"Ekoliski. Misja ratowania Ziemi" Marek Marcinowski

czerwca 18, 2021

"Ekoliski. Misja ratowania Ziemi" Marek Marcinowski

Dwa sympatyczne liski, Miłka i Miłek, zabierają dzieci w podróż po Układzie Słonecznym. Wspólnie z nimi poszukują planety równie pięknej i przyjaznej do życia jak Ziemia, dla której działalność człowieka staje się coraz większym zagrożeniem. Rozważania nad kosmiczną przeprowadzką uświadamiają bohaterom, jak unikatowa jest nasza planeta. O Ziemię warto troszczyć się cały czas – poprzez dobre nawyki i drobne gesty. Ekoliski wzywają do działania, zanim będzie za późno!

Kochani, przedstawiam Wam książeczkę, dzięki której odbędziecie wraz z dziećmi pouczającą, ale zarazem bardzo interesującą podróż po naszym Układzie Słonecznym. Autor, Marek Marcinowski, z pomocą bohaterów Miłki i Miłka, pokaże Wam jak ważne jest dbanie o naszą planetę - Ziemię. 

Miłka i Miłek to liski, które pewnej nocy odwiedzają rodzeństwo dzieci, Zuzię i Wojtusia, aby zabrać ich w podróż po Układzie Słonecznym i uzmysłowić, jak unikalnym i wspaniałym miejscem do życia jest Ziemia. Razem z bohaterami przemierzamy kosmos, przysiadając na każdej planecie i poznając jej specyfikę, jednocześnie coraz bardziej doceniając naszą Ziemię.

Marek Marcinowski to autor zachwalanej już przeze mnie książki "Kosmoliski". Autor potrafi bez zbędnych opisów i przynudzania zabrać dzieci w podróż, przekazując im wartościowe treści. Tym razem przekaz jest krótki i prosty: dbajcie o Ziemię, bo drugiej takiej planety w naszym Układzie Słonecznym nie ma. Książki jest bardzo ładnie wydana. Twarda okładka, śliskie strony, oraz mądra treść podkreślona dużymi, kolorowymi ilustracjami z pewnością dzieci zaciekawi. 

Podoba mi się, że autor włącza w treść informacje o tym jak niewiele potrzeba, by naszej planecie pomóc. Nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że wystarczy pozbyć się kilku nawyków, by już dać naszej Ziemi odetchnąć.

Serdecznie zachęcam do lektury.

O miłości - ks. Piotr Pawlukiewicz

czerwca 14, 2021

O miłości - ks. Piotr Pawlukiewicz

Potrzeba nam tylko jednego. Miłości!


Ksiądz Piotr Pawlukiewicz jak nikt przed nim potrafił mówić o miłości. Jego słowa zmuszały do zastanowienia się nad naszymi relacjami, umacniały je i cementowały. Nierzadko dawały też motywację, by na nowo o nie zawalczyć lub pracować nad ich uzdrowieniem. Teraz w osobistych i jak zwykle nieco humorystycznych słowach, po raz pierwszy publikowanych, tłumaczy to chyba najbardziej skomplikowane, ale i najważniejsze w życiu uczucie.

Przyjaźń, zakochanie, narzeczeństwo, małżeństwo, rodzicielstwo – większość z nas choć raz doświadczyła którejś z tych rzeczywistości. Każda z nich ma swoje jaśniejsze i ciemniejsze strony. W żadnej relacji nie można spocząć na laurach. W każdej zadajemy sobie mnóstwo pytań. Kim powinna być żona dla męża, a kim mąż dla żony? Jaka jest rola przyjaciół? Kiedy się kocha? Skąd wiadomo, że dobrze wybraliśmy? I dlaczego czasem warto się od siebie odsunąć?

"O miłości" to moje kolejne spotkanie z nieżyjącym już ks. Piotrem Pawlukiewiczem. Pierwszym była książka "Życie. Instrukcja obsługi", jednak w odróżnieniu od niej, "O miłości" wzbudziła we mnie dużo więcej emocji, miejscami sprzeciwu, a miejscami podziwu dla przenikliwości księdza. Muszę przyznać, że podczas lektury bardzo brakowało mi osoby księdza obok, aby móc od razu wyjaśniać niejasności, zadawać, czy wręcz zasypać księdza pytaniami. Wiele rad wzbudzało moje zdumienie i niezgodę, a jednocześnie podziw dla tych, którzy mogliby się zastosować do słów ks. Pawlukiewicza. W książce nie mamy suchych kazań, słowa są przeplatane przykładami, anegdotami, prawdziwymi historiami ludzi, które dodatkowo obrazują i tłumaczą słowa księdza. 

Ks. Piotr Pawlukiewicz już na początku zwraca uwagę na bardzo istotną kwestię - małżeństwo to poligon, co więcej, pisze iż nasz partner/partnerka jest naszym towarzyszem na drogę krzyżową, a nie na drogę spełnienia. Mamy tutaj życiowe, nie wydumane podejście do kwestii małżeństwa. Odarcie go z magiczności i bajkowości. Myślę, że lektura tej książki bardzo dobrze zrobiłaby narzeczonym, którzy mają swoje wyobrażenie o związku, być może mającym nadzieję, że ich partner/ka pozostanie takim ideałem, sprostając wyobrażeniom, które mają w głowie.

"Ludzie nie przygotowują się do małżeństwa jak do wysokogórskiej wspinaczki, nie przygotowują się na przejście przez poligon. Oni przygotowują się na święty spokój. Jeśli zawiedziesz, to... A przecież jasne jest, że zawiedzie. Każdy człowiek czasem zawodzi."

Słowa ks. Pawlukiewicza oparte są na głębokiej wierze katolickiej. Jego spojrzenie na miłość podkreśla, że w każdym aspekcie naszego życia, także tym małżeńskim, najważniejszym pozostaje Bóg. Muszę przyznać, że z wieloma sprawami trudno było mi się zgodzić. Najbardziej zapadła mi w pamięć historia kobiety, która dowiedziała się o romansie męża, ale od razu mu wybaczyła, modliła się o jego nawrócenie, nie oddaliła go ze swojego życia (w żadnym jego aspekcie), aż ten, mówiąc kolokwialnie - ogarnął się. Czy zadziałał Duch Św., czy mężczyźnie znudziła się kochanka, nie wiadomo. Czy takie działanie do mnie przemawia? Nie bardzo. Tak samo jak nie przemawia do mnie generalizowanie oraz stereotypowe spojrzenie na mężczyznę przez ks. Pawlukiewicza. Czynienie z nich emocjonalno-życiowych kalek nie jest dobre i moim zdaniem, nie powinno być powielane. Można się domyślać, że nie do końca o to księdzu chodziło, ale wydźwięk jest właśnie taki. 

Ksiądz próbuje odpowiedzieć na wiele istotnych pytań, m.in.  
- kim powinna być żona dla męża, a kim mąż dla żony?
- kiedy się kocha?
- skąd wiadomo, że dobrze wybraliśmy?
Zawsze, na pierwszym miejscu i w centrum, stawiając Boga.

Trudno jest mi ocenić tę książkę, więc tego nie zrobię. Z jednej strony jest mądra, życiowa, a z drugiej poraża pewnymi uproszczeniami. Dla młodych ludzi być może będzie drogowskazem, we mnie wzbudza zbyt wiele wątpliwości bym w całości ją przyjęła. Niemniej wywołała we mnie mnóstwo emocji, prowokowała do myślenia i zadawania pytań - niestety, ks. Piotr Pawlukiewicz już na nie nie odpowie. 

Książka ma ładną szatę graficzną, urozmaicona jest ilustracjami, myślę, iż może stanowić idealny prezent dla przyszłych małżonków.

"Córka czarownicy" Anna Klejzerowicz

czerwca 12, 2021

"Córka czarownicy" Anna Klejzerowicz

Małgosia, już jako dorosła kobieta, przyjeżdża na wakacje do swoich przybranych rodziców. Nawet nie przypuszcza, że pobyt u nich będzie również powrotem do smutnych i przykrych wydarzeń z dzieciństwa. Przeszłości nie da się wymazać ani zamknąć jej na klucz i Małgosia ponownie będzie musiała się z nią zmierzyć. Odnajdzie w niej pewien mroczny sekret, który położył się cieniem na jej życiu i tylko od będzie zależeć, czy potrafi sobie z nim poradzić.


"Córka czarownicy" to drugi tom cyklu "Czarownica" - pierwszy tom, o tym samym tytule (Czarownica), uznałam za zbyt pobieżnie napisane, toporne czytadełko, które ze względu na poruszane tematy zasługiwało na głębsze psychologiczne zgłębienie. Ponieważ tego zabrakło lektura nie wymagała skupienia i nie wzbudzała wielkich emocji. Była to dla mnie lektura idealna do czytania w środkach komunikacji miejskiej, czy w poczekalni u lekarza. "Córka czarownicy" skupia się na konkretnych, ale mniej traumatycznych wydarzeniach, a bohaterowie w większości są znani z pierwszego tomu.

W "Córce czarownicy" mamy do czynienia z dorosłą już Małgosią, studentką weterynarii, która swój czas dzieli równo pomiędzy biologicznego ojca oraz jego rodzinę, a Michała i Adę. Wydarzenia, o których pisze autorka rozgrywają się w rodzinnej wsi Małgorzaty, podczas jej wakacyjnego pobytu u przyszywanych rodziców. Anna Klejzerowicz bardzo dobrze nakreśla relacje panujące w domu, miłość i przywiązanie jakie łączą członków tej patchworkowej rodziny. Dużo uśmiechu wzbudzała we mnie postać Michała, jego niegotowość na związek Małgorzaty, a także chęć pomocy, gdy coś zaczęło ją dręczyć, a które studziła jego żona Ada. Postaci te to moi faworyci - małżeństwo, które wzajemnie wspaniale się uzupełnia.

Wydarzenia, które dzieją się w "Córce czarownicy" są skoncentrowane na konkretnej sprawie. Nie ma jak w pierwszej części mnogości problemów. Momentami nużąca, ale generalnie dobrze opowiedziana historia, która ogrzewa nas swoim ciepłym, wiejskim klimatem, na który nakłada się cień wspomnień Małgosi. Nie odczuwamy wielkiego dreszczu emocji, nie czytamy z wypiekami na twarzy, ale jednak książka dostarcza przyjemnej, niewymagającej rozrywki, którą polecam do letniego leżakowania. Duża czcionka, mało stron - lektura w sam raz do letniego odprężenia.
Ocena: 6/10


"Wyspy ogniste" Richard Schwartz - zapowiedź

czerwca 09, 2021

"Wyspy ogniste" Richard Schwartz - zapowiedź

Nowy tom serii fantasy Richarda Schwartza Tajemnica Askiru 
"Wyspy ogniste"


Niebezpieczna, wręcz karkołomna misja półelfki Leandry, ambasadorki królestwa Illianu, trwa. Potężna maestra wraz z legendarnym wojownikiem Havaldem i grupą śmiałków opuszczają wreszcie Besarajn, by na pokładzie statku pokonać ostatni odcinek drogi do Askiru. Tam mają nadzieję pozyskać sprzymierzeńców w walce z wszechpotężnym imperium cesarza nekromanty. Dla Havalda rejs kończy się przedwcześnie: kiedy okręt zostaje zaatakowany przez piratów, wojownik trafia za burtę i zostaje wyrzucony przez fale na Wyspy Ogniste, gdzie mają swoją bazę morscy rozbójnicy. Lecz w gnieździe korsarzy czai się jeszcze inne, o wiele większe zagrożenie.


Autor: Richard Schwartz
Wydawnictwo Initium
Seria Tajemnica Askiru
Oprawa: Miękka
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 648


Seria Tajemnica Askiru to obecnie jedyna fantastyka i jedyna seria, na której części czekałam z niecierpliwością, ciekawością i niesłabnącym entuzjazmem. Serdecznie polecam ją Waszej uwadze. Opinie o wcześniejszych częściach znajdziecie oczywiście na blogu, poniżej linki: 

Tom 2 - Drugi Legion
Tom 3 - Oko pustyni
Tom 5 - PREMIERA 11.06

Mój szef - Melissa Darwood

czerwca 07, 2021

Mój szef - Melissa Darwood

Kiedy potrzebuję odpoczynku od ciężkiej literatury, mocnych tematów, ścielących się gęsto trupów to sięgam po romans. Tym razem wybór padł na najnowszą dylogię Melissy Darwood. Może pamiętacie, że literackich spotkań z autorką miałam kilka. Pierwsze, całkowicie nie udane, to było spotkanie z Gordianem. Niestety, do tej pory wspominam ją jako jedną z najgorszych książek jakie w życiu przeczytałam. Kolejna była dylogia "(Nie)zdobyta". I przy niej bawiłam się przednio, zwłaszcza przy pierwszym tomie. Poczucie humoru autorki, które wybrzmiewało z powieści całkowicie mnie kupiło. Cięte riposty, sarkazm bohaterki, tajemniczość bohatera i ogólna akcja - absolutnie na TAK. Drugi tom posiadał dużo plusów z pierwszego, ale też jeden duży minus - uwaga, uwaga - brak higieny bohaterów. Niestety, nie byłam w stanie zdzierżyć opisów zbliżeń pary, bardzo intymnych, oralnych, tuż po opisie ich sportowej aktywności w górach. Wiedziałam jednak, że gdy tylko będę miała okazję, na pewno zajrzę do kolejnych powieści autorki. Ziarno zostało zasiane.


Cięte riposty, skrywane pożądanie, namiętny seks.
Romans biurowy, który rozpali Twoje zmysły, rozmiękczy serce i rozbawi do łez.


Mówi się, że nie szata zdobi człowieka, a jednak spora grupa kobiet z mojego działu ma odmienne zdanie. Uważają, że mój szef wygląda niczym senne, mokre marzenie. Fakt, jest wkurzająco przystojny i irytująco inteligentny, do tego zawsze zjawia się w firmie w nienagannie skrojonym garniturze, pod krawatem i z zegarkiem za miliony monet. Perfekcyjny boss wyjęty z okładki magazynu „Businessman”.

Niestety to tylko pozory. Już pierwszego dnia w pracy zorientowałam się, że jest zimnym draniem z kalkulatorem zamiast serca. Po tygodniu wyszło na jaw, że jest również bezwzględnym, wymagającym, pedantycznym i sztywnym jak kij od szczotki szefobotem!

Nie znoszę go! I mojej pracy też! Codziennie zaciskam zęby i robię to, za co mi płacą – analizy, wykresy, zestawienia. Oraz to, za co mi nie płacą – tyranie po godzinach i złorzeczenie na przełożonego.

Ale mam plan. Pokręcę się w tym korpowrotku jeszcze przez kilka miesięcy, odłożę zarobione pieniądze na własny biznes i odchodzę.

I nie chcę już nigdy więcej widzieć mojego szefa!


Jeden wieczór spędzony z nim sam na sam w biurze sprawia jednak, że nieoczekiwanie zmieniam o nim zdanie. Pytanie tylko, czy słusznie?

"Mój szef" zbiera bardzo dobre opinie i oceny. Moja nie będzie się od nich różnić. Główni bohaterowie to ogień i woda - całkowite przeciwieństwa. Maria to ekspresja i spontaniczność, a Jan: logika, praktyczność i trzymanie się planu. Kiedy Maria zostaje podwładną Jana musi zmierzyć się z jego nieprzeniknioną, skrupulatną, zimną naturą. Dopiero czas i pewne okoliczności pokazują, że nikogo nie można oceniać po pozorach i nawet 'sztywny' szef nie jest taki, jakim z początku się wydaje. 

To co jest największym walorem powieści to przede wszystkim kontrastowi, wyraziści, świetnie wykreowani bohaterowie oraz język Marii. Jej riposty, monologi wewnętrzne, porównania, wywoływały u mnie permanentny śmiech. Uwielbiam takie bohaterki. To, co jednak chcę bardzo mocno podkreślić to fakt, że nie jest to naiwna, pusta kobieta, jakich wiele w romansach, a wykształcona, uzdolniona i pewna siebie postać, którą naprawdę trudno nie lubić. Ma swoje problemy i marzenia więc nawet w tym swoim przerysowaniu jest mocno rzeczywista. Jan, z kolei, to chodząca tajemnica (dla Marii, bo czytelnik zapewne dość szybko go rozgryzie). Czytając książkę Melissy Darwood, cały czas z tyłu głowy miałam inną powieść, z podobnym do Jana bohaterem - "Test na miłość" Helen Hoang, jednak naszej rodzimej autorki książka podobała mi się bardziej, a Jan zyskał moją dużo większą sympatię. 

Jak zapewne przypuszczacie skoro romans to i zapewne erotyka. Owszem, mamy sporo scen erotycznych. Nie jestem specjalną fanką czytania o detalach i każdym ruchu uprawiających seks bohaterów. Tutaj trochę tego było, opisy miejscami się powtarzały, niemniej przeczytałam je, oczu mi nie wypaliło, w żadnym też momencie nie miałam ochoty ich sobie wydłubać. Doceniam, że bohaterowie nie zapominali o higienie przed swoimi mocno intymnymi zbliżeniami. 

"Mój szef" to romans biurowy, ale nowatorski, nietuzinkowy i godny polecenia. Nie ma tutaj naiwnej miłości i rzucania się sobie na szyję już po pierwszym spotkaniu. Znajomość Jana i Marii zaczyna się od niechęci kobiety do szefa, która jak na standardy romansów biurowych naprawdę trochę trwa - i wspaniale! Autorka zaserwowała nam bohaterów, którzy umilą nam każdy najpaskudniejszy dzień. Dobra zabawa gwarantowana!
Ocena 7+/10

Copyright © Feminadomi.pl , Blogger