akcji w powieści właściwie brak, to jednak autor nie powstrzymał się przed mocnym uderzeniem, a właściwie dwoma, które pobudzają zarówno bohaterów, jak i nas, jako czytelników. Muszę przyznać, że tego mi w całej książce brakowało, gdy więc nastało, nie mogłam się oderwać. "Oko pustyni" wydaje się być przystankiem między minionymi wydarzeniami, a tym, co jeszcze nastąpi. Mimo, iż tutaj mój entuzjazm nieco opadł, ekscytacja zmalała to jednak z nieukrywaną niecierpliwością czekam na kolejny tom, zwłaszcza, że nastąpiło parę ciekawych rozwiązań, których raczej się nie spodziewałam.

Podsumowanie: Barwny język autora przeniósł mnie do Besarajnu i pozwolił towarzyszyć bohaterom w ich kolejnych zmaganiach. I chociaż akcja powieści toczy się spokojnym tempem z naciskiem na politykę i zakulisową walkę o władzę, to czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. Brakowało mi, niestety, większego udziału pozostałych bohaterów.
Ocena: -7/10

"Odwyk"

maja 15, 2019

"Odwyk"

Sięgając po książkę sprawdzacie, czy jest ona tworem debiutanta? Czy ma to dla Was znaczenie? Dla mnie nie. Nie ma u mnie taryfy ulgowej, co najwyżej może być większy podziw. Dla autora książki "Odwyk" taki podziw się u mnie znalazł, a z jakiego powodu? Zapraszam na kolejną opinię.
Łódź, środek lata, upał i tylko pozorny spokój. W renomowanej klinice leczenia uzależnień zostają znalezione zmasakrowane nagie zwłoki.

Ofiarą zabójcy pada jeden z pacjentów. Ale to nie ostatnia zbrodnia psychopaty.
Sprawę prowadzi czwarty komisariat w Łodzi na czele z inspektorem Ryszardem Walskim.
Cel jest prosty – złapać sprawcę, zanim dojdzie do kolejnego brutalnego morderstwa.
Ale morderca cały czas jest krok przed policjantami. Zostawia za sobą ślady, lecz reguły tej przerażającej gry zna tylko on.
Kim jest zabójca? Dlaczego wybiera na swoje ofiary ludzi uzależnionych i związanych z półświatkiem narkotykowym?
Co oznaczają symbole, które zostawia przy zwłokach?
Jaki ma cel i czy uda mu się go osiągnąć?
Odpowiadając na te i inne pytania, autor trzyma czytelnika w napięciu aż do ostatniej strony!

Powieść Adama Widerskiego to książka o zbrodni, miłości, kłamstwie, układach prominentów i wielkiej tajemnicy. Przede wszystkim jednak o trudnej przeszłości, która często nie pozwala o sobie zapomnieć.

"Pierwszy róg" Richard Schwartz

kwietnia 22, 2018

"Pierwszy róg" Richard Schwartz

Wszystko ma swój początek w zasypanej śniegiem gospodzie w górach dalekiej Północy. Stary wojownik Havald, zmęczony życiem i wieczną walką, tajemnicza czarodziejka Leandra, niebezpieczny przywódca bandy łupieżców i mroczna elfka o szczególnych upodobaniach seksualnych. Każde szuka czegoś innego. Każde podąża w inną stronę. Kim są naprawdę? Dokąd zmierzają?
Żadne z nich nie wie, że głęboko pod gospodą krzyżują się prastare linie mocy. Kiedy siarczysty mróz i burza śnieżna odcinają podróżnych od świata, wybucha panika: krwawy mord wskazuje na to, że w pobliżu czai się bestia. Czy Havald i Leandra mogą komuś zaufać? Trop prowadzi do legendarnego
królestwa Askiru…

Intensywna, gęsta atmosfera, znakomite dialogi i fenomenalnie wykreowani bohaterowie to tylko przedsmak monumentalnego eposu o walce z przepotężnym Imperium Thalaku.


"Pierwszy róg" jest powieścią fantastyczną, która od pierwszej strony nas zaskakuje. Czytelnik od początku czuje się wciągnięty w opisywaną przez autora sytuację odciętej od świata, zasypanej gospody, w której schronienie znaleźli przypadkowi wędrowcy. Atmosfera tej zamkniętej przestrzeni, doskonale nakreślona przez Richarda Schwartza, nie pozwala nam oderwać się od czytanej powieści. I jest to o tyle zaskakujące, że autor powieścią "Pierwszy róg" dopiero debiutuje.

"Pierwszy róg" jest powieścią fantastyczną, która od pierwszej strony nas zaskakuje. Czytelnik od początku czuje się wciągnięty w opisywaną przez autora sytuację, odciętej od świata, zasypanej gospody, w której schronienie znaleźli przypadkowi wędrowcy. Atmosfera tej zamkniętej przestrzeni, doskonale nakreślona przez Richarda Schwartza, nie pozwala nam oderwać się od czytanej powieści.I jest to o tyle zaskakujące, że autor powieścią "Pierwszy róg" dopiero debiutuje.

Bohaterami "Pierwszego rogu" są zarówno bohaterowie fantastyczni, jak i zwykli ludzie. Z jednej strony mamy elfy, wilkołaki, krasnoludy, a z drugiej zwykłych handlowców, żołdaków, górników. Z pozoru zwykli, niepowiązani ze sobą bohaterowie skrywają różne tajemnice, które autor powoli, świetnie podkręcając zaciekawienie czytelnika, systematycznie wyjaśnia. Mamy więc Elfkę, która poszukuje legendarnego wojaka, aby pomógł jej w pewnej misji, starszego wojownika, który pragnie jedynie spokoju, żołdaków, którym zależy przede wszystkim na rozrywce itd. ... Równie tajemnicze jak bohaterowie jest miejsce akcji. Niby zwykła, dająca schronienie gospoda, w rzeczywistości miejsce skrywające wiele nieznanych sekretów.

Akcja początkowo płynie powoli, zaznajamiamy się z nową sytuacją, poznajemy pierwszych bohaterów, aż w końcu następuje zwrot i akcja nabiera tempa. Sposób przedstawienia wydarzeń przywołuje doskonale skrojony ... kryminał. Tajemnicza śmierć i grupa uwięzionych osób, z których każdy może być potencjalnym mordercą.

Wydarzenia w powieści rozwijają się powoli jednak sposób opisywania i dochodzenia do sedna i rozwiązania zagadek powodują, że ciężko się od książki oderwać. Magia, tajemnice, dobrze i ciekawie dobrani bohaterowie to składniki niebanalnej, wciągającej historii, która nie pozwala z czytana historią się pożegnać. Nie znaczy to jednak, że powieść Schwartza pozbawiona jest wad. Największą, która rzutowała w pewnym stopniu na odbiór powieści, a przede wszystkim jej bohaterów była relacja między dwójką głównych bohaterów. Opisywane, rodzące się między nimi uczucie nie przekonywało; zdecydowanie brakowało 'chemii'. Autor świetnie opowiada, kreuje fantastyczną rzeczywistość nie potrafi jednak oddać i opisać emocji oraz uczuć, które zaczynają kiełkować w bohaterach. Sytuacje i stosunki intymne są w książce po prostu drętwe. Relacja między dwójką głównych bohaterów nie przekonuje. Mam jednak nadzieję, że kolejne tomy będą już pod tym względem lepiej dopracowane. 


Podsumowanie: Muszę przyznać, że powieść jest zaskakująco dobra jak na dzieło zupełnego debiutanta. Przechodzenie od dusznej atmosfery zajazdu i wydarzeń toczących się w zamkniętej przestrzeni, przez legendy, zdarzenia z przeszłości mające wpływ na teraźniejszość, po świetnie skonstruowanych, różnorodnych bohaterów i trzymające w napięciu zwroty akcji usatysfakcjonują każdego miłośnika dobrej książki.
Ocena: 8,5/10    
Polecam!
Copyright © Feminadomi.pl , Blogger