lutego 28, 2018

"Apteka marzeń"

Czy o książce, która opowiada o cierpieniu dzieci można napisać coś złego? Czy powieść opartą o prawdziwe - smutne - wydarzenia można w ogóle recenzować? Czy można taką książkę zdefiniować, jako dobrą/złą?

"Apteka marzeń" Nataszy Sochy opowiada o dwóch dziewczynkach, Oli i Karolinie, które los połączył w cierpieniu i chorobie. Ola malutka, Karolina już nastolatka. Dzieli je wiek, doświadczenie, przeżycia; łączy wspólny wróg - choroba, a także radość i chęć życia. Obie hardo stawiają opór toczącej ich ciała chorobie, nie poddają się i nie ustają w swej woli życia. Małe-Wielkie bohaterki. 

Autorka postanowiła w swej książce złożyć także hołd innym cichym bohaterkom - matkom. Kobietom, którym nie straszne żadne warunki, które cicho i pokornie znoszą swój żal, smutek, które odkładają własne potrzeby na rzecz całkowitego oddania się dzieciom. Oczywiście autorka nie pomija również roli ojców, którzy z drugiego szeregu dbają o utrzymanie, ład, porządek w domu. 

Książka jest bardzo emocjonalna, trudno czytać o cierpieniu niewinnych, bezbronnych dzieci. Ciężko powstrzymać się od łez - zdecydowanie zanim otworzymy "Aptekę marzeń" powinniśmy zaopatrzyć się w chusteczki higieniczne. Książka wywołuje cały ogrom uczuć, smutek, nadzieję, współczucie... Miejscami jest jednak dość chaotyczna i nagromadzona wątkami. Mamy tutaj chorobę, 3 rodziny, wątek dzieci w szpitalach, matek, skomplikowanych powiązań rodzinnych itd. Moim zdaniem niepotrzebnie autorka aż tyle problemów próbowała 'włożyć' do tej powieści. Ciężko skupić się na 1 wątku bo zaraz mamy kolejny i kolejny. Moim zdaniem lepiej by zrobiło powieści skupienie się na jednej wybranej bohaterce i obudowa fabuły wokół niej, a nie rozdrabnianie się na inne kwestie, które rozbijają opowieść.

"Apteka marzeń" jest pisana z dwóch perspektyw: mamy Oli i jest to forma pamiętnika oraz narratora 3osobowego. Drażniło mnie, chociaż rozumiałam ból matki małej Oli, jej bagatelizowanie reszty społeczeństwa, problemów, które dla niej, co zrozumiałe, nie były ważne, ale dla tych innych postronnych osób tak. Było parę fragmentów, które mnie denerwowały, bo nie uważam, żeby można było wartościować czyj problem jest ważniejszy. Dla każdego jego problem jest ważny, nie ma potrzeby bagatelizowania tego, czy wręcz wyśmiewania. Mimo to, rozdziały pisane z perspektywy Magdy, mamy Oli dużo bardziej mnie poruszały, niż te poświęcone Karolinie.

Mamy w powieści sporo wiedzy stricte medycznej, co pokazuje, że Natasza Socha rzetelnie podeszła do sprawy. Na plus należy także zapisać autorce, że bardzo dobrze wczuła się i opisała zachowanie, sposób myślenia i relacje z matką nastoletniej Karoliny. Brakowało mi w natomiast książce wyraźniejszego połączenia historii Oli i Karoliny. Czytając miałam wrażenie, że to 2 oddzielne opowieści wciśnięte do jednej okładki. A zarówno jedna jak i druga stanowią świetny materiał ... na osobne powieści.

Mimo wad "Apteka marzeń" to powieść, którą czytamy od pierwszej do ostatniej strony z zainteresowaniem, z zapłakanymi oczami, często też z uśmiechem, podziwem dla bohaterów, z trudnymi myślami przelatującymi przez naszą głowę, ale przede wszystkim z nadzieją na pomyślny finał. Czytamy i nie możemy zrozumieć dlaczego? po co? Dziękując, że nasze dziecko śpi spokojnie w pokoju obok...

Podsumowanie: Trudny temat, który autorka starała się udźwignąć najlepiej jak umiała. Powieść bardzo emocjonalna, ale niepozbawiona wad. "Apteka marzeń" pokazuje nam jak okrutny potrafi być los, ale również udowadnia, że nigdy nie można tracić nadziei. Nie polecam, nie odradzam, ale jak zdecydujecie się na lekturę to nie zapomnijcie zaopatrzyć się w chusteczki.
Ocena: 6+/10

17 komentarzy:

  1. Może latem zdecydowałabym się na taką lekturę.Teraz dobija mnie zimowy czas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może ze względu na ten emocjonalny pierwiastek kiedyś się skuszę :) Póki co jednak mam wiele innych książek do nadrobienia i na nich się skupie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę samych pozytywnych doznań;) Również pozdrawiam

      Usuń
  3. Sięgam po takie poruszające książki i po tę pewnie też sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie książka bardzo się podobała, jest dla mnie wyjątkowa ze względów osobistych. Jeśli chcesz wiedzieć dlaczego. serdecznie zapraszam w odwiedziny na mojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie musze przeczytać! Tylko ⏳

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba sobie odpuszczę, takie książki do mnie nie przemawiają ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzeczywiście temat trudny, ale jakże wazny...

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety nie przepadam za takim gatunkiem :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Recenzja cudowna, a sama okładka książki to już w ogóle coś wspaniałego. Lubię takie kobiece książki, to coś dla mnie :)
    Dodaję bloga do obserwowanych,

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/03/powrot-do-domu-allan-stratton.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Bajkowa okładka, ale wspaniała książka! ;)

    OdpowiedzUsuń

Witaj na moim blogu. Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza i dodasz go do obserwowanych. Zostaw również adres swojego miejsca, z przyjemnością Cię odwiedzę.

Copyright © Femina domi , Blogger