sierpnia 31, 2018

"Przypadki Callie i Kaydena"

Parę dni po opublikowaniu recenzji słabiutkiej, naciąganej, żeby nie napisać bzdurnej opowieści o 'wielkiej miłości' ("Światło, które utraciliśmy"), przeczytałam i zachwyciłam się inną. "Przypadki Callie i Kaydena" to zupełnie inna książkowa liga. Powieść niby młodzieżowa, ale więcej w niej mądrości i prawdy życiowej niż w niejednej pisanej dla 'dorosłych'.
Bohaterami powieści jest dwoje młodych ludzi rozpoczynających dorosłe życie. W miarę upływu stron okazuje się jednak, że dorosłe życie rozpoczęli oni już dawno. Naznaczeni przeszłością co dzień próbują stawiać czoła teraźniejszości. 

Tytułowych bohaterów - Callie i Kaydena - poznajemy gdy rozpoczynają naukę w tym samym college'u, szybko jednak dowiadujemy się, że nie jest to ich pierwsze spotkanie...

"
Dla Kaydena cierpienie w milczeniu było jedynym sposobem, by przeżyć. Jeśli miał szczęście, nie wychylał się i wypełniał polecenia, mógł przetrwać kolejny dzień. Jednak pewnej nocy, kiedy zdawało się, że jego szczęście - a może nawet i życie - właśnie się kończy, pojawiła się ona...
Callie nie wierzyła w szczęśliwe zrządzenia losu. Przynajmniej od czasu swoich dwunastych urodzin, gdy odebrano jej wszystko. Kiedy najgorsze już minęło, dziewczyna pogrzebała uczucia i przysięgła nigdy nikomu nie zdradzić, co się naprawdę wydarzyło. Teraz, sześć lat później, nadal zmaga się z bolesną tajemnicą..." (
cyt. za Zysk i S-ka Wydawnictwo)

Znajomości rozpoczętej, być może, uratowaniem życia, nie można zapomnieć, ani wymazać z pamięci. Kiedy więc bohaterowie spotykają się ponownie, nie mogą przejść obok siebie obojętnie. Kaydena zaczyna fascynować ta cicha, zamknięta w sobie, nieśmiała dziewczyna, która zdaje się zmagać z większymi problemami niż te, które dręczą jego. Cierpliwość, ale i nieustępliwość chłopaka powodują, że Callie zaczyna mu ufać, pozwalając coraz bardziej się do siebie zbliżać. Widzimy i czujemy rodzącą się między nimi przyjaźń.

"Wygląda tak niewinnie i nieśmiało. Zdaje się, że tej dziewczynie potrzeba tysiąca przytuleń, by wymazać cały smutek, który niesie na swoich ramionach."

Nie wszystkie fakty dotyczące życia i przeszłości bohaterów - przede wszystkim Callie, są nam od początku znane. Autorka przemyca informacje, możemy domyślać się, co się wydarzyło, ale nie jesteśmy tego w 100% pewni. Tak jak nie jest ich pewny Kayden, który powoli i stopniowo odrywa od Callie kolejne warstwy jej pancerza, aby dotrzeć do serca dziewczyny, która tak go zafascynowała. Opis bohaterów, którzy starają się żyć normalnie, którzy próbują na swój sposób radzić sobie z rzeczywistością, i którzy na dodatek zaczynają się na siebie 'otwierać' jest poruszający i emocjonujący.

To co najbardziej urzekło mnie w tej książce to podejście autorki do podjętych tematów. Nie mamy tu problemów ujętych jedynie powierzchownie. Jessica Sorensen wnikliwie i poważnie podeszła do poruszanych przez siebie wątków. Autorka pokazuje nam jak bohaterowie próbują radzić sobie w normalnym życiu, a my im w tym kibicujemy, czując jak wiele wysiłku ich to kosztuje. Książka naprawdę wzbudza w nas niemałe emocje. To nie jest kolejne romansidło dla młodzieży, w którym problemy są błahe, bohaterowie płascy, fabuła przewidywalna, zakończenie banalne, a sposób pisania wzniosły - NIE. To jest dobra powieść o młodych ludziach, którzy zmagają się ze swoimi problemami, których problemy naprawdę nie są błahe, i które nie zawsze kończą się happy endem.

Jessica Sorensen ma dobre pióro; pisze lekko, bez zadęcia - prawdziwie. Wierzymy w to, co czytamy, a co więcej odbieramy tę relację bardzo emocjonalnie. Słowa autorki trafiają do nas, przekonują i sprawiają, że nie możemy oderwać się od lektury. Autorka postawiła na zakończenie otwarte, wbijające w fotel, poruszające... czy warto zajrzeć do kolejnego tomu? Jeszcze nie wiem, mam nadzieję, że tak, a "Przypadki Callie i Kaydena" szczerze polecam.
Ocena 9/10

P.S. Największy minus powieści? Okładka...

29 komentarzy:

  1. Dużo dobrego czytałam o tej serii, a Twoja recenzja dodatkowo to potwierdzę, więc będę miała ją na uwadze. 😊
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również pozdrawiam, a bloga oczywiście znam i odwiedzam :)

      Usuń
  2. Czyli sprawdza sie powiedzenie nie sądź książki po okładce

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie, może kiedyś po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka rzeczywiście jakoś odrzuca, ale skoro treść jest lepsza, to chętnie przeczytam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kupiłam ją mojej córce, zbiera ksiązki tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że książka bardzo Ci się spodobała. Wezmę ją pod uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, spodobała mi się, zwłaszcza w kontraście do innych płytkich obyczajówek o niczym.

      Usuń
  7. Faktycznie okładka taka sobie, mnie by nie zachęciła, ale skoro treść dobra, to wybaczam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaintrygowałaś mnie i chętnie sięgnę po tę książkę. Myślę, że mi się spodoba, bo lubię takie klimaty. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam dawno temu, ale wspominam bardzo przyjemnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha, no weź, ta okładka jest taka dramatyczna:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Książkę uwielbiam. Pamiętam, że jej czytanie przyniosło mi morze emocji. Na kolejnej części pojawiła się chyba potem moja rekomendacja. Na prawdę dla mnie to wyjątkowa historia i choć czytałam ją dawno temu, wciąż mocno ją pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  12. No popatrz, a mnie akurat okładka zupełnie nie przeszkadza, choć z reguły nie przepadam za tymi zdjęciowymi. Może dlatego, że uwielbiam deszcz i wszystko w nim wydaje się jakieś takie bardziej do przejścia? XD

    Brzmi ciekawie, może kiedyś po nią sięgnę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że znalazł się ktoś komu się podoba, do mnie ona zupełnie nie przemawia :)

      Usuń
  13. Twoja recenzja zachęca do przeczytania książki ;) Niebawem chłodne jesienne wieczory przybędą do nas, a wtedy będzie czas na dobre lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Jesień nieodmiennie łączy się z kocem, gorąca herbatą i książką <3

      Usuń
  14. Cudowna okładka i cudowna emocjonalna książka :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2018/08/basilurtea-naturalna-herbata.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak komuś okładka się podoba, no i fajnie:) Dziękuję za zaproszenie, na pewno skorzystam.

      Usuń
  15. Czytałam tak samo jak i całą serię i na prawdę dobrze ją wspominam :) Jedna z lepszych!

    OdpowiedzUsuń

Witaj na moim blogu. Będzie mi bardzo miło jeżeli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza i dodasz go do obserwowanych. Zostaw również adres swojego miejsca, z przyjemnością Cię odwiedzę.

Copyright © Femina domi , Blogger