czerwca 05, 2023

Odrodzenie dzikich kwiatów - Micalea Smeltzer

Zapomniana. Nieplanowana. Silniejsza od wszelkich przeciwności. Ich miłość zakwitnie na nowo – jak dzikie kwiaty.

Sześć lat temu Salem rozstała się z ukochanym. W tym czasie w jej życiu zmieniło się tak wiele, że stała się już inną osobą. Zmuszona do trudnych wyborów, próbuje odciąć się od przeszłości i zapewnić swojej córce szczęśliwe dzieciństwo. Powrót do rodzinnego miasteczka okazuje się jednak powrotem do największej miłości i najgorszej tragedii jednocześnie.

Pierwsze spotkanie z Thayerem sprawia, że ożywają wszystkie wspomnienia – te bolesne, ale także te słodkie i upajające. Oboje bardzo się zmienili, a życie odcisnęło na nich swoje piętno. Ale czy to oznacza, że ich miłość ostatecznie się wypaliła? Czy krzywdy, jakich oboje doznali, raz na zawsze oddzieliły ich od siebie? A może wciąż jest szansa na nowy start? Salem i Thayer mają w sobie wiele siły i odwagi. Wytrwałość to jednak za mało, by miłość mogła w pełni się odrodzić.


"Odrodzenie dzikich kwiatów" przyciąga piękną okładką oraz - jak wynika z opisu - wieloma wzruszeniami. Główni bohaterowie to Salem i Thayer, których łączy smutna przeszłość, rozstanie, oraz ... Każde z nich próbowało ułożyć sobie życie, ale jednak wspomnienie wielkiej miłości nie pozwoliło im na to. Teraz, na skutek kolejnych smutnych wydarzeń, ponownie się spotykają. 

Historia opowiedziana przez autorkę nie jest wyciskaczem łez, chociaż były momenty, że łezka mogła się w oku zakręcić. To dosyć ciekawa historia, pokazująca, że nie zawsze miłość wystarcza do wspólnego życia. Pokazuje także, że życie daje nam czasami drugą szansę i tylko od nas zależy, co z nią zrobimy, czy ją wykorzystamy. 

Dla mnie w powieści było odrobinę za dużo rozważań Salem, powtórzeń myśli, dziecinnego zachowani. Miałam wrażenie jakbym czytała i obserwowała życie nastolatki, a nie dorosłej, doświadczonej kobiety. Irytowało mnie jej zachowanie, brak jakiegokolwiek dystansu (po tylu latach!), i taka chwiejność. Polubiłam za to jej byłego męża, któremu należy się książkowy order za idealność. Zdecydowanie autorka była łaskawsza przy tworzeniu bohaterów płci męskiej. 


Dla mnie powieść była troszkę zbyt naiwna, ale ładna. Taka niewymagająca angażowania emocji czytelnika, pokazująca, że nigdy nie jest za późno na próbę naprawienia relacji z ludźmi, których kochamy. Może nie uwierzyłam w tę wielką miłość, ale nie czytałam pierwszej części, może gdybym przeczytała mój odbiór powieści byłby inny, jednak nie żałuję, że sięgnęłam po książkę. Na niedzielne leniwe popołudnie była w sam raz. A może w Was wzbudzi więcej emocji? :)

P.S. "Odrodzenie dzikich kwiatów" jest drugim tomem. 
Pierwszy nosi tytuł "Wytrwałość dzikich kwiatów"

3 komentarze:

  1. Na wakacyjne lenistwo będzie idealna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami naiwne książki robią nam dobry dzień.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie moje klimaty, ale ładny tytuł i okładka... Może kiedyś. ;)

    OdpowiedzUsuń

Witaj na moim blogu. Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza i dodasz go do obserwowanych. Zostaw również adres swojego miejsca, z przyjemnością Cię odwiedzę.

Copyright © Femina domi , Blogger