stycznia 19, 2021

"O chłopcu, który poszedł za tatą do Auschwitz" Jeremy Dronfield

Gustav, skromny tapicer polskiego pochodzenia, i jego nastoletni syn Fritz byli Żydami. W Austrii w przededniu wojny nie było gorszego przewinienia. W 1939 roku, rozdzieleni z rodziną, trafiają do obozu w Buchenwaldzie. Tam każdego dnia znoszą głód, katorżniczą pracę i najgorsze ludzkie okrucieństwa. Ale mają siebie. Niezwykła więź daje ojcu i synowi siłę, by przetrwać. Kiedy więc Gustav trafia na listę do Auschwitz, Fritz wie, że to wyrok śmierci. Podejmuje heroiczną decyzję: sam zgłasza się do obozu. Napisana na podstawie sekretnego dziennika Gustava Kleinmanna, opowiedziana z niezwykłą wrażliwością prawdziwa historia podróży w głąb piekła nazistowskich obozów, heroicznej walki o przetrwanie i niewiarygodnego ocalenia. Opowieść o miłości, która daje odwagę, by zejść do piekła. I siłę, by to piekło przetrwać. 


Zaczynając lekturę książki "O chłopcu, który poszedł za tatą do Auschwitz", nastawiałam się na mocną, tragiczną i emocjonalną historię. Zwłaszcza, że przedmowa głosi:

"To historia prawdziwa. Każda występująca w niej osoba, każde zdarzenie, każdy zwrot akcji i niewiarygodny zbieg okoliczności ma potwierdzenie w źródłach historycznych." 

Jakie było moje zdziwienie, gdy czytałam pozbawioną emocji opowieść o coraz gorszym traktowaniu wiedeńskich Żydów. Przykre wydarzenia, prześladowania aż w końcu wywózkę miałam podaną na zimnej, bezuczuciowej tacy. Bardzo trudno mi się ją czytało - właściwie to chciałam rzucić książkę w kąt, ale wtedy dostałam wiadomość prywatną na Instagramie od osoby, która była zdziwiona moimi spostrzeżeniami, gdyż ona pamiętała ją zupełnie inaczej. Pomyślałam więc, że dam jej szansę i kontynuowałam czytanie. Długo jeszcze denerwowałam się na suchą relację narratora, aż w końcu przyszedł przełom.

Książka nabrała dla mnie bardziej osobistego charakteru gdy Gustav z synem trafili do pierwszego obozu. Dopiero w tym momencie styl pisania autora nabrał dla mnie sensu. Koszmar miejsca i toczących się tam wydarzeń nie potrzebował dodatkowego zabarwienia emocjonalnego. Forma relacji w zupełności wystarczyła by pokazać czytelnikowi, co ludzie tam przechodzili. 

Historia rodziny Kleinmannów jest jedną z miliona, które dotknęły ludzi w czasie II wojny światowej, najczęściej jednak powstające o tej tematyce książki opisują osoby przebywające w obozie Auschwitz-Birkenau. Tutaj, wbrew tytułowi, o głównym obozie Auschwitz jest naprawdę mało. Mamy za to rzeczywistość Buchenwaldu oraz Monowitzu (podobóz Auschwitz).  Oboje, Gustav i Fritz, jako jedni z niewielu przeżyli tak długo, tak wiele, i co najważniejsze - razem! To obozowa rzeczywistość jest tutaj główną osią fabuły. Okrucieństwo, upadek nadziei, szczęście, pech, strach, śmierć, siła woli - to wszystko towarzyszy nam strona po stronie i jest tym trudniejsze, że wiemy iż wydarzyło się naprawdę. 
 
Los ojca i syna w obozach przeplatany jest opisem tego, co działo się w ich domu w Austrii, w którym pozostała Tini  - żona Gustava oraz reszta ich dzieci. Tini do samego końca, do swojej wywózki, starała się uratować swoich najbliższych, organizując im wyjazd za granicę. Czy to się udało - dowiecie się z książki. Wracając jeszcze do tytułu - należy dodać, iż tytułowy 'chłopiec' w momencie przewożenia do Auschwitz, był praktycznie już mężczyzną. 

Chciałabym jeszcze wspomnieć o jednej istotnej rzeczy. Autor "W chłopcu, który poszedł za tatą do Auschwitz" niczego od siebie nie dodaje. Trzyma się dziennika i wspomnień, przekazuje nam relację głównych bohaterów nie 'upiększając' rzeczywistości. Historia jest sama w sobie tragiczna, pełna nadziei, zwrotów akcji, których nie powstydziłby się żaden thriller i to wystarczy, by czytelnik czytał ją z sercem pełnym najrozmaitszych uczuć. 
Ocena 7/10 

14 komentarzy:

  1. Świetna recenzja Femina Domi. Będę mieć książkę na uwadze, chociaż teraz - zrobiłem sobie przerwę od literatury obozowej na pewien czas. Pozdrawiam po zakupach z maseczką w tle :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam, wciągnęła mnie niesamowicie i poruszyła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dałam jej szansę gdyż ostatecznie i ja byłam bardzo zadowolona z lektury ☺️

      Usuń
  3. Książki o takiej tematyce wywołują we mnie zawsze ogrom emocji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo cenią sobie tego typu książki i chciałabym poznać tam historię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jakoś nie mam szczęścia do książek opartych na dziennikach z okresu wojny. Nie wiem czy po nią sięgnę.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie książki są naprawdę ważne i wiem, ze po nią sięgnę prędzej czy później.

    OdpowiedzUsuń
  7. zawsze boję się takich książek... kiedyś zaczytywałam się w takije literaturze, obecnie boję się swoich emocji, jakie pewnie pojawią się u mnie przy takiej tematyce. Na razie odpuszczę, ale bardzo dobrze, że takie książki powstają.

    OdpowiedzUsuń
  8. Od czasu do czasu lubię przeczytać takie książki, więc tą fabułę chętnie poznam. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Witaj na moim blogu. Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza i dodasz go do obserwowanych. Zostaw również adres swojego miejsca, z przyjemnością Cię odwiedzę.

Copyright © Femina domi , Blogger